Nie ważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz. To wyświechtane powiedzenie, przypominane przy okazji startu sezonu wszystkich zmagań ligowych, traci swój wątpliwy blask w starciu z Premier League. W angielskiej ekstraklasie tempo jest po prostu mordercze, co oznacza, że start jest równie ważny jak meta. Pierwszą kolejkę zmagań otwieramy na Community Park w Londynie. Ostatni gwizdek premierowej serii gier zabrzmi również w stolicy – to na Tottenham Hotspur Stadion sędzia Anthony Taylor zamknie kolejkę, kończąc starcie gospodarzy z Manchesterem City.
- Zaczynamy w Londynie i kończymy w Londynie – stolica będzie miejscem pierwszego i ostatniego spotkania kolejki otwierającej sezon Premier League
- Hitem tej serii gier jest oczywiście starcie to starcie Tottenhamu z Manchesterem City, jednak ciekawych pojedynków nie zabraknie
- Na Old Trafford Manchester zmierzy się z Leeds, na Carrow Road Norwich podejmie Liverpool, a na Vicarage Road kibce obejrzą potyczkę Watfordu z Aston Villą
Piątek: Toney postraszy White’a?
Siadamy głęboko w fotelach zapinamy pasy i startujemy! Sezon 21/22 Premier League rozpoczynamy w stolicy. Na Community Stadium Brentford podejmie Arsenal. Czego powinniśmy spodziewać się po tym starciu? Wszystkiego i… niczego. Kibice gospodarzy szczególnie liczą na skuteczność Ivana Toneya, który w może pochwalić się koroną króla strzelców Championship. Natomiast w kim wiarę pokładają fani The Gunners? Na pewno nie we francusko-gabońskim duecie napastników. Jak informuje The Athletic, ani Alexandre Lacazette, ani Pierre-Emerick Aubameyang nie znajdą się w kadrze na dzisiejsze spotkanie. Kanonierzy rozpoczną zmagania bez dwóch najgroźniejszych armat.
Ekipa The Bees wraca do elity po 74 latach nieobecności i z pewnością będzie chciała zostać tu na dłużej. Arsenal to rywal wielkiej klasy, jednak podopieczni Mikela Arteta nie są przeciwnikiem z kategorii “nie do pokonania”. Wobec braku ekscytujących wzmocnień ofensywy i środka pola, Kanonierów może czekać naprawdę trudny sezon. Nadzieją na lepsze jutro jest transfer Bena White’a. Czy sprowadzony z Brighton obrońca zatrzyma Ivana Toneya?
Sobota: Nowe strzelnice – Old Trafford i Carrow Road
To w tych dwóch lokalizacjach spodziewamy się największej ilości goli. Na Old Trafford zmierzą się Manchester United i Leeds. W składzie Czerwonych Diabłów zabraknie Marcusa Rashforda, Edinsona Cavaniego, Davida de Gei, Jessego Lingarda i Alexa Tellesa, ale Ole Gunnar Solskjaer będzie mógł skorzystać z usług Bruno Fernandesa, Masona Greenwooda, Paula Pogby czy Jadona Sancho, który ten mecz najprawdopodobniej rozpocznie na ławce rezerwowych. Norweski szkoleniowiec powiedział nieco więcej o kadrze na pojedynek z Pawiami:
Jadon dołączył do nas i w tym tygodniu spisał się bardzo dobrze. Może trochę za wcześnie na występ od pierwszych minut, muszę przekonać się, na jakim jest etapie. Powiedziałbym, że zobaczymy go na boisku. Na pewno jest w kadrze na mecz. Edi jest już w kraju. Właśnie kończy okres izolacji. Miał trochę dodatkowego czasu z powodów osobistych. Eric i Amad są również w Anglii i czekają, aby dołączyć do zespołu. Mają za sobą bardzo ekscytujące lato, więc powinni być dobrej formie.
