Kiedyś w końcu przychodzi ten dzień. Trzeba się pożegnać. Podziękować sobie za współpracę, docenić miłe chwile. Czy tym dniem będzie sobota? Ole Gunnar Solskjaer już wie. My nie i najprawdopodobniej odpowiedzi na to pytanie szybko nie poznamy, niezależnie od wyniku starcia Manchesteru z Tottenhamem. Jednak piłkarska Anglia nie żyje wyłącznie telenowelą, która rozgrywa się na Old Trafford – dziewięć pozostałych spotkań dziesiątej kolejki Premier League również domaga się naszej uwagi.
- Tottenham kontra Manchester United – to bez wątpienia mecz 9. serii gier, nawet jeżeli odrzucimy całą otoczkę spowodowaną rozważaniami na temat pewnego Norwega
- Trudno spodziewać się, by Brighton zdołał zaskoczyć Liverpool na Anfield, a Crystal Palace wróciło z Etihad z choćby jednym punktem.
- Jak trudno podnieść się po 0:7? Na to pytanie będą musieli odpowiedzieć sobie piłkarze Norwich
Grzmoty na King Power Stadium
Poobiednia drzemka nie wchodzi w grę. Dziesiątą kolejkę Premier League rozpoczynamy od mocnego uderzenia. O 13:30 sędzia Michael Oliver zagwizda po raz pierwszy, a do rywalizacji na King Power Stadium przystąpią piłkarze Leicester i Arsenalu. W szeregach Lisów może zabraknąć Ricardo Pereiry i Ayoze Pereza, natomiast jeżeli chodzi o kadrę Kanonierów, Ben White, Martin Odegaard i Kieran Tierney nie są pewni występu. Osłabiona defensywa gości będzie musiała uważać nie tylko na Jamiego Vardy’ego, ale także na Youriego Tielemansa, który wpisał się na listę strzelców w obu poprzednich meczach angielskiej ekstraklasy.
16:00 to czas multiligi. Tym razem czeka na pięć spotkań. W dwóch przypadkach to gospodarze są zdecydowanymi faworytami pojedynków, natomiast w pozostałych trzech meczach większe szanse daje się przyjezdnym. Trudno spodziewać się, by Brighton zdołał zaskoczyć Liverpool na Anfield, a Crystal Palace wróciło z Etihad z choćby jednym punktem. Mewy nie mają żadnych argumentów, które pozwalają przypuszczać, by wynik potyczki z The Reds mógł być inny niż zwycięstwo ekipy Jurgena Kloppa. Natomiast aktualni wiceliderzy ligowej tabeli tych argumentów mają zdecydowanie więcej – dziesięć goli w dwóch ostatnich kolejkach, świetna dyspozycja Mohameda Salaha i szybki powrót do zdrowia Naby’ego Keity przemawiają za wysoką wygraną drużyny z Merseyside. Podobnie wygląda sytuacja w niebieskiej części Manchesteru – nie sposób spodziewać się, by Orły zdołały zatrzymać rozpędzonych Obywateli. Foden, Grealish i Gabriel Jesus zadbają o to, by ten pociąg bez problemu przejechał kolejną stację.
Kilka goli w prezencie dla zbyt gościnnych gospodarzy
Większych problemów z wyjazdowym zwycięstwem nie powinna mieć Chelsea, która zagra na St. James’ Park. Newcastle w tym sezonie zdobyło zaledwie cztery punkty, a każdy z nich trafił na konto The Magpies po starciach z rywalami ze zdecydowanie niższej półki niż ta, na jakiej znajdują się The Blues. W poprzedni weekend londyńczycy rozbili Norwich i dzisiaj spróbują podtrzymać strzelecką passę. Defensywa ich rywali raczej nie powinna stanowić nadmiernie wymagającej przeszkody – Sroki straciły już 20 goli. Kibice gospodarzy swoją nadzieję na dobry wynik pokładają w duecie napastników. Callum Wilson i Allan Saint-Maximin postarają się napsuć trochę krwi świetnie dysponowanej obronie podopiecznych Thomasa Tuchela.
