Tottenham był skuteczniejszy. Fabiański nie zatrzymał Spurs

Łukasz Fabiański
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Łukasz Fabiański

Niedzielne zmagania w ramach 30. kolejki Premier League zatrzymały się na meczu Tottenham – West Ham. Jeszcze przed przerwą obie ekipy umieściły piłkę w siatce. Później również nie wiało nudą, ale Łukasz Fabiański i spółka finalnie nie zatrzymali Spurs. Komplet punktów padł łupem gospodarzy, którzy wygrali te spotkanie 2:1 (2:1).

Szczęście sprzyjało Spurs

Pierwsze minuty rywalizacji przemawiały na korzyść Tottenham. Podopieczni Antonio Conte próbowali szybko przejąć inicjatywę, natomiast West Ham szukał swoich szans w kontratakach. Mecz dopiero się rozkręcał, kiedy Kurt Zouma popełnił fatalny w skutkach błąd. Stoper Młotów podczas próby wybicia piłki, niefortunnie wpakował ją do bramki Łukasza Fabiańskiego.

Polak był zaskoczony całą sytuacją, tak samo jak większość graczy z zachodniego Londynu. Stąd też początek idealnie ułożył się dla gospodarzy, którzy w błyskawicznym tempie ruszyli za ciosem. W 24. minucie Harry Kane w akcji z Sonem, zabawili się z obrońcami i w pewnym momencie Koreańczyk huknął z kilku metrów prosto pod samą poprzeczkę.

West Ham rozczarował

Pomimo druzgocącej przewagi Kogutów, West Ham ze startem drugiej połowy szukał bramki kontaktowej. Czegoś jednak brakowało, ponieważ większość akcji była stopowana przez Tottenham jeszcze przed polem karnym.

Koguty z większą lekkością konstruowały akcje ofensywne. Łukasz Fabiański miał się na baczności, lecz większość strzałów gospodarzy nie padało w światło bramki. Można powiedzieć, że tylko do czasu. W samej końcówce strzelecką niemoc Spurs zażegnał Heung-Min Son, który podobnie jak przed przerwą, w dwójkowej akcji z Kanem rozbił defensywę rywala i nie pozostawił “Fabianowi” złudzeń.

Wydawało się, że West Ham stać zdecydowanie na więcej. Tymczasem Młoty zawiodły swoich kibiców. Z kolei Tottenham skrócił dystans do czwartego Arsenalu.

Komentarze