To były fenomenalne derby Londynu. Można uznać je za jedno z najlepszych spotkań w sezonie 2020/2021 na angielskich boiskach. West Ham zaczął wybitnie i do przerwy prowadził 3:1. W drugiej połowie Arsenal zaprezentował się jednak świetnie i doprowadził do remisu 3:3. Całe spotkanie w ekipie gospodarzy rozegrał Łukasz Fabiański.
Ze względu na ćwierćfinałowe mecze Pucharu Anglii, na ten weekend zaplanowano tylko cztery mecze w Premier League. Nie zabrakło jednak niezwykle interesującego spotkania w postaci derbów Londynu. Broniący barw West Hamu Łukasz Fabiański mierzył się w niedzielne popołudnie ze swoim byłym klubem – Arsenalem. Według bukmacherów za faworyta na Stadionie Olimpijskim należało uznawać Kanonierów, ale Młoty miały swoje argumenty, aby sięgnąć po pełną pulę.
Dwa błyskawiczne ciosy
West Ham rozpoczął niedzielną konfrontację bardzo dobrze. Wyszedł na murawę z bojowym nastawieniem i chęcią zdominowania rywala. Misja ta zakończyła się powodzeniem, ponieważ Młoty dominowały w posiadaniu piłki, narzuciły własne warunki gry oraz kreowały sporo okazji strzeleckich. Pokonać Bernda Leno mogli reprezentanci Czech – Vladimir Coufal oraz Tomas Soucek. Obaj uderzyli jednak obok bramki.
Gospodarze nie zrazili się brakiem skuteczności i wciąż stwarzali zagrożenie w szesnastce Arsenalu. Po upływie kwadransa zespół Davida Moyesa objął prowadzenie. Michail Antonio ruszył lewą stroną boiska i wycofał do Jessego Lingarda, który opanował futbolówkę i z krawędzi pola karnego przymierzył fenomenalnie w prawy górny róg bramki.
Ledwie dwie minuty później 28-latek wykorzystał nieuwagę Kanonierów i zanotował asystę po błyskawicznym podaniu do ustawionego w szesnastce Jarroda Bowena. Anglik uderzył świetnie w prawy róg bramki.
Suma szczęścia zawsze równa się zero
Podopieczni Mikela Artety byli ewidentnie zszokowani takim obrotem spraw i długo nie potrafili się otrząsnąć. Po pewnym czasie Arsenal zaczął jednak utrzymywać się dłużej przy piłce. Nie wpłynęło to na liczbę oddanych strzałów.
Z kolei West Ham mógł spokojnie czekać na rozwój boiskowych wydarzeń i delikatnie się wycofał, licząc na wyprowadzenie kontrataku. W 33. minucie Kieran Tierney popełnił błąd w wyprowadzeniu piłki, którą przechwycił Declan Rice. Po chwili świetną okazję na gola miał Antonio. 30-latek oddał strzał głową, ale futbolówka odbiła się jeszcze od Souceka i to jemu zapisano trafienie.
W 38. minucie Kanonierzy skrupulatnie budowali wielopodaniową akcję i zakończyli ją golem na 1:3. Calum Chambers dośrodkował w pole karne, a tam czekał już Alexandre Lacazette. Francuz rewelacyjnie opanował futbolówkę i oddał strzał na bramkę strzeżoną przez Fabiańskiego. Piłka odbiła się jeszcze od Souceka, który zdobył tym razem miał pecha, gdyż pokonał własnego bramkarza. Dwie minuty później reprezentant Polski wykazał się umiejętnością czytania gry, gdyż wyszedł wyżej i skrócił kąt przy uderzeniu Bukayo Saki, dzięki czemu skutecznie interweniował. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 3:1 dla Młotów.
Zmiana o 180 stopni
Druga połowa zaczęła się niemal identycznie, jak pierwsza. Ponownie jedna z drużyn była zdecydowanie lepsza. Grała odważnie i miała kilka dobrych okazji na strzelenie gola. Tym razem nie chodziło jednak o West Ham, a Arsenal. Goście od samego początku robili wszystko, aby chociaż zremisować i po godzinie gry na tablicy wskazującej wynik widniał rezultat 2:3. Chambers dośrodkował w szesnastkę, gdzie niefortunnie interweniował Craig Dawson. 30-latek zdobył samobójczą bramkę drugi mecz z rzędu (wcześniej przeciwko Manchesterowi United).
West Ham był mniej aktywny, chociaż mógł strzelić czwartego gola. Najlepszą okazję w 76. minucie zmarnował Antonio, który otrzymał podanie od Saida Benrahmy, ale z bardzo bliskiej odległości trafił tylko w słupek.
W 82. minucie drużyna dowodzona przez Davida Moyesa otrzymała dowód, że niewykorzystane okazje się mszczą. Wprowadzony z ławki rezerwowych Nicolas Pepe zagrał do Lacazette’a, który przymierzył idealnie tuż pod poprzeczkę. Tym samym Francuz zapewnił swojej ekipie remis 3:3.
W 30. kolejce Premier League West Ham zagra na wyjeździe z Wolverhampton. Z kolei Arsenal podejmie u siebie Liverpool.
Szkoda, że jeszcze nie mogłem oglądać… 3-3, musiało być ciekawie…
Było ciekawie i każda z drużyn mogła wygrać. Moyes zrobił z WH świetną drużynę jak na West Ham 🙂 Za to Artecie daleko jest do poziomu Arsenalu z “chudych” lat po 2006 r. Miejsce w tabeli nie kłamie.