- Tottenham cierpi od początku meczu z Liverpoolem
- Juergen Klopp i spółka są bezlitośni dla londyńczyków
- Gospodarze w kwadrans strzelili aż trzy gole
Liverpool bawi się na Anfield. Gigant Premier League w opałach
W 34. kolejce Premier League na Anfield przybył Tottenham, który nie wygrał w lidze od 8 kwietnia. Przeciwnikiem londyńczyków był rozpędzony Liverpool (trzy kolejne triumfy).
Od początku meczu nie zapowiadało się na przełamanie Tottenhamu. Liverpool potrzebował trzech minut na objęcie prowadzenia. Do siatki trafił Curtis Jones, który trafił w środek bramki. Dwie minuty później Cody Gakpo przymierzył w prawy róg bramki i było już 2:0.
Tottenham nadzieję na odrobienie straty mógł stracić po kwadransie gry. Wówczas rzut karny na gola zamienił Mohamed Salah i Liverpool wygrywał już 3:0.
Czytaj także: Kane rozchwytywany w Premier League. Tottenham chce temu zapobiec
Komentarze