Wspominając o starciu na Old Trafford, nie należy zapominać o rywalach gospodarzy. Leeds spróbuje poprawić świetny rezultat z poprzedniego sezonu i zamierza podkręcić tempo już w pierwszej kolejce. Raphinha, typowany na jedną z rewalacji rozgrywek, Bamford, zdobywca 17 goli, Harrison, Dallas i Klich bez wątpienia uprzykrzą życie defensorom The Red Devils. Jeżeli w czerwonej części Manchesteru padnie mniej niż pięć bramek, będziemy zaskoczeni. I rozczarowani.
Wielkie emocje szykują się także na Carrow Road. Pamiętacie ile goli oglądaliśmy w pierwszym starciu rozgrywek 19/20? Pięć. Cztery z nich strzelili piłkarze Liverpoolu, a jedno trafienie dołożył snajper Norwich, Teemu Pukki. Kanarki mają niesamowite szczęście do The Reds – to właśnie potyczką z ekipą Jurgena Kloppa beniaminek rozpocznie walkę o utrzymanie. Tym razem w roli gospodarza, co może okazać się nieocenioną zaletą. I na tym kończą się pozytywne wieści dla kibiców gospodarzy. Trudno o takie, gdy naprzeciw defensywy ulubionej ekipy staje trio Salah, Mane, Jota, a w odwodzie pozostaje Firmino. W wyjściowej jedenastce gości z Anfield powinniśmy zobaczyć nowy etatowy duet stoperów – Van Dijk-Konate.
Sobota: MU-LEE, NOR-LIV i długo nic?
Oprócz dwóch wspomnianych spotkań, do grupy ratowania poziomu dnia możemy zaliczyć rywalizację Watfordu z Aston Villą. Nowe drużyny lubią sprawiać niespodzianki, a na taką bez wątpienia stać Szerszenie – Sarr z pewnością jest w stanie zaskoczyć Emiliano Martineza. Sympatycy The Villans liczą na nowe nabytki – w koszulce AV po raz pierwszy zobaczymy Danny’ego Ingsa, Emiliano Buendię, a szansę na występ ma także Leon Bailey.
Zbyt wielu emocji nie powinniśmy się spodziewać po pozostałych starciach. Everton podejmie jednego z kandydatów do spadku, czyli Southampton, jednak w składzie The Toffees może zabraknąć Dominica Calverta-Levina i Richarlisona, którzy w głównej mierze są odpowiedzialni za ofensywę gospodarzy. Chelsea, niesamowicie zmęczona po środowym starciu w Superpucharze Europy, zmierzy się z Crystal Palace, czyli projektem Patricka Vieiry, o którym na razie wiemy niewiele. Romelu Lukaku oczywiście zabraknie. Na sobotę zaplanowano jeszcze dwa mecze – nudne Burnley kontra nieskuteczny Brighton i chimeryczne Leicester versus jedna z największych niewiadomych tego sezonu, czyli Wolverhampton pod wodzą Bruno Lage. Największym wydarzeniem tej części gier z pewnością jest powrót Raula Jimeneza.
Niedziela: Wilson kontra Antonio
Mecz pierwszej kolejki Premier League to starcie Tottenhamu z Manchesterem City i co do tego nie mamy najmniejszych wątpliwości. Dlatego temu starciu poświęcimy osobną, zdecydowanie bardziej szczegółową zapowiedź. W niedzielę, oprócz hitu tej serii gier, zobaczymy także jedną z bardziej interesujących potyczek początku sezonu – Newcastle sprawdzi dyspozycję 6. ekipy poprzednich rozgrywek, West Hamu. Ten pojedynek zainteresuje przede wszystkim menedżerów Fantasy Premier League, ponieważ na St. James’ Park dojdzie do spotkania dwóch snajperów, na których strzeleckie popisy liczy naprawdę spora grupa wirtualnych trenerów. Wilson kontra Antonio – zdobywca 12 goli postara się zdobyć o jedną bramkę więcej niż autor dziesięciu trafień.
Komentarze