Spotkanie Tottenhamu Hotspur z Chelsea zapowiadane było jako hit 22. kolejki. Derbowe spotkanie jednak mocno rozczarowało. Po końcowym gwizdku sędziego powodu do zadowolenia mieli jednak The Blues, który dzięki bramce z rzutu karnego zapisali na swoje konto trzy punkty.
Od początku czwartkowego spotkania inicjatywa należała do gości, którzy rozgrywali swoje trzecie spotkanie pod wodzą Thomasa Tuchela. The Blues dłużej utrzymywali się przy piłce, częściej gościli również w okolicy pola karnego rywali, ale nie miało to przełożenia na liczbę klarownych sytuacji.
W pierwszej połowie obie drużyny oddały po jednym celnym strzale. Chelsea objęła po nim prowadzenie. W 24. minucie do bramki strzeżonej przez Hugo Llorisa z rzutu karnego trafi Jorginho. Prowadzący to spotkanie sędzia Andre Marriner “jedenastkę” podyktował za faul Erica Diera na Timo Wernerze.
Pod bramką Chelsea najgroźniej w pierwszej odsłonie meczu było tuż przed jej zakończeniem. Wówczas do sytuacji strzeleckiej doszedł Serge Aurier, ale główkował niecelnie. Na przerwę w zdecydowanie lepszych humorach schodzili więc goście.
W drugiej połowie podopieczni Jose Mourinho nie potrafili odmienić losów rywalizacji. W dalszym ciągu mieli problemy z konstruowaniem akcji i przedostawaniem się pod bramkę rywali. Chelsea również nie zachwycała, ale na pewno stwarzała większe zagrożenie.
W 60. minucie przed szansą wpisania się na listę strzelców stanął Werner, ale został zablokowany przez obrońcę. Kwadrans później celnie na bramkę Tottenhamu uderzał Mason Mount, ale na posterunku był Lloris. Gospodarze odpowiedzieli zaskakującym uderzeniem Erika Lameli z dystansu, ale Edouard Mendy pewnie interweniował. Wynik 1:0 utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego.
Da Chelsea to druga wygrana z rzędu pod wodzą nowego trenera. Dzięki niej The Blues awansowali na szóste miejsce w tabeli. Z kolei Tottenham już w trzecim kolejnym ligowym meczu schodził z boiska bez punktów.
Zacznijmy od pozytywów – trzeci mecz Tuchela i trzy czyste konta oraz chyba pierwsze w tym sezonie zwycięstwo z jakimś wyżej notowanym rywalem. Tyle. Poza tym to bardzo słaby występ i ciężko pochwalić tu kogokolwiek, szczególnie z ofensywnych piłkarzy. Nie trudno wyróżnić najgorszego na boisku, a był nim Kante. Tragiczna zmiana. Nie zrobił na boisku nic oprócz kretyńskiej straty, która na szczęście zakończyła się tylko żółtą kartką dla niego. Oprócz tego biegał po boisku bez celu kryjąc powietrze i przypatrując się jak pozostali zawodnicy starają się bronić bramki. Ogólnie bardzo szczęśliwe zwycięstwo, sama gra przypominała do złudzeń to co było za Lamparda czyli jeden wielki strach przed grą do przodu, masa podań do tyłu, wymian piłki pomiędzy obrońcami. Ahh, szkoda gadać. Przed Tuchelem długa droga jeszcze.
XD przeciez Chelsea franka Lamparda nigdy nie grała na takiej intensywnosci i dokładności jak dzisiaj, pod koniec Tottenham zaczął naciskac bo przez 75 minut oszczędzali siły wykopując piłki z dala od pola karnego. Dzisiaj w Chelsea najlepiej wychowankowie.
Haha ty jesteś jakis dziwny jak nie widzisz poprawy w grze przez 75 Totki tylko sie patrzyli jak sie gra w piłkę. 1 połowa zajebista najlepsza jaka widziałem w wykonaniu Chelsea. 0 straconych bramek co ty chcesz. Może duzo pracy nad skutecznością taka gra jak w 1 połowie to mogę oglądać do znudzenia. Jedynie zgodzę się że Kante masakra nie pasuje mi do filozofii Tuchela slabe rozegranie a obrona jeszcze gorsza moze po kontuzji i musi jeszcze pograć
Oglądałem pierwszą połowę, Chelsea fajna płynna gra do 16 metra, pod bramka brakowało tego czegoś. A to co zrobił Dier to Boże ti mój, ale juniorzy lepiej by się zachowali w tej sytuacji. Gratulacje zwycięstwa.
Mecz pod całkowitą kontrolą. Chyba nie przesadzę jak powiem , że Totki nie istniały ? Tylko ta skuteczność… Masakra jakaś. Teraz się udało ale co jak przyjdzie zagrać z mocniejszym rywalem? Druga sprawa to Werner. Gość zagrał naprawdę dobre zawody ale on w swoim wykończeniu to już zaczyna poważnie przypominać Torresa… Cierpliwość i u Tuchela się w końcu skończy. I ostatnia sprawa to nowe nabytki. Ciekawe co musi mieć w głowie Romek patrząc jak Chilwell , Ziyech czy Havertz siedzą na ławce a grają Alonso czy Jorginho. Powoli i do przodu. Gra w końcu zaczyna wyglądać normalnie. Widać chyba co było głównym powodem takiej a nie innej gry Chelsea.
No jeszcze parę takich wyników i Mourinhio znów poleci z kolejnego klubu.