Premier League: Spurs pozbawią United miejsca w Lidze Mistrzów?

Son Heung-min & Fred (Tottenham Hotspur - Manchester United, Premier League)
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Son Heung-min & Fred (Tottenham Hotspur - Manchester United, Premier League)

Wprawdzie do końca sezonu jeszcze daleko, jednak łatwiej nie będzie. Premier League wkracza w decydującą fazę. Kto nie punktuje, ten odpada z wyścigu o mistrzostwo, europejskie puchary lub utrzymanie. W 29. kolejce Manchester United i Tottenham zmierzą się w pojedynku, którego wynik może znacząco wpłynąć na sytuację tych ekip w walce o Ligę Mistrzów. Oprócz hitowego starcia na Old Trafford zobaczymy m.in. dwa mecze, w których po obu stronach barykady znajdą się Polacy.

  • Starcie Manchesteru United z Tottenhamem to hit 29. kolejki Premier League
  • Fabiański kontra Cash, Klich versus Płacheta – w niedzielę zobaczymy dwa “polskie” mecze
  • O co walczy Everton? Porażka The Toffees z Wolverhampton może mocno skomplikować ich sytuację

Moder strzeli gola Alissonowi?

Gdzie podziała się tradycyjna multiliga? Tym razem to nie w pierwszy, a drugi dzień weekendu zobaczymy kilka spotkań, które rozpoczną się o tej samej godzinie. Na sobotę zaplanowano zaledwie trzy mecze. 29. kolejkę Premier League rozpoczniemy na The Amex, gdzie zmierzą się Brighton i Liverpool. Czy to właśnie w pojedynku z The Reds Jakub Moder zdobędzie swoją premierową bramkę na murawach angielskiej ekstraklasy? Defensywa dyrygowana przez van Dijka zapewne znacznie utrudni mu to zadanie, jednak warto pamiętać, że ekipa z Anfield Road nie wygrała żadnego z trzech ostatnich pojedynków z Mewami. Tym razem musi przechylić szalę na swoją korzyść – komplet oczek to konieczność w sytuacji podopiecznych Jurgena Kloppa, którzy gonią lidera.

Oddech w walce o utrzymanie

O 16:00 Paul Tierney dmuchnie w gwizdek na Brentford Community Stadium i tym samym da sygnał do gry w potyczce ekip zamieszanych w walkę o utrzymanie. Gospodarze mają sześć oczek przewagi nad Burnley, jednak rozegrali dwa mecze więcej, co sprowadza się do prostego rachunku – jeżeli The Clarets wygrają dwa zaległe spotkania, dościgną beniaminka z Londynu. Remis oznacza dwóch rannych, natomiast wygrana The Bees może okazać się naprawdę solidną zaliczką i pozwoli Pszczołom na spokojny sen. Przynajmniej przez chwilę, ponieważ różnice na dole nie są zbyt duże.

Przegrany odpada z wyścigu o top four Premier League?

Sobotę zakończymy na Old Trafford. W Teatrze Marzeń dojdzie do starcia gigantów – Manchester United ugości Tottenham. Gospodarze nie mają najlepszych wspomnień związanych z domowymi meczami ze Spurs. To właśnie przy Sir Matt Busby Way Czerwone Diabły w październiku 2020 roku doznały pamiętnej klęski 1:6. W tamtym pojedynku Harry Kane i Heung-Min Son zapisali na swoim koncie po dwa trafienia – angielsko-koreański duet z pewnością będzie chciał nawiązać do wybitnego występu. Ten, kto zgarnie oczka, może w znaczący sposób poprawić swoje notowania w rywalizacji o finisz w czołowej czwórce Premier League. Manchester przystępuje do tej potyczki w dosyć trudnej sytuacji kadrowej. W szeregach MU może zabraknąć Ronaldo i Cavaniego, z kolei Luke Shaw na pewno nie znajdzie się w składzie. Czy bez tej trójki ekipa Ralfa Rangnicka zdoła przeciwstawić się rozpędzonym podopiecznym Antonio Conte?

Multiliga tym razem w niedzielę

Najpierw obiad, później Premier League – to plan na niedzielę. O 15:00 rozpocznie się aż pięć spotkań najlepszej ligi świata – dwa w Londynie i po jednym w Liverpoolu, Leeds i Southampton. Tego dnia w stolicy odbędą się łącznie trzy mecze, ponieważ o 17:30 Arsenal zmierzy się z Leicester. Jednak zanim na murawie pojawią piłkarze Kanonierów i Lisów, stołeczne murawy przywitają zawodników Chelsea, Newcastle, West Hamu i Aston Villi. W każdym z wyżej wymienionych pojedynków trudno wskazać wyraźnego faworyta. Nawet w potyczce The Blues ze Srokami – gospodarze plasują się na najniższym stopniu podium, natomiast przyjezdni aktualnie zajmują 14. lokatę, jednak obecna dyspozycja ekipy Eddiego Howe’a nie pozostawia jej bez szans w walce o dobry wynik.

Fabiański kontra Cash, Klich versus Płacheta

Co my, jako polscy sympatycy Premier League, lubimy najbardziej? Bez wątpienia mecze z udziałem naszych piłkarzy. Aston Villa odwiedzi Stadion Olimpijski – to oznacza, że Łukasz Fabiański będzie bronił uderzenia Matty’ego Casha. A szanowny Mateusz Gotówka ma wielką ochotę na podtrzymanie dobrej passy, przez którą rozumiemy trzy występy z rzędu z golem lub asystą. Jeżeli trenerzy Leeds i Norwich pozwolą, w niedzielę dojdzie do jeszcze jednego polskiego spotkania. W kadrze Pawi znajdziemy Mateusza Klicha, natomiast barwy Kanarków reprezentuje Przemysław Płacheta. Najprawdopodobniej obaj zaczną tę potyczkę na ławce rezerwowych, jednak niewykluczone, że pojawią się na boisku w drugiej połowie.

Everton “walczy” o spadek?

Watford już “walczy” o spadek, natomiast czy o pożegnanie z elitą powalczy także Everton? Odpowiedź na to pytanie poznamy tuż przed 17 w niedzielę. The Toffees zagrają z Wolves, którzy w czwartek rozbili Szerszenie, i bez wątpienia nie są przystępują do tego starcia w najlepszych nastrojach – kilka dni temu przegrali aż 0:5 z Tottenhamem. Frank Lampard nie dysponuje magiczną różdżką, ale nikt nie spodziewał się, że zespół z Goodison Park wyląduje na 17. miejscu. Co innego w przypadku The Hornets – klub kierowany przez rodzinę Pozzo już od dawna znajduje się na kursie spadkowym, a mecz z Southampton raczej niczego nie zmieni.

Orły mają sposób na Obywateli

Rywalizację w 29. kolejce Premier League zakończymy na Selhurst Park. Ty, którzy zastanawiają się jakie szanse w zderzeniu z City ma Crystal Palace, przypomnę wynik poprzedniego spotkania obu ekip. Na Etihad 2:0 triumfowały Orły, a sposób na Edersona znaleźli Wilfried Zaha i Conor Gallagher. Na ewentualne potknięcie Obywateli liczy Liverpool – The Reds aktualnie tracą do The Citizens trzy punkty, jednak mają jeden mecz rozegrany mniej.

Komentarze