Arsenal raczej nie spodziewał się, że zwolnienie klubowej maskotki, Gunnersaurusa, odbije się szerokim echem na całym świecie. Trudno jednak oczekiwać, by było inaczej, skoro mężczyzna pracujący za minimalną stawkę stracił pracę w momencie, gdy klub sprowadzał za miliony Thomasa Parteya.
Sytuacja związana z klubową maskotą dotknęła kibiców. Ze zwolnionym kilka dni temu Jerrym Quyem każdy z nich może się bowiem identyfikować. Mężczyzna ten od 27 lat pojawiał się na każdym domowym meczu Arsenalu i po włożeniu zabawnego stroju dinozaura cieszył się z bramek i zabawiał kibiców. Swoją pracę zaczynał w 1993 roku i podchodził do niej naprawdę poważnie. Zdarzyło mu się nawet przegapić ślub swojego brata, gdyż nie wyobrażał sobie opuścić meczu Kanonierów. Tymczasem teraz, pod koniec września 2020 roku, otrzymał pismo informujące go, że staje się bezrobotnym. Z powodu pandemii koronawirusa klub go już nie potrzebuje.
Symbol Arsenalu wyrzucony na bruk
Można powiedzieć, że Gunnersaurus to swego rodzaju symbol. Nie jest bowiem jedynym, którego spotkał podobny los. Arsenal poinformował kilka tygodni temu o cięciu etatów i zapowiedział rozstanie się z 57 pracownikami niższego szczebla. Podobne „czystki” dokonywane są też w innych angielskich klubach. Argumentacja? Mniejsze wpływy z powodu pandemii koronawirusa i brak kibiców na trybunach.
Przypadek Gunnersaurusa jest jednak o tyle szczególny, że trafił na pierwsze strony gazet i poruszył kibiców. Działaczom dostało się też od dawnego piłkarza, Paula Mersona. – Naprawdę, jest to dla mnie niepojęte. Dzisiejsi 30- i 40-latkowie, którzy są kibicami Arsenalu, dorastali z tym dinozaurem. Człowiek kryjący się za tą maskotką jest częścią tego klubu i to, jak teraz go potraktowano, jest naprawdę rozczarowujące. Arsenal postąpił słabo – powiedział w rozmowie ze Sky Sports Merson.
Działacze Kanonierów tłumaczą całą sytuację faktem, że z powodu pandemii koronawirusa mecze rozgrywane są bez udziału kibiców. Maskotka nie ma więc kogo zabawiać w czasie spotkań Premier League. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że klubowi zabrakło po prostu empatii i dobrej woli. Jerry Quy nie zarabiał przecież fortuny, tylko – jak można przypuszczać – najniższą krajową. Tymczasem tego samego dnia Arsenal dopinał transfer Thomasa Parteya za 45 milionów funtów. – Nie wiedziałem, że dinozaur był najlepiej opłacaną maskotką w kraju i dostawał 80 tysięcy funtów na tydzień, że aż trzeba było go zwolnić – ironizował na łamach mediów Merson.
Więcej serca niż klubowi działacze okazał się mieć fani, którzy założyli na portalu GoFundMe zbiórkę na zwolnionego pracownika. Na razie, przez kilka dni, uzbierano tam ponad 11 tysięcy funtów. Gdyby tego było mało, deklarację zatrudnienia Gunnersaurusa złożyła.. hiszpańska Sevilla. Na Twitterze tego klubu pojawiła się grafika informująca, że maskotka ta może dołączyć do ich zespołu.
Wiele wskazuje jednak na to, że Jerry Quy zostanie na Emirates Stadium. Z mężczyzną skontaktował się jeden z piłkarzy – Mesut Oezil. Niemiec zadeklarował, że tak długo jak będzie występować w Arsenalu jest gotowy płacić wynagrodzenie Gunnersaurusowi. „Było mi tak przykro, gdy dowiedziałem się, że Jerry Quy, nasza lojalna i znana maskotka Gunnersaurus oraz integralna część klubu, po 27 latach traci pracę. Ze swojej strony mogę zaoferować Arsenalowi to, by z mojej pensji opłacał naszego zielonego gościa tak długo, jak będę graczem tego klubu” – napisał Oezil na Twitterze.
