Jakie są sekrety długowieczności takich piłkarzy jak Ibra? Czy Serie A to odpowiednia liga dla zaawansowanych wiekowo piłkarzy? Komentatorzy Eleven Sports, Piotr Dumanowski i Dominik Guziak, odpowiadają na te pytania specjalnym materiale dla SerieA.pl.
„Zlatan Ibrahimović liderem klasyfikacji strzelców Serie A, Goran Pandev autorem najładniejszej bramki kolejki”. To z pozoru zwykłe przytoczenie faktów z ostatniego weekendu nabiera historycznego wydźwięku, gdy uświadomimy sobie jedną rzecz. Takie zdanie równie dobrze mogło paść nawet 16 lat temu, bo już wtedy obaj zawodnicy robili furorę na włoskich boiskach w barwach Juventusu i Lazio. Jeśli dodamy jeszcze, że w tej kolejce do wygranej Fiorentinę poprowadził 37-letni Franck Ribery, w roli kapitana Bolonii na San Siro wystąpił rok starszy Rodrigo Palacio, a w Sampdorii nadal nikt nie wyobraża sobie życia bez ich rówieśnika – Fabio Quagliarelli, wniosek nasuwa się sam. Nie ma lepszego miejsca na przeżywanie ostatnich lat kariery, niż Włochy.
Faktem jest to, że granicę swojej „żywotności” piłkarze są w stanie przesuwać dzięki odpowiedniej diecie, zdrowemu trybowi życia i odpowiedniej intensywności treningów. Podczas wizyty w Genui pytaliśmy Bartosza Bereszyńskiego o sekret świetnej formy Quagliarelli. „Mimo tylu lat można policzyć na palcach jednej ręki treningi, które odpuścił. To jest gość, który pracuje najciężej. Podobnym typem był Marek Saganowski, który zapieprzał dopóki mu nogi nie urwało”. Efekty były widoczne gołym okiem – w zeszłym roku Quagliarella w wieku 36 lat świętował zdobycie korony króla strzelców Serie A, a Roberto Mancini zafundował mu powrót do reprezentacji Włoch. Do miana najstarszego capocannoniere wciąż jednak mu trochę brakuje – Luca Toni dokonał tego jako 38-latek. Fabio, za młody jesteś na Heroda…
Podobnie o Goranie Pandevie mówił nam ostatnio w CalcioTrucku Filip Jagiełło. „Jestem w Genui rok, a on odpuścił może kilka zajęć, ale tylko wtedy, gdy nie mógł trenować z powodu kontuzji. Bierze udział we wszystkich gierkach, jest zawsze na siłowni. Mega profesjonalista”. Haków nie znajdziemy także na Zlatana Ibrahimovicia. To on pilnuje, aby jego koledzy pracowali na najwyższych obrotach. Jeśli widzi, że ktoś odpuszcza, od razu stawia delikwenta do pionu. Nie ma też sensu pytać go o koniec kariery, bo jak sam ostatnio stwierdził w jednym z nagrań na Instagramie, „dopiero się rozgrzewa”. 39 lat kończy 3 października. Jeśli Milan zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów, to w wieku 40 lat może słuchać hymnu Champions League z poziomu murawy.
No dobra, dosyć o tych profesjonalistach, bo za chwilę pomyślicie, że we Włoszech wszyscy piłkarze tylko śpią, jedzą, trenują i rozgrywają mecze. A jest przecież wielu, którzy mają inne pomysły na utrzymywanie świetnej formy. Pamiętacie legendę Chievo Sergio Pellissiera? Facet krótko przed swoimi 40. urodzinami potrafił strzelać gole Milanowi i Interowi, choć grał w najgorszym zespole Serie A. Sekret jego długowieczności? „Jadł, co chciał, alkoholu nie odmawiał, a na siłowni w ogóle nie ćwiczył. W ogóle! Raz przed sezonem postanowił pomachać hantlami i… po kilku ruchach naciągnął sobie bark. Więcej na siłkę nie zaglądał”. Mariusz Stępiński, który opowiadał nam o „Lwie z Aosty”, grał też w Hellasie z 36-letnim Giampaolo Pazzinim. „Pazzo” zawsze prosił swoich kolegów o to, by zagrali mu dwie-trzy dokładne piłki, najlepiej na początku meczu. Do kolejnych podań zwyczajnie nie miał już siły biegać, ale i tak w ostatnim sezonie dołożył jeszcze 4 gole.
