Sędzia VAR przyznał się do błędu w derbach Londynu

Cristian Romero
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Cristian Romero

Derby pomiędzy Chelsea a Tottenhamem zakończyły się wynikiem (2:2). Oba gole dla Spurs były kontrowersyjne, a Mike Dean przyznał, że popełnił błąd tuż przed drugim trafieniem dla Kogutów.

  • Niedawny mecz pomiędzy Chelsea i Tottenhamem zakończył się wynikiem (2:2)
  • Mike Dean przyznał, że przed wyrównującym golem dla Spurs, arbiter mógł pokazać czerwoną kartkę, która wpłynęłaby na przebieg spotkania
  • Anglik tego dnia obsługiwał VAR i nie ucieka od winy

“Żaden sędzia nie chce wracać do domu myśląc, że powinien podjąć inną decyzję”

Derby pomiędzy Chelsea i Tottenhamem wzbudziły wiele emocji. The Blues prowadzili już 2:0, ale ostatecznie, po golu w końcówce, padł remis 2:2. Po meczu Thomas Tuchel i Antonio Conte starli się ze wściekłością. Niemiec uważał, że oba trafienia rywali nie powinny być uznane. Teraz, przynajmniej w jakiejś części, rację przyznał mu Mike Dean.

Żaden sędzia nie chce wracać do domu po meczu wiedząc, że powinien podjąć inną decyzję. W przypadku drugiego gola [Tottenhamu – przyp. PP] poprosiłem sędziego Anthony’ego Taylora, by zaczekał, aż przyjrzę się incydentowi pomiędzy Cristianem Romero a Markiem Cucurellą. Nie mógłbym przyznać rzutu wolnego, pracując przy VAR-ze. Mogłem jednak zarekomendować Taylorowi, by  rozważył czerwoną kartkę dla Romero. W ciągu kilku sekund analizy uznałem, że ciągnięcie Cucurelli za włosy nie było tak silne, by uznać to za akt przemocy. Od tamtej pory analizowałem nagrania i rozmawiałem z innymi sędziami. Powinienem był poprosić Taylora, aby podszedł do monitora na boisku i sam przyjrzał się tej sytuacji. To arbiter ma na murawie decydujący głos – wyznał sędzia, który podczas derbów zajmował się VAR-em.

Po sytuacji pomiędzy Romero a Cucurellą, Tottenham uzyskał rzut rożny. Po nim padła wyrównująca bramka.

W najbliższej kolejce Spurs podejmą Wolverhampton, zaś Chelsea czeka wyjazd do Leeds.

Czytaj więcej: Żądania Rabiota przerosły nawet Manchester United.

Komentarze