Po zwycięstwem nad Liverpoolem piłkarze Manchesteru United wygrali kolejne spotkanie i powoli podnoszą się z kolan. Czerwone Diabły nie rozegrały może wybitnego meczu, ale jedno trafienie Bruno Fernandesa wystarczyło do pokonania Southamptonu na wyjeździe.
- Pierwsza połowa spotkania na St. Mary’s Stadium zakończyła się bezbramkowym remisem
- W 55 minucie prowadzenie Manchesterowi United dał Bruno Fernandes
- Do końca spotkania goście umiejętnie neutralizowali zagrożenie ze strony Southamptonu
Sytuacje były, ale zabrakło goli
Manchester United przystępował do meczu z Southamptonem niesiony ważnym, a zarazem pierwszym w tym sezonie Premier League zwycięstwem. Czerwone Diabły bardzo dobrze zaprezentowały się na tle Liverpoolu, a w kibicach odżyła nadzieja, że drużyna wreszcie wskoczy na właściwe tory. W pierwszych 45 minutach podopieczni Erika ten Haga również wyglądali całkiem nieźle, ale nie udało im się udokumentować przewagi bramką.
Najbliżej tego był w 20 minucie Bruno Fernandes, ale Portugalczyk nie wykorzystał sytuacji, w której dobijał piłkę po strzale jednego z kolegów. Na drodze stanął mu tym razem Gavin Bazunu. W odpowiedzi 12 minut później groźny atak wyprowadzili gospodarze, ale Bella-Kotchap główkował minimalnie nad poprzeczką.
Jedno trafienie zaważyło
Dość szybko po zmianie stron na prowadzenie wyszły Czerwone Diabły. Dobre dogranie Dalota wykorzystał Bruno Fernandes, a tablica świetlna pokazała wynik 1:0 dla gości. Tempo meczu w drugiej połowie nie było zbyt wysokie, a goście wydawali się być w pełni usatysfakcjonowani skromnym prowadzeniem.
Święci grali w sposób bardzo przewidywalny i nie byli w stanie w drugiej odsłonie meczu zagrozić bramce Davida De Gei. W jednej z ostatnich akcji meczu przed szansą na wyrównanie stanu rywalizacji stanął Sekou Mara. Francuz pomylił się minimalnie, a jego uderzenie przeleciało tuż obok słupka. Tym samym Manchester United po ostatnim gwizdku mógł przypisać sobie do konta kolejne trzy punkty i wskoczył na szóste miejsce w tabeli Premier League.
Komentarze