Zapewne kojarzycie siłomierz, czyli jedną z atrakcji wesołego miasteczka. Zasady gry są proste – sprawdzamy swoje możliwości za pomocą uderzenia młotem w kowadło. Dla West Hamu dwie pierwsze kolejki Premier League to właśnie tego rodzaju rozrywka. Ekipa Davida Moyesa doskonale się bawi, deklasując napotkanych przeciwników. Trzy uderzenia 80-kilogramowego Młota i WHU melduje się na szczycie ligowej stawki. Michail Antonio niezwykle poważnie potraktował rywalizację i szybko umieścił swoje nazwisko na liście najlepszych wyników.
- West Ham świetnie rozpoczął sezon – po dwóch kolejkach podopieczni Davida Moyesa przewodzą tabeli Premier League
- Chociaż o sile WHU decyduje doskonała współpraca całej drużyny, nie sposób nie wyróżnić dwóch postaci – Michaila Antonio i Saida Benrahmy
- Jak długo Młoty utrzymają się na fali wznoszącej? Niektórzy sugerują szybki koniec euforii
Młot, który rozbije każdy mur
Drużynom spoza top six zwykle trudno utrzymać wysoką dyspozycję. Po niespodziewanym sukcesie najczęściej przychodzi spodziewane rozczarowanie. Oczekiwania są większe, a ławka okazuje się zbyt krótka. Leicester po triumfie w ligowych rozgrywkach kolejny sezon zakończyło na 12. miejscu. A to tylko jeden z wielu przykładów. West Ham chciał uniknąć mimowolnego lotu w dół tabeli, ale wobec fiaska w negocjacjach w kwestii pozostania Jessego Lingarda i braku wzmocnień nie oczekiwano zbyt wiele. Chociaż dwa tygodnie to okres zdecydowanie zbyt krótki, by oceniać potencjał zespołu i szansę na sukces w dalszej fazie rozgrywek, Młoty spisują się na tyle dobrze, że trudno wróżyć im szybkie załamanie formy. Pozycja lidera i najwięcej strzelonych goli to nie efekt przypadku, a wytężonej pracy szkockiego szkoleniowca i jego podopiecznych.
80-kilogramowy Młot już trzy razy poszedł w ruch. Michail Antonio dzięki bramce zdobytej w starciu z Newcastle i dwóch golach w zmaganiach z Leicester, do których dołożył dwie asysty, przewodzi w ligowej klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców. Za jego plecami plasują się Bruno Fernades i Said Benrahma, który uzupełnia podium. Podsumujmy: West Ham jest liderem tabeli, może pochwalić się najlepszym dorobkiem ofensywnym i ma w swoich szeregach zawodników, którzy obecnie zajmują pierwsze i trzecie miejsce w rankingu ekstraklasowych snajperów. To nie american dream, a rzeczywistość według jednego z londyńskich klubów. Nieco zaskakująca, ale jak najbardziej prawdziwa.
Nie tęsknimy za nikim
A przecież miało być… inaczej? Bardziej wymagająco? Nie ma sensu przecierać oczu ze zdumienia. Każdy, kto śledził poczynania Młotów w poprzednich rozgrywkach i przeanalizował ich występy w presezonie, w nowy rok wchodził z optymizmem. Umiarkowanym, ale nadal optymizmem. W buty Lingarda miał wejść Said Benrahma – Algierczyk nie zrobił tego z marszu, ale został solidnie przygotowany do wypełnienia luki po piłkarzu powracającym na Old Trafford. Czy w stolicy nadal tęsknią za Anglikiem? Teraz zapewne już zdecydowanie mniej.
Partnerstwu Antonio i Benrahmy jeszcze daleko do perfekcji współpracy Kane’a i Sona, jednak widać jak na dłoni, że Algierczyk szuka swojego kolegi, a ten wie, gdzie zostanie zagrana piłka. Wychowanek Tooting & Mitcham United nie pozostaje mu dłużny – to właśnie po zagraniach reprezentanta Jamajki były zawodnik Brenftord dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Szybki i niesamowicie silny napastnik w duecie z niezwykle kreatywnym i ofensywnie usposobionym skrzydłowym, który potrafi wcielić się w niemal każdą rolę w ataku, to zabójcze połączenie.
