Piłkarze Manchesteru City byli wyraźnie lepsi od Tottenhamu, ale z wygranej 2:0 cieszyli się gospodarze. Zespół prowadzony przez Jose Mourinho awansował na pierwsze miejsce w tabeli Premier League.
Hitem dziewiątej kolejki Premier League było starcie na Tottenham Hotspur Stadium, gdzie naprzeciw siebie stanęli giganci angielskiej piłki. Gdy rywalizują ze sobą zespoły prowadzone przez Jose Mourinho i Pepa Guardiolę, możemy być niemal pewni wielkich emocji. O takowe mieli zadbać piłkarze Tottenhamu i Manchesteru City.
Szybkie trafienie Kogutów
Spotkanie to od początku wyglądało tak, jak wszyscy się tego spodziewali. Piłkarze Manchesteru City przejęli inicjatywę w posiadaniu piłki i kontrolowali tempo meczu. Tottenham nastawił się zaś na grę z kontrataku, co okazało się świetnym posunięciem taktycznym Jose Mourinho. W piątej minucie Tanguy Ndombele zagrał świetne otwierające podanie na wolne pole do Heung-Min Sona. Koreańczyk wykazał się imponującą szybkością i uderzył świetnie między nogami wysuniętego Edersona.
Sytuacja ta wyraźnie podrażniła Obywateli, którzy chcieli odpowiedzieć najszybciej, jak to możliwe. Nie było to jednak proste, ponieważ defensywa gospodarzy wyglądała bardzo dobrze i blokowała wiele strzałów. W 27. minucie podopieczni Pepa Guardioli wreszcie strzelili gola kontaktowego. Po zagraniu Gabriela Jesusa futbolówkę w siatce umieścił Aymeric Laporte. Sędzia Mike Dean miał jednak wątpliwości, czy wszystko w tej sytuacji odbyło się zgodnie z przepisami. Po obejrzeniu powtórek uznał, ze Francuz zagrał ręką.
Dominacja Manchesteru City nie podlegała dyskusji, ale z prowadzenia 1:0 wciąż cieszył się Tottenham. Goście w pierwszej połowie oddali na bramkę rywali jedenaście strzałów, ale tylko trzy z nich były celne. To właśnie głównie bardzo słaba skuteczność sprawiła, że do przerwy rezultat już się nie zmienił.
Powtórka z rozrywki
Gdyby podczas oglądania meczu niewidoczna była grafika wskazująca czas gry, można byłoby odnieść wrażenie, ze dalej trwa pierwsza połowa. Sytuacja na boisku nie zmieniła się i to Obywatele mieli inicjatywę. Wymieniali między sobie bardzo dużo podań, zepchnęli przeciwników do głębokiej defensywy, ale dalej nie potrafili strzelić gola.
Z kolei Tottenham pozostał wierny swojej taktyce i czekał na wyprowadzenie kontrataku. W 65. minucie bardzo aktywny Harry Kane zagrał do wbiegającego w pole karne Giovaniego Lo Celso. Argentyńczyk zachował spokój i uderzył precyzyjnie w prawy dolny róg bramki. Ederson nie miał szans na obronę tego strzału. Manchester City ostatecznie przegrał 0:2 i musiał uznać wyższość rywala.
Piłkarze Tottenhamu w następnych tygodniach wciąż będą mieli bardzo wymagających przeciwników. W dziewiątej kolejce zmierzą się w derbach Londynu z Chelsea. Z kolei następnym przeciwnikiem Manchesteru City będzie Burnley.
Komentarze