Manchester United przegrywał do przerwy 0:1 z Tottenhamem. Po zmianie stron zawodnicy Ole Gunnara Solskjaera pokazali jednak charakter i wygrali 3:1. Dzięki temu umocnili się na pozycji wicelidera tabeli w Premier League. Londyńczycy pozostali na siódmej lokacie i do czwartego West Hamu tracą sześć punktów.
W 31. kolejce Premier League najciekawiej zapowiadało się starcie między Tottenhamem, a Manchesterem United. Wszyscy mieli w pamięci październikową konfrontację, w której londyńczycy rozgromili rywala aż 6:1. Czerwone Diabły zrobiły od tego momentu progres i w tabeli znajdowały się wyżej od Kogutów. Tym razem większość argumentów sugerowała, że zobaczymy wyrównaną potyczkę.
Istotna decyzja arbitra
Przedmeczowe przewidywania sprawdziły się i na Tottenham Hotspur Stadium rzeczywiście oglądaliśmy wyrównane starcie, które pozostawiało jednak wiele do życzenia. Żadna z drużyn nie potrafiła wyraźnie narzucić swoich warunków i tempa gry. Najciekawsza sytuacja miała miejsce w 34. minucie, gdy Fred odegrał do Paula Pogby, a ten wyczekał na odpowiedni moment i zagrał w kierunku Edinsona Cavaniego. Piłka po strzale Urugwajczyka przeszła między nogami Hugo Llorisa i znalazła się w siatce. Wcześniej jednak Scott McTominay uderzył w twarz Heung-min Sona. Sytuację tę analizowali sędziowie odpowiedzialni za VAR oraz arbiter główny Chris Kavanagh, który finalnie odgwizdał faul Szkota i anulował trafienie dla gości.
Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry zobaczyliśmy jednak gola strzelonego zgodnie z przepisami. Tottenham wykonał świetną wielopodaniową akcję, która zakończyła się podaniem Harry’ego Kane’a w kierunku Lucasa. Brazylijczyk mógł oddać strzał, ale odegrał do będącego w szesnastce Sona. Koreańczyk pokonał Deana Hendersona po uderzeniu z pierwszej piłki w lewy dolny róg bramki. Do szatni Koguty schodziły prowadząc 1:0.
Zmiana o 180 stopni
Na drugą połowę Manchester United wyszedł podrażniony. Grał z większą intensywnością i zaangażowaniem. Zaowocowało to wyrównującym trafieniem w 58. minucie. Uznanie należy się Fredowi, który krótkimi podaniami uruchomił akcję, a następnie strzelił swojego drugiego gola w Premier League po uderzeniu z bliskiej odległości.
Dwie minuty później Tottenham mógł znów prowadzić. Szansy na dublet nie wykorzystał jednak Son, którego uderzenie zatrzymał Henderson. To była jedna z najlepszych okazji dla londyńczyków. Koguty przez większość czasu były pasywne i koncentrowały się na bronieniu dostępu do własnej bramki.
Natomiast Czerwone Diabły nie odpuszczały i konsekwentnie dążyły do strzelenie zwycięskiego gola. Stuka ta udała się w 79. minucie, gdy Bruno Fernandes wypatrzył w szesnastce Cavaniego i dośrodkował w jego kierunku. Urugwajczyk był świetnie ustawiony i rzucił się do piłki, by pokonać Llorisa uderzeniem głową w prawy dolny róg bramki. W doliczonym czasie gry Pogba podał do Masona Greenwooda, który ustalił wynik tej batalii na 3:1.
W kolejce numer 32, Tottenham zagra na Goodison Park z Evertonem. Z kolei Manchester United podejmie u siebie Burnley.
Mou ma tragiczny styl. Dobrze ze go pogonili z Utd. Sytuacja w której wyciągnęli Utd gola dyskusyjna bo 2 min wcześniej tak samo uderzony Rash i wtedy var milczy
Kolejny wydrukowany mecz pod United , gdyby nie sędziowie to walczyliby o utrzymanie .
Bo var wyciągnął im budę?
Pogba po tej żałosnej, ekwilibrystycznej próbie piętą, wszedł na jeszcze wyższy poziom.. domyślam się że ze strachu?? 😉
Jak Rash był uderzony z łokcia pod polem karnym to ok nie ma faulu, ale jak Son chciał faulować próbując lapac McT. i tym samym dostał w twarz to już faul ehhh szkoda gadać, dodam tylko że Son był już tak za plecami McT że nie był w stanie go sięgnąć ręką, następnie odbyły się chyba cztery podania i padła bramka, Son nic tutaj by nie pomógł. Dobrze że OGS pochamowal chłopaków bo byli mocno wkur…. Koniec końców świetny mecz w wykonaniu United i zasłużone zwycięstwo
Uff .. dobrze że wygrali i umocnili się na drugim miejscu , gdyrz to oznacza że Ole którego bardzo lubię zostanie i nadal United nie będzie zdobywać pucharów 🤗