– Mamy młody zespół, brakuje doświadczenia. Mamy problem, ale jak wygrasz tu dwa razy, już jesteś w pierwszej dziesiątce, bo tabela jest tak ciasna. Ale jest trudno, trzeba przyznać to jasno – znaleźliśmy się w bardzo trudnym momencie – mówi w rozmowie z Goal.pl były piłkarz Śląska Wrocław, a obecnie Arisu Saloniki, Słoweniec Rok Elsner.
Jak czujesz się po pierwszych miesiącach gry w Grecji?
Rok Elsner (Aris Saloniki): – Czuję się fajnie, jest cieplutko, jestem nad morzem. Ludzie są bardzo przyjaźni i sympatyczni, pomocni. Dla mnie jest tu bardzo dobrze.
W Polsce uchodziłeś za poliglotę. Nauczyłeś się już języka greckiego?
– (śmiech) Wiesz co, kilka słów już potrafię. Te piłkarskie i “startowe”, jak “dzień dobry” itp.
Nie tylko zmieniłeś klimat, ale zmieniono ci również pozycję na boisku…
– Przyjechałem do Arisu jako defensywny pomocnik, który może grać na stoperze. Po trzech spotkaniach zmienił się u nas trener i nowy, z Serbii, widzi mnie właśnie na środku obrony. Dobrze gram jako stoper i ludzie tak też mnie tu widzą.
Pierwsze oceny twojej gry i postawy są zatem pozytywne?
– Na początku było trudno, bo trener z Grecji nie chciał mnie za bardzo w drużynie. Grałem mało, w trzech meczach rozegrałem jakieś 60 minut jako defensywny pomocnik. Trudno było mi się załapać do pierwszej jedenastki. Jak zawsze, gdy przychodzi się do nowego klubu… Ale potem, gdy zmienił się trener, zyskałem więcej zaufania. Teraz mówią, że bardzo fajnie, iż przyjechałem do Salonik. Mam dość doświadczenia, dzięki czemu mam duży wpływ na drużynę.
Do momentu zmiany trenera nie mogłeś liczyć na regularną grę. Dlaczego?
– Tak jak mówiłem wcześniej, na początku było trudno. Od kiedy przyszedł trener Milinković gram jednak regularnie i we wszystkich meczach przebywałem na boisku pełne 90 minut.
Ostatnio szybko wyleciałeś z boiska za czerwoną kartkę…
– Okazało się, że sędzia chyba nie był za dobry, bo w 2. minucie dał mi czerwoną kartkę. Nie zrobiłem takiego faulu, by wylecieć za to z boiska. Może żółta mi się należała, ale na pewno nie czerwona.
Mecz z OFI Kreta był dla was bardzo ważnym spotkaniem. Dostałeś jakąś reprymendę?
– Trener na pomeczowej konferencji powiedział, że to na pewno nie była czerwona kartka i sędzia się pomylił. Wspomniał też, że nie ma do mnie żadnych pretensji.
W ligowej tabeli Aris nie radzi sobie najlepiej. Macie jakieś perspektywy wyjścia z kryzysu?
– Mamy młody zespół, brakuje doświadczenia. Mamy problem, ale jak wygrasz tu dwa razy, już jesteś w pierwszej dziesiątce, bo tabela jest tak ciasna. Ale jest trudno, trzeba przyznać to jasno – znaleźliśmy się w bardzo trudnym momencie, tym bardziej, że teraz dostałem tę czerwoną kartkę i nie zagram z Panathinaikosem. Ale co mamy zrobić? Popłakać się? Musimy podnieść głowy do góry i dać z siebie wszystko na boisku.
A co z pieniędzmi w Grecji? Mówi się o kryzysie, są wypłacalni?
– Jest opóźnienie, jak zawsze (śmiech). We Wrocławiu były opóźnienia, więc się przyzwyczaiłem. Jest kryzys, ale nie widać tego po stylu życia. Ludzie ciągle są w kawiarniach, siedzą na zewnątrz…
Jak już jesteśmy przy pieniądzach – Śląsk uregulował wszystkie długi?
– Nie, nie. Dostałem pensje, premię za mistrzostwo Polski, ale później już nic więcej. Nie otrzymałem jeszcze premii za trzecie miejsce, mecze europejskich pucharów i spotkania ekstraklasy.
Mówiłeś mi przed kilkoma miesiącami, że jeśli nie będzie pieniędzy, oddasz sprawę do sądu. Poczyniłeś coś w tym kierunku?
– Wiesz co, Śląsk pokazał, że chce zrobić krok w moim kierunku. Chce zapłacić zaległości, które ma wobec mnie. Kiedy odchodziłem, musieli zapłacić mi trzy pensje – zapłacili, więc widzę, że chcą i że planują zapłacić za wszystko. Rozmawiam z chłopakami i wiem, że nie otrzymali innych premii, więc jak tylko będę wiedział, że oni otrzymali pieniądze i ja powinienem je otrzymać. Jeśli nie, to wtedy będę myślał.
A śledzisz sytuację wrocławian? Masz z kimś ze Śląska kontakt?
– Mam kontakt z Dado Stevanoviciem i Amirem Spahiciem. Cały czas czytam też slasknet.com, więc wiem, co dzieje się w klubie. Jak mam czas oglądam też mecze ekstraklasy w internecie.
Reasumując – transfer do Grecji wyszedł ci na plus?
– Na plus. To inne granie, inny kraj, ale ja to lubię. Z każdego kraju, gdzie byłem, coś przywoziłem i tutaj jest nie inaczej. Myślę, że będzie pozytywnie. Te wyniki teraz nie są tak dobre, jak powinny być, ale będą. Jest duża presja. W Śląsku też niby była, ale jak patrzę na to z perspektywy czasu, we Wrocławiu nie było tej presji prawie wcale. W Arisie jest ona dużo większa!
Rozmawiał Przemysław Mamczak
Obserwuj @pmamczak
Komentarze