Czy świetna dyspozycja West Hamu zakończy się wraz z początkiem pucharowych zmagań? Jeżeli postawicie to pytanie przeciętnemu kibicowi Premier League, odpowiedź będzie twierdząca. Jednak zapytajcie o to samo fana Młotów. Oni doskonale zdają sobie sprawę ze słabości swoich ulubieńców, jednak mocno wierzą, że dla WHU nastały lepsze czasy. Londyńczycy nie są silni indywidualnościami. To współpraca całej drużyny decyduje o ich sukcesach. Jednak zdecydowanie łatwiej święcić triumfy, gdy dysponuje się odpowiednimi narzędziami. W destrukcji przeciwników doskonale sprawdza się 80-kilogramowy Młot. Temu, kto nim operuje, niestraszny żaden mur.
Rozczarowanie kolejki: Bruno Fernandes
Ci, którzy spodziewali się wysokiego zwycięstwa Manchesteru United w starciu z Southampton byli w zdecydowanej większości. Niewielka grupa wierzyła, że podopieczni Ralpha Hasenhuttla zdołają przeciwstawić się rozpędzonym Czerwonym Diabłom, dowodzonym przez duet Bruno Fernandes-Paul Pogba. Pierwszy miał strzelać, drugi asystować. I tylko Francuz wywiązał się ze swojego zadania. Natomiast Portugalczyk po prostu rozczarował. Od gracza tej klasy wymagamy zdecydowanie więcej niż żółta kartka, jeden celny strzał, 78-procentowa skuteczność podań i strata piłki, której efektem było trafienie dla Świętych.
Wydarzenie kolejki: debiut Romelu Lukaku
Big Rom zapragnął zamazać niekorzystny obraz, jaki pozostawił po sobie w Premier League podczas nie do końca udanej przygody na Old Trafford. Oczywiście do osiągnięcia tego celu daleka droga, jednak Belg nie zamierza próżnować i już w swoim pierwszym meczu w nowych-starych barwach udowodnił, że stać go na wiele. Chociaż starcie z niezwykle przeciętną defensywą Arsenalu to żaden wyznacznik siły, belgijski snajper po prostu wykonał swoją pracę. Gol, zwycięstwo, dobre wrażenie. Jedziemy dalej.
Bohater nieoczywisty: Hugo Lloris
Dwa mecze, sześć punktów, dwa czyste konta i aż dziesięć udanych interwencji – Hugo Lloris nowy sezon Premier League rozpoczął w najlepszy możliwy sposób. Pod nieobecność Harry’ego Kane’a to Francuz jest najważniejszym zawodnikiem Tottenhamu. Doświadczony golkiper robi to, do czego przez lata nas przyzwyczaił, jednak w trudnym dla Spurs czasie jego dobra postawa znaczy zdecydowanie więcej niż zwykle. Cichy bohater i jeden z niewielu piłkarzy stołecznej ekipy, którego słabe momenty trudno przywołać.
Polacy w Premier League
- Łukasz Fabiański (West Ham) – 90 minut i zwycięstwo w starciu z Leicester, jeden stracony gol
- Przemysław Płacheta (Norwich) – nie znalazł się w kadrze meczowej na spotkanie z Manchesterem City
- Jakub Moder (Brighton) – 10 minut w wygranym meczu z Watfordem
- Michał Karbownik (Brighton) – zabrakło go nawet na ławce rezerwowych
- Jan Bednarek (Southampton) – 45 minut w rywalizacji z Manchesterem United. Wychowanek Lecha w przerwie zmienił Theo Walcotta
- Mateusz Klich (Leeds) – spędził na murawie tylko 60 minut, jednak w pełni wykorzystał swój czas. Tuż przed przerwą wykorzystał podanie Patricka Bamforda i wpisał się na listę strzelców
Komentarze