Tottenham Hotspur w 18. kolejce Premier League zremisował z Liverpoolem FC 2:2. The Reds nie zanotowali zatem dziewiątego kolejnego zwycięstwa. Fatalnie przy drugiej bramce dla Kogutów zachował się Alisson, który nie trafił w piłkę, a z jego błędu skrzętnie skorzystał Heung-Min Son.
- Już w pierwszym kwadransie golkipera The Reds pokonał Harry Kane
- Wyrównał w 35. minucie Diogo Jota
- Po zmianie stron obie ekipy też zdobyły po jednej bramce i potyczka zakończyła się remisem
Cztery gole na stadionie Kogutów
Tottenham Hotspur rozpoczął od mocnego uderzenia niedzielne spotkanie z Liverpoolem FC, ponieważ już w 13. minucie Tanguy Ndombele ładnie zagrał do Harry’ego Kane’a, a ten pewnym strzałem pokonał Alissona.
Londyńczycy chcieli iść za ciosem. Kilka chwil potem Kane zagrał do lepiej ustawionego kolegi, a golkipera Liverpoolu próbował zaskoczyć Son. Tym razem bez odpowiedniego efektu w postaci kolejnej bramki.
Po pół godzinie gry Spurs mogli prowadzić dwoma trafieniami. Dele Alli otrzymał podanie od Sona na wolne pole, ale nie wykazał się wystarczającą precyzją i nie uderzył nawet w światło bramki.
Zobacz także: Tabela Premier League
The Reds byli zaś skuteczniejsi. W 35. minucie Andrew Robertson dośrodkował w pole karne Tottenhamu, a celną główką popisał się Diogo Jota.
Dziesięć minut po zmianie stron w sytuacji sam na sam znalazł się Kane, lecz trafił prosto w Alissona. Chwilę potem uderzył głową ponad poprzeczką.
W 70. minucie Liverpool zdobył drugiego gola. Konkretnie uczynił to Robertson, który dobrze zachował się w zamieszaniu pod bramką Spurs.
Szybko wyrównał Son, który wykorzystał fatalne zachowanie Alissona. Golkiper The Reds wyszedł z bramki, ale nie trafił w futbolówkę i gracz Tottenhamu nie miał problemów ze zdobyciem gola na 2:2.
W 77. minucie czerwony kartonik zobaczył Robertson. Do ostatniego gwizdka sędziego nie padły już żadne bramki i oba kluby zdobyły po oczku.
Komentarze