Premier League: Gerrard wraca na Anfield Road

Steven Gerrard
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Steven Gerrard

Steven Gerrard wraca do Liverpoolu. Jednak nie jako trener The Reds, a jako szkoleniowiec Aston Villi. Właśnie tę historię możemy uznać z hit 16. kolejki Premier League. Innych równie interesujących wydarzeń właściwie brak. W większości faworytów znamy na długo przed pierwszym gwizdkiem – Chelsea, Arsenal, Liverpool, City i United nie powinny mieć problemów z niżej notowanymi rywalami. Czy to oznacza, że zbliżająca się seria gier nie będzie atrakcyjna? Zdecydowanie nie.

  • 16. kolejkę Premier League rozpoczniemy w piątek, spotkaniem Brentfordu z Watfordem
  • W sobotę czeka nas pięć pojedynków, a w czterech z nich faworytami są gospodarze
  • Steven Gerrard wraca na Anfield Road – jak były zawodnik Liverpoolu poradzi sobie na ukochanym stadionie, jednak w roli opiekuna zespołu gości?
  • Ile spotkań zaplanowano na niedzielę? Cztery. A ile dojdzie do skutku? Trzy. Na przeszkodzie znowu staje epidemia

Szerszenie groźniejsze od Pszczół?

Zmagania 16. kolejki Premier League rozpoczynamy w piątek. Na ten dzień zaplanowano jedno spotkanie – Brentford kontra Watford. Chociaż może nam się wydawać, że to było jeszcze nie tak dawno, aktualna dyspozycja The Bees nie przypomina tej, którą Pszczoły imponowały na początku rozgrywek. O zwycięstwo w starciu z Szerszeniami będzie niezwykle trudno, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę aspekt przewagi własnego boiska. Gospodarze przystąpią do tego starcia bez Ivana Toneya i Sergiego Canosa, więc ich siła ofensywna spadnie przynajmniej o połowę. Goście również muszą radzić sobie bez kilku zawodników, jednak w pełni zdrowy i gotowy do gry jest duet Emmanuel Dennis-Joshua King. I to właśnie tej pary muszą obawiać się podopieczni Thomasa Franka.

Piłka po stronie gospodarzy

Przy sobotnim obiedzie obejrzymy pojedynek Manchesteru City z Wolverhampton. Niech nas nie zwiedzie wtorkowa porażka Obywateli – mecz z Lipskiem był kontrolowanym wypadkiem przy pracy. Na krajowym podwórku The Citizens radzą sobie bez zarzutu. Do potyczki z Wilkami przystąpią jako lider, z przewagą 14 punktów nad rywalami z Molineux. Obie ekipy powinny wystąpić w galowych garniturach. Powinny, ponieważ pod znakiem zapytania stoi obecność Gabriela Jesusa i Fodena po stronie City, i Ait Nouriego po stronie ekipy Bruno Lage’a.

Mulitiligę firmują gospodarze. Powód jest dziecinnie prosty – zdecydowanym faworytem z każdego z trzech starć będą ekipy, na których stadionie odbędzie się mecz. Arsenal nie powinien mieć problemu z pokonaniem Southampton, Chelsea zapewne z łatwością upora się z Leeds, a Liverpool bez nadzwyczajnie dużych nakładów sił zgarnie komplet punktów w rywalizacji z Aston Villą. Czy tak faktycznie się stanie? Umiejętności bez wątpienia stoją po stronie wyżej notowanych ekip. Co ze zdrowiem? Na The Emirates możemy nie zobaczyć Gabriela Martinellego i Emile’a Smitha Rowe’a. W północnym Londynie nie pojawią się Stuart Armstrong, Mohammed Salisu, Oriol Romeu, Alex McCarthy i Fraser Forster. Nieobecność obu bramkarzy Świętych oznacza, że w bramce drużyny Ralpha Hasenhuttla zobaczymy doświadczonego Willy’ego Caballero, który w poniedziałek podpisał krótkoterminowy kontrakt.

