W środę oprócz pojedynków pucharowych doszło do rozegrania zaległych spotkań Premier League. W jednym ze starć Burnley niespodziewanie urwało punkty Tottenham (1:0), natomiast Crystal Palace odniósł ważne zwycięstwo przeciwko Watford (2:1).
Szok na Turf Moor
Wydawać się mogło, że skoro Tottenham pokonał ostatnio Man City, starcie z Burnley będzie zwykłym spacerkiem. Tymczasem The Clarets nie zamierzali tak łatwo dać się pokonać.
W pierwszej połowie Koguty kontrolowały przebieg gry, ale nie miały pomysłu jak wykorzystać swoją przewagę. Z kolei gospodarze lepiej czuli się w kontrach i w pewnych momentach wyglądali zdecydowanie groźniej pod polem karnym niż ekipa Antonio Conte.
Kiedy oba zespoły ponownie wyszły na murawę, Tottenham dalej prezentował więcej jakości. Co z tego, gdy w decydujących monetach brakowało odpowiedniej dynamiki czy skuteczności. Stąd też szczęście w końcu uśmiechnęło się do Burnley. W końcówce Ben Mee wykorzystał złe ustawienie obrońców i głową z kilku metrów pokonał Hugo Llorisa.
Do ostatnich sekund londyńczycy walczyli chociaż o remis. The Clarets nie oddali już zwycięstwa, dlatego drugi raz rzędu zainkasowali całą pulę, dzięki czemu zwiększyli szanse na opuszczenie strefy spadkowej.
Crystal Palace długo czekał na komplet punktów
Zdecydowanie więcej emocji doświadczyli kibice zgromadzeni na Vicarage Road. Zaraz po upływie kwadransa Jean-Philippe Mateta wyprowadził Crystal Palace na prowadzenie. Na nieszczęście Watford piłka trafiła w jednego z obrońców po strzale z krawędzi pola karnego, czym zmyliła bezradnego Bena Fostera.
Przedostatnia drużyna Premier League zdołała jednak szybko odpowiedzieć na boiskowe wydarzenia. Kilka chwil później do remisu doprowadził Moussa Sissoko, który główką z bliska pokonał golkipera gości.
Z kolei tuż przed przerwą na listę strzelców wpisał się jeszcze Conor Gallagher. Młody pomocnik przejął świetną centrę w pole karne i zaraz potem huknął pod samą poprzeczkę.
W końcówce zawodów piłkę do siatki dwukrotnie wpakował jeszcze Wilfried Zaha. Najpierw atakujący w swoim stylu zaskoczył bramkarza mocnym uderzeniem po ziemi z dystansu. Później już w indywidualnej akcji zabawił się z defensywą Watford, a po przekroczeniu pola karnego przymierzył w prawy dolny róg.
Taki obrót spraw oznacza, że Crystal Palace wreszcie odniósł zwycięstwo w lidze, na które podopieczni Vieiry czekali od końcówki grudnia.
Komentarze