Kibice Chelsea wciąż są mocno rozczarowani wynikami osiąganymi przez zespół, a presja wywierana na Grahama Pottera rośnie. Szkoleniowiec The Blues odniósł się do tego w ostatniej rozmowie z mediami.
- Chelsea pod wodzą Grahama Pottera radzi sobie fatalnie
- The Blues wygrali tylko jeden z ostatnich dziesięciu meczów
- Graham Potter utrzymuje, że wciąż może liczyć na zaufanie właścicieli klubu
Chelsea utopiła setki milionów na transfery
Tylko jedno zwycięstwo w ośmiu meczach, a do tego bilans bramkowy 4:11. Zdecydowanie nie są to najlepsze tygodnie dla Chelsea. Graham Potter czuje na sobie ogromną presję, która narasta wraz z każdym kolejnym meczem bez zwycięstwa. Choć w klubie nikt nie mówi jeszcze głośno o zwolnieniu Anglika, sytuacja robi się coraz poważniejsza. The Blues wydali setki milionów euro na transfery, a drużyna wygląda na boisku jak zbieranina przypadkowych zawodników.
W niedzielę Chelsea czeka kolejne trudne spotkanie. Zmierzy się w derbach Londynu z Tottenhamem. Graham Potter w rozmowie z mediami zapowiedział, że zdaje sobie sprawę z oczekiwań kibiców względem rezultatów. Wypowiedział się również w temacie Pierre’a-Emericka Aubameyanga, który nie znalazł się w kadrze na żaden z ostatnich czterech meczów.
– Rozmawiałem z właścicielami i sytuacja się nie zmieniła. Jestem pod stałą presją od kilku miesięcy. Muszę kontynuować swoją pracę. Jestem z nimi w dobrych relacjach. Widzą, w którym kierunku zmierzamy, ale pojawia się też frustracja. Musimy bardziej się starać – stwierdził.
– Pierre Aubameyang ma za sobą udany tydzień, jeśli chodzi o postawę na treningach. Jest dostępy do gry. Jeśli chodzi o przyczynę naszych problemów, wielu doświadczonych zawodników powiedziało mi, że mają za sobą najgorszy presezon w karierze. Ich tournee nie przebiegło zgodnie z planem – dodał szkoleniowiec The Blues.
Graham Potter po 25 meczach może pochwalić się średnią punktową w Chelsea zaledwie na poziomie 1.36. To najgorszy wynik w przypadku The Blues od blisko 30 lat.
Przeczytaj koniecznie: Chelsea nie próżnuje. Wielki talent trafi do Londynu
Komentarze