Światowe media poświęcają sporo miejsca Erikowi Lameli. Zawodnik Tottenhamu w derbach Północnego Londynu (1:2) najpierw zdobył piękną bramkę, a później opuścił boisko z czerwoną kartką.
Erik Lamela – z nieba do piekła
Erik Lamela rozpoczął prestiżowe derby przeciwko Arsenalowi na ławce rezerwowych. Szybko jednak się z niej podniósł, bo boisko w wyniku kontuzji musiał opuścić Heung-min Son. Arsenal w tym fragmencie meczu Premier League wyraźnie dominował, ale Argentyńczyk potrzebował zaledwie kilkunastu minut, by wyprowadzić Koguty na prowadzenie. I to w jakim stylu!
Otrzymał piłkę w polu karnym i złożył się do pięknego, niecodziennego uderzenia raboną. Piłka przeszła płasko między nogami Thomasa Parteya i wylądowała w bramce Kanonierów. Internet zalały powtórki tego trafienia, a hiszpański AS zwrócił uwagę na reakcję Sergio Reguilona po tym trafieniu. Były gracz Realu Madryt, który również nie jest przecież z techniką na bakier, złapał się za głowę, jakby nie wierząc w to, co właśnie zobaczył. Urody temu trafieniu dodał też fakt, że piłka została uderzona płasko, co jest niespotykane w strzałach raboną.
Szybko w mediach społecznościowych przypomniano także inną bramkę Argentyńczyka. W 2015 roku w spotkaniu Tottenhamu z Asterasem w Lidze Europy również zdobył niezwykłą bramkę w podobnym stylu.
Lamela szybko jednak przeszedł drogę z nieba do piekła. Na kwadrans przed końcem w walce o piłkę odwinął się Kieranowi Tierneyowi i trafił go w twarz. Arbiter musiał za to pokazać mu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
Ostatecznie Tottenham przegrał niedzielne derby 1:2, ale o niesamowitym trafieniu Erika Lameli z pewnością jeszcze długo będą toczone dyskusje.
Komentarze