Gdy już temat wydawał się nieco przygasać, gdy już każdy wyraził swoje oburzenie lub wsparcie dla selekcjonera – Czesław Michniewicz wjechał na pogorzelisko z potężnymi pokładami benzyny, grillowej podpałki oraz płonącą pochodnią. Czy proces Michniewicz kontra Jadczak przebije hollywoodzkie rozstrząsanie tajemnic alkowy z udziałem Pirata z Karaibów? Czy na pewno kadra tego potrzebuje? Czy potrzebuje tego Michniewicz i czy potrzebuje tego Jadczak? Na te niewygodne pytania Leszek Milewski oraz Jakub Olkiewicz, czyli Tetrycy, odpowiadają wprost: nie pamiętamy. Ale nie tylko tak, zapraszamy do cotygodniowego dwugłosu.
Jakub Olkiewicz: Leszek, zanim przejdziemy do kwestii katastrofy klimatycznej, która sprawia, że ledwo jestem w stanie składać literki w zdania, taki ukrop w mieście, chciałbym poruszyć z tobą inny gorący temat. A mianowicie gorący temat ogromnego pożaru wizerunkowego, który właśnie Czesław Michniewicz postanowił zagasić porcją podpałki grillowej, która została mu w garażu po długim czerwcowym weekendzie.
Czy znasz lepszy sposób na to, by wytłumaczyć się ze związków z Ryszardem F., ps. „Fryzjer”, niż poprzez skorzystanie z usług obrońcy „Fryzjera” w celu pozwania o zniesławienie dziennikarza opisującego te związki? Muszę przyznać, że lepszym wyjściem byłoby chyba jedynie zapozowanie na ściance do zdjęcia z sympatycznym golarzem z Wronek, a następnie szczera rozmowa, w której Forbrich potwierdziłby wersję Czesława Michniewicza i powiedział: tak, potwierdzam, Czesław tych rozmów nie pamięta, jak Boga kocham.
Leszek Milewski: Kuba, tu zdradzę ciekawostkę. Longsleeve pomaga przy ukropach. I gorące napoje. Wiem jak to brzmi. Ale to prawda. Ja tam upałów nie odczuwam, chyba, że chcę, by wyjdę sobie poodpoczywać na balkon. I jestem w drużynie Pawła Paczula – po tylu listopadach, po jedenastu chorowaniach, naprawdę nie mam problemu z tym, że jest gorąco. Problem miałem z tym, że na przełomie kwietnia i maja jedenasty raz brała mnie grypa czy nie wiem co.
Słuchaj, co do adwokata Ryszarda F., który będzie reprezentował Czesława Michniewicza, to jest to naturalnie intrygujący zwrot akcji, ale w obowiązującym HICKOCKOWYM nurcie, czyli z każdym dniem coraz ciekawiej. Z pełną pulą znaczeń słowa “ciekawe”, bo ktoś powie, że dla kogo ciekawe dla tego ciekawe, a dla niego na przykład smutne. Na pewno nie chciałbym tutaj odpalać jakiegoś grilla z metrowym płomieniem, bo gdy tak skupić się na czystych faktach – prawnik, zaznajomiony ze sprawą, będzie faktycznie łatwiej o temacie rozmawiać. Natomiast wiadomo, że w całej sprawie chodzi w tym momencie o szeroko pojęty smród. Czy pamięć Michniewicza do wydarzeń z Nowego Miasta Lubawskiego jest czymś twardym, obciążającym? Nigdy w życiu. Nie ta waga. Ale rzuca cień. I tych cieni się już nazbierało. Dlatego w całym kontekście, jest to niefortunny wybór, dolewający oliwy do ognia.
Swoją drogą, zgadzam się z opinią Michała Okońskiego. Nie tylko dlatego, że z Michałem Okońskim wypada się zgodzić nawet wtedy, gdy nie masz na to ochoty, bo skoro pan Michał uważa inaczej, to najwyraźniej ty się mylisz. Mówię to na poważnie, żeby nie było wątpliwości, bo wielce szanuję opinię pana Michała. I teraz też trafił w sedno, pozwolisz, że zacytuję: “Błąd z pozwem selekcjonera ma tyle poziomów, że nie wiadomo od którego zacząć. Tekst Szymona Jadczaka wygląda mi na solidnie przeczytany przez prawników, to raz. Dwa, sprawa zamiast przycichnąć, robi się głośna, na cały świat. Wizerunkowo strzał w stopę, kłopot dla kadry i jego fanów”. Dziś pan Michał dodał też o ewentualnym efekcie mrożącym, natomiast z powątpiewaniem w skuteczność.