I was so sad that Jerry Quy aka our famous & loyal mascot @Gunnersaurus and integral part of our club was being made redundant after 27 years. As such, I’m offering to reimburse @Arsenal with the full salary of our big green guy as long as I will be an Arsenal player… pic.twitter.com/IfWN38x62z
— Mesut Özil (@MesutOzil1088) October 6, 2020
Hipokryzja i miliony na transfery
Bez względu na to czy Jerry Quy będzie nadal pracownikiem Arsenalu, klub poniósł duże straty wizerunkowe. W letnim okienku Kanonierzy wydali bowiem na transfery 81,5 mln funtów. Nie jest to aż tak dużo, gdy porównamy to do wydatków Chelsea (226 mln) czy Manchesteru City (147 mln). Trudno jednak zrozumieć, że klub był w stanie wydać takie sumy, podczas gdy pożegnał kilkudziesięciu pracowników niższego szczebla. W Wielkiej Brytanii temat ten trafił na dobre do publicznej debaty. Zwłaszcza, że w związku z pandemią koronawirusa dziesiątki tysięcy osób trafiło na bezrobocie.
Przedstawiciele Premier League i klubowi działacze utyskiwali w niedawnych wywiadach, że tracą potężne pieniądze z powodu pustych trybun. Zakończone właśnie okno transferowe pokazuje jednak, że Anglicy mają się nadal bardzo dobrze. Latem wydano na transfery 1,24 miliarda funtów. To o 160 milionów funtów mniej niż przed rokiem. Kwota ta nadal jest jednak ogromna i pobija letnie ono transferowe z 2016 roku, gdy o żadnym światowym kryzysie mowy nie było.
„Skoro dokonujecie takich zakupów, to dlaczego nie stać was na utrzymanie zwykłych pracowników?” – pytają kibice pod postami klubowymi na Facebooku i Twitterze. Trudno bowiem zrozumieć fakt, że pracę tracą osoby, które miesięcznie zarabiały w Arsenalu mniej niż 2 tysiące funtów. To mniej niż Pierre-Emerick Aubameyang dostaje w ciągu jednej godziny.
Kto wygra Premier League 2020-2021: | |||
Drużyna | |||
Liverpool | 2,38 | Sprawdź ofertę STS | |
Manchester City | 2,50 | Sprawdź ofertę STS | |
Chelsea | 15,00 | Sprawdź ofertę STS | |
Tottenham | 17,00 | Sprawdź ofertę STS | |
Everton | 21,00 | Sprawdź ofertę STS | |
Arsenal | 26,00 | Sprawdź ofertę STS | |
Leicester | 51,00 | Sprawdź ofertę STS | |
Manchester United | 51,00 | Sprawdź ofertę STS | |
Leeds United | 101,00 | Sprawdź ofertę STS | |
Aston Villa | 126,00 | Sprawdź ofertę STS | |
BONUSY DLA UŻYTKOWNIKÓW GOAL.PL | |||
bonus 100% do 1200 zł + freebet 30 zł z kodem GOAL | |||
Kursy aktualne na 07.10.2020 20:48 |
„Zwolnienie kogoś, kto był lojalnym i uwielbianym pracownikiem klubu, by tego samego dnia pozyskać za 45 milionów funtów nowego zawodnika, jest obrzydliwe. Wstydzę się być fanem klubu, który robi takie rzeczy. Bo dla mnie liczą się ludzie” – napisał na swoim blogu SBNation.com Aaron Lerner, fan z Londynu. „Nie oznacza to, że przestanę być kibicem Arsenalu, ale zamierzam mówić o hipokryzji mojego klubu i przypomnieć, że zwykły pracownik nie jest mniej ważny niż nowy, drogi zawodnik. Bo oprócz wygrywania meczów liczy się też coś takiego jak zbiorowość i społeczna solidarność” – dodał Lerner, którego słowa podziela dziś chyba większość kibiców londyńskiego klubu.
Z Wielkiej Brytanii dla goal.pl Michał Wachowski
Musisz mieć przynajmniej 18 lat, żeby korzystać z tej strony.
Prosimy graj odpowiedzialnie! Hazard może uzależniać.
Komentarze