Jeżeli ktokolwiek liczył na to, że już do końca sezonu nie czeka nas żadna niepełna lub rozciągnięta w czasie kolejka Premier League, ten zapewne przeżył zawód, gdy spojrzał na terminarz 32. serii gier angielskiej ekstraklasy. Zaczynamy w piątek, kończymy w czwartek. Z tego powodu skoncentrujemy się tylko na pierwszych sześciu spotkaniach.
Kto odpadnie z wyścigu o Europę?
Pierwszy dzień zmagań zapowiada się niesamowicie interesująco. W piątkowy wieczór na Goodison Park zmierzą się dwie drużyny, które jeszcze nie porzuciły marzeń o grze w europejskich pucharach. Gospodarze zajmują 8. lokatę i do 5. Chelsea tracą sześć punktów, natomiast Tottenham plasuje się na 7. pozycji, a jego dorobek jest o jedno oczko większy (49). Atut własnego boiska może tak naprawdę jedynym argumentem Evertonu w starciu ze Spurs. Drużyna Carlo Ancelottiego musi radzić sobie bez najlepszego strzelca, Dominica Calverta-Levina, którego zabrakło już w poprzedniej kolejce. Na dodatek The Toffees nie wygrali żadnego z pięciu ostatnich spotkań. Włoski szkoleniowiec ekipy z Merseyside jest świadomy niezbyt korzystnej sytuacji swojego zespołu, jednak nie ma zamiaru załamywać rąk:
Aby ocenić nasz sezon, musimy poczekać do końca. To mógłby być fantastyczny sezon, gdybyśmy dotarli do Europy. Może to być dobry sezon, także jeśli tego nie zrobimy. Myślę, że o wszystkim zadecyduje ostatni mecz. Wiele zespołów ma niespójne wyniki. W walkę jest zaangażowanych wiele drużyn. W ostatnich kilku meczach straciliśmy kilka cennych punktów. Musimy uzyskać dobry wynik przeciwko Tottenhamowi, a potem mamy kilka ważnych meczów. Jeszcze nie znamy końcowych rostrzygnięć – sezon jest otwarty dla wszystkich, ale także trudny dla wszystkich.
Z kolei Jose Mourinho robi dobrą minę do złej gry. Tottenham w słabym stylu pożegnał się z Ligą Europy, a w Premier League prezentuje się niesamowicie chimerycznie. Portugalczyk został zapytany o przyczynę niezadowalających wyników w krajowych rozgrywkach:
Nie jestem gotowy, aby o tym z tobą rozmawiać. Myślę, że ma to związek z niektórymi naszymi cechami jako zespołu, ale nie jestem gotowy, aby z tobą rozmawiać. Kiedy? Może nigdy.
The Special One wypowiedział się także na temat powrotu do gry dwójki kontuzjowanych graczy, Doherty’ego i Daviesa:
To zbyt ryzykowne, by określić dokładną datę. Matt Doherty zrobił z nami rozgrzewkę. Zrobił rozgrzewkę z grupą, a potem poszedł pracować indywidualnie. Więc nie jest gotowy na mecz, ale powoli wraca. Ben Davies nie jest nawet blisko. Powiedziałbym, że po mniej więcej 51 meczach w ciągu ostatnich kilku miesięcy obecnie zmagamy się tylko z dwoma kontuzjami, więc nie możemy narzekać. Sytuacja kadry jest dobra.
Starcie dwóch różnych biegunów
W sobotę czekają nas tylko dwa spotkania. Pierwsze rozpocznie się o tradycyjnej godzinie, czyli 13:30, natomiast na drugie poczekamy aż do 21:15. Wieczorem będziemy świadkami rywalizacji Wilków, które nie muszą martwić się ani walką o puchary, ani zamieszaniem na dole tabeli, z Sheffield, które gra już tylko o honor. Natomiast w porze obiadowej zobaczymy pojedynek Newcastle z West Hamem. Dla obu ekip to pojedynek z kategorii tych o sześć punktów. Sroki z niepokojem spoglądają za siebie, próbując oddalić widmo spadku z Premier League, natomiast Młoty ciągle żyją pięknym snem i mają nadzieję na utrzymanie miejsca w czołowej czwórce. Każdy wynik inny niż zwycięstwo gości będzie niemałym zaskoczeniem. David Moyes nie odrzuca marzeń o pozycji gwarantującej grę w elicie, jednak nie stawia swoim piłkarzom żadnych wymagań:
Po raz trzeci w tym sezonie meldujemy się na czwartej lokacie, a kiedy jesteś tak blisko, zaczynasz myśleć, że możemy to zrobić. Chelsea, Liverpool, Tottenham, Everton to wszystkie zespoły, które mogą nas dogonić. Pozostało siedem spotkań. Mam swoje cele, a gracze wiedzą, co musimy zrobić. Powiedziałem sztabowi, że takie okazje nie zdarzają się zbyt często, więc mamy szansę, ale wiem, że nie jesteśmy faworytami. Będzie ciężko, ale nie poddajemy się. Czy byłbym rozczarowany, gdybyśmy nie awansowali do Ligi Mistrzów? Oczywiście, że tak. Prezentujemy się naprawdę dobrze i staramy się nadal to pokazywać i wyciągać świetne wyniki, ale nie stawiam oczekiwań, że zagramy w Ligę Mistrzów, ponieważ to nie jest sprawiedliwe wobec graczy, o których ludzie prawdopodobnie myśleli, że zajmą miejsce tuż nad strefą spadkową. Ale w głębi duszy, jeśli nie będziemy mocno naciskać na inne zespoły, zostaniemy wyrzuceni z top four.