I to jest prawda. Wydaje mi się, że Czesław Michniewicz nie docenił siły rażenia nowego tekstu Jadczaka, ale także tego, jaki rozpęd może jeszcze nadać temu tekstowi – i całej sprawie – swoim zachowaniem, takim jak choćby PRO8L3MOWY występ w Hejt Parku (widziałeś co zrobiłem? Widziałeś?). Teraz natomiast sprawa idzie na całego. Jestem przekonany, że WP doskonale przygotowało się od strony prawnej. Też miałem poczucie czytając ten tekst, że został gruntownie sprawdzony. Nie będzie to co prawda Depp-Heard, bo sprawa ma być niejawna – nie wiem też nawet kiedy ma się odbyć. Natomiast nie sądzę, by miała uciszyć, wygasić temat. Pozwolić, aby hasło “sprawa jest w sądzie” działało jak zaklęcie wyciszające całe zamieszanie, które jest potężne. Nie, na ten moment wierze raczej w jego przeciwskuteczność.
JO: Przy Pro8l3mie naprawdę mi zaimponowałeś, ale dodam, że musiałem tam jednak zmienić B na 8, więc nadal mamy jeszcze przed sobą dużo pracy w dziedzinie niespecjalnie wymagającej muzyki. Skoro ty we mnie Pro8l3mem, to ja w ciebie Pilchem. Dzisiaj piękne zdanie: “stary Kubica, gdyby żył, miałby teraz 105 lat, czyli i tak by już nie żył”. Zastanawiam się nad sensem tego zdania w przywoływanej przez nas sytuacji – a konkretnie, co będziemy z tekstu Szymona Jadczaka pamiętać w listopadzie, gdy reprezentacja Polski z Czesławem Michniewiczem na czele będzie walczyć na katarskim mundialu. Do tej pory zakładałem, że Michniewicz oraz jego otoczenie przyjmie strategię, którą niejako przedstawił Krzysiek Stanowski – w naszym Hejt Parku ze stycznia wszystko zostało już wyjaśnione, nikt nie chce do tego wracać, bo to cały czas te same odpowiedzi na te same pytania. Sprawa jest zamknięta, zarzutów nie ma, jak ktoś jest ciekawy, to niech sobie obejrzy stary filmik, a teraz przepraszamy, ale trzeba porozmawiać o formie Jakuba Kiwiora. O tekście my wszyscy, w banieczce piłkarskiej, popierdolimy sobie w kuchni, ale finalnie temat zginie śmiercią naturalną najdalej w lipcu, gdy zaczniemy debatować o kompromitacjach polskich klubów w europejskich pucharach.
Wydawało mi się to nawet… Hm. Praktyczne? Sądziłem, że nadrzędnym celem Michniewicza jest ten temat zakopać gdzieś pod ziemią, przeczekać obecną burzę w domku na Kaszubach, a gdy reprezentacja wróci na tapet – po prostu już grać mocno kartą mundialową. Sam tak często robię, gdy odstawię jakiś numer. Uszy po sobie, głowa w dół, następnie czekanko, aż sprawa ucichnie, zazwyczaj się to sprawdza. Michniewicz wybrał zupełnie inną ścieżkę, która na ten moment jest dla wszystkich tajemnicą. Wyobrażasz sobie, że sprawa rozstrzyga się np. w październiku? Że cały ten szum zaczyna się wylewać ponownie podczas zgrupowania kadry? Że sąd orzeka – Szymon Jadczak jest niewinny, tekst nie zawiera niczego, co byłoby krzywdzące dla Czesława Michniewicza? Zakładam, że Michniewicz totalnie nie ma nad tym tematem kontroli, bo i skąd miałby taką kontrolę mieć. Nie wie ani kiedy temat powróci, nie wie, w jakim wymiarze będzie proces relacjonował Szymon Jadczak, nie wie, jakiej decyzji się spodziewać na koñcu procesu, nie wie też, czy sąd będzie chciał drążyć, choćby w zeznaniach niektórych bohaterów afery korupcyjnej. Zastanawiam się – proces, podczas którego sąd pochyla się nad wypowiedziami Janusza Wójcika w temacie kompletnej uległości Michniewicza wobec “Fryzjera”. To korzystne dla selekcjonera? Na pewno? NA PEWNO?