Strefa spadkowa bez wątpienia nie jest miejscem, w których chciał znaleźć się Sean Dyche. Jednak trener Burnley zapewne już zdążył się przyzwyczaić do tego, że jego drużyna regularnie walczy o utrzymanie w Premier League. Trudno spodziewać się, by The Clarets poprawili swoje nastroje po sobotnim meczu. Na Turf Moor przyjeżdża Brentford, który mimo statusu beniaminka, wyjątkowo dobrze radzi sobie na najwyższym szczeblu. Pszczoły przystąpią do tego starcia bez etatowego golkipera – David Raya uszkodził więzadła w kolanie. Niewykluczone, że Hiszpan nie pojawi się na murawie już do końca rozgrywek.
Okazały triumf nad Evertonem nie robi wrażenia na bukmacherach – w potyczce Watfordu z Southampton większe szanse przyznaje się gościom. Chociaż Szerszenie aż pięciokrotnie trafiły do siatki Jordana Pickforda, a w tabeli plasują się wyżej niż Święci, faworytem tej potyczki są piłkarze Ralpha Hasenhuttla. Czy przyjezdni potwierdzą, że warto na nich stawiać? O sukces w rywalizacji na Vicarage Road nie będzie łatwo, zwłaszcza bez Armando Broji, który doznał urazu kostki.
Co trzeba zrobić, by zostać zwolnionym?
Mecz ostatniej szansy? Dla Ole Gunnara Solskjaera to określenie stało się już niemal chlebem powszednim. Kolejnym spotkaniem z kategorii “musisz wygrać, jeżeli chcesz zachować pracę” jest starcie z Tottenhamem. Norweg podobno stracił szatnię, co trudno klasyfikować jako najbardziej pozytywną wiadomość przed tak ważnym meczem. Jeżeli chcemy szukać dobrych wieści przed wizytą United w stolicy, za takie możemy uznać powrót Varane’a i absencję Pogby. Trzy mecze odpoczynku mogą mieć zbawienny wpływ na 28-latka, który ostatnio wyraźnie spuścił z tonu.
Jak trudno podnieść się po 0:7? Na to pytanie będą musieli odpowiedzieć sobie piłkarze Norwich – Kanarki przystępują do potyczki z Leeds po blamażu na Stamford Bridge. O tym, jak na porażkę zareagowali zawodnicy Daniela Farkego, przekonają się gracze Pawi, którzy szukają drugiego zwycięstwa w tym sezonie. Jeżeli nie teraz, to kiedy? Wyjazd na Carrow Road to doskonała okazja na przełamanie. Marcelo Bielsa nie będzie mógł skorzystać z Bamforda, Kocha i Aylinga, jednak Raphinha, Junior Firpo i Shackleton powinni być dostępni.
Tabela nie zawsze mówi prawdę
Raz Soucek, dwa razy Lingard, raz Watkins – to strzelcy goli w ostatnim bezpośrednim starciu Aston Villi z WHU. The Villans marzą o rewanżu za marcową porażkę i na marzeniach może się zakończyć. Nawet mimo tego, że Jesse Lingard już nie występuje w barwach Młotów. West Ham ma za sobą serię czterech zwycięstw – drużyna Davida Moyesa w pokonanym polu zostawiła Everton, Genk, Tottenham i Manchester City. Michail Antonio i spółka nie powinni mieć większych problemów ze sforsowaniem defensywy gospodarzy, którzy stracili siedem bramek w trzech ostatnich meczach.
Niech was nie zwiedzie aktualna sytuacja w tabeli – ósme miejsce Evertonu nie oznacza, że The Toffees mają jakiekolwiek argumenty w starciu z Wolverhampton. Rafa Benitez musi radzić sobie bez Delpha, Calverta-Lewina, Miny, Doucoure’a i Gomesa. A jak zdążyliśmy zauważyć, wcale sobie nie radzi. Trudno spodziewać się, by goście z wywieźli z Molineux jakiekolwiek punkty, o co skutecznie zadbają Raul Jimenez i Hwang Hee-chan.
Komentarze