Szkoleniowiec Newcastle, Steve Bruce, bez wątpienia nie jest zadowolony z sytuacji, w jakiej znalazła się jego drużyna, a liczne kontuzje nie ułatwiają walki o pozostanie na najwyższym szczeblu. Mimo niekorzystnej prasy ostatnie spotkanie było dla Srok swoistym światełkiem w tunelu. Do dyspozycji trenera wrócili Allan Saint-Maximin i Callum Wilson:
Najważniejsza jest ta dwójka na z przodu. Wystarczy spojrzeć na statystyki, aby zobaczyć, że kiedy są w zespole, wszystko wygląda lepiej. Mógłbym to odnieść do każdego zespołu – jeśli wyciągniesz z niego najlepszych ofensywnych zawodników, będziesz miał problemy. Jeżeli dodamy do tego Miguela Almirona, tylko raz mogliśmy wystawić wszystkich trzech w jednym spotkaniu. Jesteśmy znacznie lepszą drużyną, gdy są na boisku.
Powrót do ligowej rzeczywistości
Niedziela to czas zmagań zespołów, które w czwartek rywalizowały na europejskiej arenie. Zarówno Manchester United, jak i Arsenal nie miały większych problemów z wyeliminowaniem rywali, co oznacza, że angielskie zespoły w komplecie zameldowały się w półfinale LE. Na pomeczowych konferencjach obaj szkoleniowcy skupili się na podsumowaniu zakończonych pojedynków, jednak nie zabrakło także wypowiedzi dotyczących Premier League. Ole Gunnar Solskjaer przedstawił sytuację Marcusa Rashforda przed starciem z Burnley:
Mamy nadzieję, że będzie gotowy. Dzisiaj nie chodziło o to, żeby ryzykować jego zdrowiem i na wszelki wypadek siedział na ławce. Nigdy nie wiadomo, kogo będziesz potrzebować w przypadku remisu. Grał z obolałą stopą, ale jeszcze nie wiem, czy zagra w niedzielę.
Z kolei Mikel Arteta, w nawiązaniu do meczu z Fulham, wypowiedział się na temat stanu zdrowia Pierre’a Emericka Aubameyanga, który zachorował na… malarię:
Kiedy nie był zaangażowany w rywalizację przeciwko Sheffield dwa dni wcześniej, nie czuł się dobrze, ale nikt nie mógł się spodziewać, że tak się stanie. Lekarze przeprowadzili więcej testów i trochę więcej analiz, co doprowadziło do wykrycia choroby. Doktor od razu zorientował się, co należy zrobić i wykonali świetną robotę, a zawodnik jest bezpieczny. Właśnie z nim rozmawialiśmy, jest w domu, czuje się dobrze. W tej chwili jest całkowicie w porządku. Spędził dwa dni w szpitalu, gdzie poddano go odpowiedniemu leczeniu, ale teraz czuje się dobrze.
Powtórka z rozrywki? Jesteśmy na tak!
W poniedziałek czeka nas tylko jeden mecz, ale za to jaki! Na Elland Road przyjeżdża Liverpool, który sprawdzi, czy zwycięstwo Leeds nad Manchesterem City było tylko jednorazowym wybrykiem podopiecznych Marcelo Bielsy. Argentyńczyk wrócił do pamiętnej rywalizacji z pierwszej kolejki tego sezonu Premier League i ocenił styl gry The Reds:
To była gra z golami i emocjami. To był pierwszy mecz i mimo porażki pozostawił po sobie dobre odczucia. To było na początku, ale w trakcie rozwoju ligi zmusza cię to do poprawienia pewnych aspektów. Lubię oglądać grę Liverpoolu. Zawsze grają w ten sam sposób, dla mnie to wielki atut zespołu. W drużynie nie ma gracza, który nie byłby przygotowany na przyjęcie piłki lub zarządzanie nią, gdziekolwiek ją otrzyma. Mają dużą siłę ofensywną. Ich boczni obrońcy to skrzydłowi. Skrzydłowi są środkowymi napastnikami przez cały czas gry. Pomocnicy w środku mogą w ten sam sposób atakować szeroko lub od wewnątrz. Jest trzech graczy, którzy zapewniają równowagę obronną – nie spekulują, zawsze atakują. Spędzają dużo czasu na atakowaniu, a niewiele na obronie. Jak każdy zespół mają wzloty i upadki.
Natomiast Jurgen Klopp na pomeczowej konferencji po ostatnim gwizdku potyczki z Realem zaznaczył, że mimo porażki, jego drużyna nie jest w złęj dyspozycji:
Nie jesteśmy głupi, chcemy tego, na co zasłużyliśmy. Jeśli na to nie zasłużymy, nie zdobędziemy tego. Musimy teraz skupić się na Premier League, ale nie tylko dlatego, że chcemy grać w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. To jest trudne. Po prostu znamy tabelę, wiemy, kto ma ile punktów. Chcemy i musimy, a jeśli tego chcemy, musimy grać naprawdę dobrą piłkę. Myślę, że nie jesteśmy w złym momencie, zagraliśmy naprawdę dobrze. Dobry mecz z Arsenalem, Villą i Realem.
Komentarze