Do tego dochodzi jeszcze jeden aspekt – ułomność samego artykułu 212. Chodzi o zniesławienie. Pamiętasz te legendarne już przeprosiny Andrzeja Leppera, który “zgodnie z wyrokiem sądu oświadcza, że Janusz Tomaszewski nie jest bandytą z Pabianic. Ale ze Zgierza”. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że sąd uznaje: Szymon Jadczak zniesławił Czesława Michniewicza sugestiami, na które nie miał dostatecznie mocnych dowodów. Ale czy to będzie oznaczało, że Michniewicz “dindu nuffin”, że Michniewicz nie miał kontaktów z “Fryzjerem”, że w tych połączeniach nie ma nic podejrzanego, zastanawiającego, moralnie dwuznacznego? I z drugiej strony, gorszej dla Michniewicza. Sąd uznaje: “proszę pana selekcjonera Czesława Michniewicza o niezawracanie mi dupy, Szymon Jadczak niewinny, pora na CS-a”. Czy to będzie oznaczało, że Czesław Michniewicz sprzedawał mecze na potęgę, a korupcyjne eldorado rozkręcało się ilekroć chwytał za telefon? No też nie. Ten wyrok i ta sprawa będą niejako poza meritum. A traktowane będą jako rozstrzygnięcie meritum. Nie wiem, czy na to liczy Michniewicz, ale jeśli tak jest – może się przeliczyć, i to niezależnie od ostatecznego wyroku.
LM: Obejrzałem dziś rano Moc Futbolu Kanału Sportowego i też padła interesująca kwestia. Otóż sam pozew juz jest niespójny z narracją obronną Czesława Michniewicza. Bo skoro tekst nie wprowadza nic nowego, to dlaczego pozew? Tak własnie umiera narracja, że nie wprowadza nic nowego. Druga kwestia natomiast, to ta, którą podskórnie czujemy. Ja miałem taką myśl wczoraj, że pozew Michniewicza jest być może… najlepszym, co się mogło zdarzyć Jadczakowi. Nie powiem, że czymś, na co liczył – za daleko. Ale kto wie? Może byli na to gotowi? Piję do tego, że w tym procesie Jadczak niewykluczone, że będzie czuł się jak ryba w wodzie. Pierwszy dowód – z tego co usłyszałem w Mocy Futbolu, już złożył wniosek o to, by proces był jawny. I co teraz? Michniewicz będzie obstawał za niejawnością – AHA, MA COŚ DO UKRYCIA! Proces jest jawny – no cóż, widzimy jak wypadał Michniewicz w jawnych programach dotyczących tamtych spraw. Może być wrzucony na bęben.
Naprawdę zastanawiam się jak na to wszystko patrzą nawet reprezentanci, to po pierwsze. Myślisz, że pojawią się w tym momencie, wobec tego wszystkiego, jakieś mocne słowa wsparcia dla Michniewicza? Ja wątpię. I druga kwestia, trochę przemilczana – PZPN i Cezary Kulesza. Odkopałem program Rokiego tuż przed wyborami nowego selekcjonera – jak pamiętasz, trwało to z miesiąc, był czas usiąść na spokojnie. I Roki słusznie zwrócił uwagę – jeśli są Nawałka i Michniewicz, to ostatecznie Nawałka, bo z Michniewiczem kadra nie będzie miała spokoju, a dzieje się wokół niej o wiele za dużo w ostatnich miesiącach. Wszystko się sprawdziło. Awans jest, mundial mamy, ale wszystko co dzieje się w ostatnich kilku latach to jest sequel Las Vegas Parano. Oblężona twierdza Brzęczka, kuriozalne “W grze”, antywypowiedź Lewego o Brzęczku, Zibi zatrudniający Sousę przed Euro, Sousa uciekający do Flamengo, teraz znowu z deszczu pod rynnę…
JO: A to jeszcze nie jest przecież koniec. Bo ciekawą rzecz poruszył jeden z komentujących pod naszymi programami. Jeśli Michniewicz miałby teraz zeznawać w tej sprawie, albo chociaż wiarygodnie się usprawiedliwiać w programie na żywo, przypominając sobie pewne szczegóły – czy to pokrywałoby się z jego zeznaniami z czasów przesłuchania we Wrocławiu? Nie jestem specjalistą w tych kwestiach, ale jestem w stanie sobie wyobrazić, że śledczy, którzy mieli przyjemność rozmawiać z Michniewiczem, nie byliby do końca zadowoleni, gdyby nagle okoliczności, których Michniewicz w prokuraturze “nie pamiętał”, teraz szczegółowo omawiał w kolejnych wywiadach. A znowuż jeśli dbać o spójność przekazu, to po co ten obecny proces? Dzień dobry, witamy na rozprawie Michniewicz vs Jadczak, o co oskarżyciel chce oskarżyć oskarżonego? Nie pamiętam dokładnie, nie przypominam sobie, nie mam wiedzy. Okej, dziękujemy, do zobaczenia.
