- Choć Liverpool FC zdominował Manchester United w pierwszej połowie, Czerwone Diabły były o krok od pokonania odwiecznych rywali
- W samej końcówce trafieniem z rzutu karnego popisał się Mohamed Salah
- Tym samym Bitwa o Anglię zakończyła się remisem 2:2
Salah nie wybacza takich błędów. Liverpool uniknął wstydliwej porażki
Spotkania pomiędzy Manchesterem United a Liverpoolem FC od dawna nie zawodzą. Zwykle nie brakuje w nich emocji, a także sporej liczby bramek. Nie inaczej było i w ostatnią niedzielę. The Reds – wedle założeń przedmeczowych – zupełnie zdominowali odwiecznych rywali w pierwszej połowie i zakończyli ją, prowadząc po trafieniu Luisa Diaza.
Początek drugiej odsłony był jednak dla Czerwonych Diabłów wyjątkowy. Najpierw Bruno Fernandes wykorzystał błąd golkipera przeciwników, a następnie przepięknym trafieniem popisał się Kobbie Mainoo.
Gdy wydawało się, że gospodarze zdołają zanotować dość niespodziewane zwycięstwo, w końcówce sytuacja się zmieniła. Aaron Wan-Bissaka zanotował bezmyślne wejście w Harveya Elliotta, a arbiter musiał podyktować rzut karny. Do piłki podszedł Mohamed Salah i bez problemu zamienił uderzenie na gola.
Ten rezultat utrzymał się już do ostatniego gwizdka. Oznacza on problemy dla Liverpoolu FC. Zespół stracił bowiem fotel lidera na rzecz Arsenalu FC, a do tego przewaga The Reds nad Manchesterem City stopniała do zaledwie jednego oczka.
Zobacz też: Ishak zadecydował o wyniku hitu! Wielki powrót Szweda [WIDEO].
Komentarze