Kolejnym fenomenem był Antonio Di Natale, autor 209 goli na poziomie Serie A. Pod koniec kariery zbliżający się do czterdziestki Toto praktycznie w pojedynkę ratował Udinese przed spadkiem do Serie B. Kilka razy zapowiadał odwieszenie butów na kołku, ale całe miasto na kolanach błagało go o jeszcze jeden sezon gry. „Basta” powiedział dopiero, gdy skończył 39 lat. „Poniedziałek, wtorek, środa – trenował indywidualnie, czyli truchtał sobie z trenerem. W czwartek trochę taktyki, przed meczem rozruch, a w meczu bam! Trzy gole.” – tak w rozmowie na kanale Foot Truck w skrócie opisał swojego byłego klubowego kolegę Wojciech Pawłowski. Skoro wszyscy cieszyli się, że w ogóle chce mu się jeszcze wychodzić na boisko, nikt nawet nie śmiał go zmuszać do ciężkiej pracy. Wystarczył jego instynkt strzelecki, o resztę dbali podczas meczu inni zawodnicy.
Przykład Dario Hubnera, który przed każdym meczem musiał zapalić papierosa i napić się wysokoprocentowej grappy to dla niektórych już Himalaje absurdu. Tyle, że Hubner w wieku 35 lat został królem strzelców Serie A, która jeszcze wtedy była wciąż naszpikowana wielkimi gwiazdami. Koroną musiał podzielić się z Davidem Trezegeuetem, który 2 lata wcześniej zdobywał złotą bramkę w finale Mistrzostw Europy. Całe Włochy chciały, żeby Dario pojechał na Mistrzostwa Świata do Korei i Japonii, ale selekcjoner Giovanni Trapattoni nie ugiął się i nie zabrał „Bizona” na turniej. Podobnie zrobił z 35-letnim Roberto Baggio, czym także rozwścieczył opinię publiczną. Ale w żadnym z tych przypadków nie chodziło o wiek – Baggio dopiero wyleczył kolejną ciężką kontuzję, a Hubner nie chciał porzucić nałogów nawet kosztem gry w kadrze. Po latach przerzucił się na elektroniczne papierosy, w które zaopatruje się w Słowenii, bo – jak sam nam powiedział – jest tam po prostu taniej.
Często powtarzamy, że Włochy to idealne środowisko dla młodych piłkarzy z Polski, którzy wyjeżdżając tam dostają porządną lekcję taktyki i wchodzą na jeszcze wyższy poziom. Nikt nie boi się w Cagliari postawić na 20-letniego Sebastiana Walukiewicza na środku obrony. Nikt nie zastanawia się, czy nie brakuje mu doświadczenia na tak ważnej pozycji. Takich dylematów słusznie nie miał też rok temu Ivan Jurić, który na tej pozycji wystawiał 19-letniego Marasha Kumbullę. Ta zasada działa też w drugą stronę, dlatego choćby obok Walukiewicza oglądamy 35-letniego Ragnara Klavana. Estończyk może i popełnia już błędy, ale wnosi do zespołu ogromny bagaż doświadczenia boiskowego. Tacy zawodnicy, jak Ribery, Palacio, Pandev czy Ibrahimovic często pełnią rolę trenerów na boisku, tak, jak robił to choćby Daniele De Rossi pod koniec gry w Romie.
I co z tego, że tacy zawodnicy nie są zwykle w stanie rozegrać 38 meczów w sezonie, czasem odpuszczają treningi albo kilka razy w roku muszą leczyć kontuzje? Nikt od nich nie oczekuje rozegrania wszystkich spotkań od deski do deski. To często ikony swoich klubów, idole kibiców, postaci, które jednoczą szatnię. Kilka tygodni temu Ralf Rangnick stwierdził, że nie rozumie stawiania na 38-letniego Ibrahimovicia i płacenia mu tak ogromnych pieniędzy. Jednak ci, którzy widzieli odrodzenie Milanu Stefano Piolego i to, jak dużą rolę w tej przemianie odegrał Zlatan, nigdy nie zgodzą się ze słowami Niemca. Bo w Serie A wiek to tylko statystyka. Na szczęście wciąż mało istotna.
PIOTR DUMANOWSKI
DOMINIK GUZIAK
ELEVEN SPORTS
Komentarze