Jedyne, co mnie w tym wszystkim zastanawia, to czy nie popełnimy tutaj błędu, polegającego na zbyt mocnym zakorzenieniu się w bańce piłkarskiej. Wiesz, może być tak, że my obserwujemy, co pisze Michał Okoński, sami nagrywamy programy, gdzie rozkładamy na czynniki pierwsze każde z czterech połączeń na różne numery “Fryzjera” oraz numer zakładu fryzjerskiego konkubiny Forbricha. A gdzieś obok jest świat, w którym dominuje narracja: “a dajta spokój z tym Michniewiczem”. Gdzieś obok jest świat, gdzie brak wyroku i zarzutów kończy temat, gdzie panuje zgoda, że “tam to, panie, każdy był umoczony” i wreszcie “ale że naszego selekcjonera tak szkalują”. Nie wykluczam, że ten świat istnieje, że ten świat jest większy od naszej bańki i że Michniewicz poruszając się w nim doszedł do wniosku, że sprawa o zniesławienie jest do wygrania, a następnie puszczenia w ten wielki świat jako sygnału – jestem czysty, sąd znów to potwierdził.
Pytanie jednak, czy faktycznie ten inny świat istnieje, bo skoro w szyderczo-zgryźliwym tonie o selekcjonerze napisał już nawet Pudelek…
LM: Pytanie – czy to błąd? Bo ludzi w szerszych kręgach to nie interesuje, to należy tym się nie zajmować? Ja wiem, że to co mówisz, jest prawdą – rozmawiałem w weekend z przyjacielem, nie zdawał sobie zupełnie sprawy z tego, co dzieje się wokół Michniewicza, a dla nas, osób środowiskowych, to coś przejmującego horyzont. Natomiast to nie jest okolicznością łagodzącą czy sprawiającą, by się tym nie zajmować. A jak mówisz, że zajął się tym Pudelek – no to dla mnie faktycznie za chwilę pierwszy raz w dziejach możemy mieć do czynienia z tym osławionym tematem, o którym ludzie rozmawiają w tramwajach.
Kuba, najbardziej z zamieszania wokół Michniewicza cieszą się w Zabrzu. Jan Urban unika wypowiedzi, aktualnie debatuje się, czy Poldi zatrudnił nowego trenera zabrzan – to jest obecnie niszowy serial, ale całkiem interesujący. Nie ma co prawda na niego wiele miejsca przy superprodukcji MichniewiczvsJadczak, ale jest poczucie, że warto ten czas dla niego znaleźć.
JO: Tak, podobała mi się dzisiaj urocza zbitka tytułów z Przeglądu Prasy na Weszło. Podolski: Nie mam nic wspólnego ze zwalnianiem i zatrudnianiem trenerów. Dziekanowski: zwolenienie Urbana to intryga Podolskiego. Komu wierzyć? Co robić? Jak?
Natomiast muszę przyznać – w ostatnich miesiącach sporo jest takich ruchów na rynku trenerskim, gdy początkowo załamujesz ręce, a finalnie okazuje się, że roszada nie była taka zła. Najbardziej znamienny przypadek – Tworek i Szulczek. Ale w tej kategorii można też dorzucić Bartoszka i Stano. Bartosch Gaul pracował w Niemczech, ma polskie imię, ale zniemczone i zdaje się, że mówi rozmawiać po niemiecku. Trochę jak Lukas Podolski, PRZYPADEK? Natomiast odsiewając żarty – można to nazywać kompleksami, można realną oceną potencjału, gdy trafia do nas ktoś z lepszego piłkarskiego świata, czujemy, że to może wypalić. Mainz, nawet jeśli to tylko drużyna rezerw, to nie są leszcze – piłkarsko i organizacyjnie to inny świat. Wiadomo, że ktoś może wyjąć teraz kartę z napisem “Gegenpressing” i uśmiechniętym Hyballą, ale ktoś inny może pomachać Runjaicem na przykład. Bardziej mnie zastanawia, jaki jest dalszy pomysł. Wymieniono Urbana, zostaje Podolski i co dalej. Nie wiem i wydaje mi sie, że w Zabrzu też nie do końca wiedzą, na jakie cele pozwala im budżet, jakie cele są faktycznie realne przy obecnej kadrze, jak będzie przebiegać okienko transferowe, czy wzmacniamy się i próbujemy wykorzystać w pełni last dance Podolskiego, czy jednak spokojny środek tabeli to i tak sporo, jak na okoliczności w Zabrzu. Dużo niewiadomych, ale tak sobie myślę – czy to nie jest ogólna cecha zespołów z miejsc 4-13 w Ekstraklasie?
LM: Aktualnie nurt jest taki Kuba, że gdzie nie spojrzysz w polskiej piłce, same niewiadome. Można powiedzieć, że cała polska piłka to jedna wielka niewiadoma.
JO: Miałem cię zapytać o Jacha w Zagłebiu. Ale odpowiedź właściwie padła przed momentem.
Jakub Olkiewicz i Leszek Milewski
Świetnie się czytało! Brawo!