Gerrard wraca na Anfield Road

Z podobnymi niedogodnościami zmagają się Pawie. Marcelo Bielsa nie będzie mógł skorzystać z Coppera, Phillipsa, Rodrigo, Bamforda i Kocha. Tak osłabiona kadra Leeds nie ma większych szans w pojedynku z Chelsea. Nawet jeżeli w szeregach The Blues zabraknie Chilwella, Kante, Kovacicia i Jorginho. W tej sytuacji o dużym szczęściu mogą mówić opiekunowie The Reds i The Villans. Jurgen Klopp ma do dyspozycji niemal pełny skład – na Anfield nie wystąpią jedynie Firmino, Eliott i Jones. W czerwonej części Merseyside pojawi się za to Steven Gerrard. I to właśnie to wydarzenie możemy uznać z hit 16. kolejki Premier League. Jak były zawodnik Liverpoolu poradzi sobie na ukochanym stadionie, jednak w roli opiekuna zespołu gości?

Sobotnie zmagania zamknie potyczka na Carrow Road, gdzie zmierzą się Norwich i Manchester United. W tym przypadku nie pytamy czy, a ile goli strzeli Cristiano Ronaldo. W środku tygodnia Portugalczyk wypoczywał, podobnie jak reszta gwiazd Czerwonych Diabłów. Jeżeli podopieczni Ralfa Rangnicka nie odniosą efektownego zwycięstwa, włodarze i piłkarze The Red Devils będą musieli poważnie zastanowić się nad swoją praca.

Trzy z czterech

Ile spotkań zaplanowano na niedzielę? Cztery. A ile dojdzie do skutku? Trzy. Na przeszkodzie, co raczej nikogo nie dziwi, znowu staje epidemia. Tottenham zmaga się z falą przypadków Covid-19. Z tego powodu nie odbędzie się mecz z Brighton, co potwierdziła Premier League. Reszta gier nie jest zagrożona, chociaż w tym miejscu musimy wspomnieć o Leicester. Lisy również zmagają się z koronawirusem, jednak ten nie uderzył w ekipę Brendana Rodgersa tak mocno jak w Spurs. W pojedynku z Newcastle z powodów zdrowotnych na pewno zabraknie Lookmana, Amarteya, Vestergaarda, Iheanacho i Ayoze Pereza. Nie zagrają także Fofana i Ricardo Pereira, ale w ich przypadku absencja spowodowana jest urazami “mechanicznymi”.

Łukasz Fabiański w ten weekend może mieć dużo pracy. Wprawdzie West Ham odwiedzi ekipę znajdującą się w strefie spadkowej, jednak to nie Burnley jest największym zmartwieniem Davida Moyesa. Szkot nie będzie mógł skorzystać z tercetu podstawowych defensorów. Na Turf Moor na pewno nie pojawią się Ogbonna, Zouma i Johnson, natomiast pod znakiem zapytania stoi występ Cresswella. Nieco mniejsze problemy dotknęły The Clarets. W ich szeregach zabraknie Barnesa, Mee i Corneta, przy czym dwaj ostatni mogą (lecz nie muszą) pojawić się w szerokim składzie.

Z 16. kolejką Premier League (przynajmniej na razie) rozstaniemy się w niedzielę. O 17:30 zabrzmi gwizdek sędziego Andy’ego Madleya, który rozpocznie spotkanie na Selhurst Park. W gnieździe Orłów zmierzą się Crystal Palace i Everton. Jeżeli próbujecie wytypować zwycięzcę tego pojedynku, ostrzegamy – to typowy mecz na remis. Obie ekipy tak samo rozczarowują i obie mają problemy ze skutecznością. Przebudzenie The Toffees, jakiego byliśmy świadkami w poniedziałek, może okazać się jednorazowym wybrykiem. Zwłaszcza że gotowy do gry nadal nie jest Calvert-Levin, natomiast Allan mocno odczuwa efekty zmagań z Kanonierami.

Komentarze