Ryzykowny skok w nadprzestrzeń. Romelu Lukaku wraca do Anglii

Romelu Lukaku
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Romelu Lukaku

Roman Abramowicz z pewnością należy do ambitnych osób. Rosjanin nie lubi spoczywać na laurach. Marazm? Stagnacja? To nie w jego stylu. To właśnie dlatego na Stamford Bridge trafi Romelu Lukaku. Niezależnie od kosztów, niezależnie od wątpliwości związanych z jego nie do końca udanym pobytem na Old Trafford. Abramowicz, niczym Han Solo na swoim Sokole Millenium, chce wskoczyć w nadprzestrzeń i uciec reszcie rywali. Jednak do tego niezbędny jest hipernapęd. Czy belgijski snajper jest w stanie spełnić jego rolę?

  • Romelu Lukaku wraca do Chelsea – londyńczycy finalizują transfer Belga, który dotychczas reprezentował barwy Interu Mediolan
  • Koszt tej przeprowadzki wyniesie łącznie 175 milionów euro, na co składa się opłata dla Nerrazzurich i wynagrodzenie 28-latka
  • Lukaku to jeden z najlepszych napastników na świecie, jednak powrót budzi pewne wątpliwości – nie tylko ze względu na imponujące warunki finansowe, ale także niezbyt udany pobyt wychowanka Anderlechtu na Stamford Bridge i Old Trafford

Skuteczny napastnik potrzebny na wczoraj

Po dziewięciu latach przerwy Chelsea wkroczyła na piłkarski Olimp i sięgnęła po upragnione trofeum. Zwycięstwo w Lidze Mistrzów to spełnienie marzeń każdej osoby związanej z danym klubem, jednak dla zdecydowanej większości to nie ostatni etap pracy, a co najwyżej wskazówka, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Londyńczyków od dawna wymienia się jednym tchem z hegemonami pokroju City, PSG, Realu czy Bayernu, jednak The Blues jeszcze nie zdołali udowodnić, że są w stanie wytrzymać zabójcze tempo regularnej walki na kilku frontach. Chelsea potrzebuje skutecznego napastnika, a takim bez wątpienia jest Romelu Lukaku. Każdy trener powitałby Belga z otwartymi ramionami i nie inaczej będzie w przypadku Thomasa Tuchela.

Big Rom w stolicy – brzmi jak układ idealny, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę klasę sportową 28-latka. Wszystko wygląda dobrze. Zbyt dobrze. Dlatego zamiast po raz kolejny prawić komplementy zarządowi stołecznej ekipy i ich nowemu nabytkowi, zastanówmy się, dlaczego ta przeprowadzka może okazać się 190-centymetrowym niewypałem.

Chelsea stać na Lukaku, ale nie na jego potknięcia

Czy Chelsea stać na Romelu Lukaku? Odpowiedź jest prosta – skoro londyńczycy zdecydowali się na ten transfer, raczej nie żyją na kredyt. Jednak The Blues nie stać na to, by reprezentant Belgii nie bił się o koronę króla strzelców Premier League i nie zdobył przynajmniej dziesięciu bramek w Lidze Mistrzów. Lukaku, który “kocha etykę pracy Roberta Lewandowskiego”, musi udowodnić, że jest w stanie równać się z Polakiem, o którym niegdyś marzył Roman Abramowicz. Być może nadal marzy, ale wyciągnięcie kapitana Biało-Czerownych z Monachium okazało się niemożliwe. Gdy nadarzyła się okazja sprowadzenia Big Roma na Stamford Bridge, rosyjski oligarcha nie zamierzał czekać. Nieszczęście (czyt. problemy finansowe) Interu to szczęście innych klubów. Nerrazzurri zostali zmuszeni do wyprzedaży gwiazd, jednak nie zamierzali pozbywać się ich za bezcen. I tu jest pies pogrzebany.

Inter zażyczył sobie 115 milionów euro. Dużo, zwłaszcza jak na warunki pandemiczne. Jeżeli do tego dodamy roczną pensję Belga, czyli 12 milionów i pomnożymy ją razy pięć (długość kontraktu), okaże się, że cała transakcja zamknie się w kwocie 175 milionów. Czy warto szaleć tak? Zakup Romelu Lukaku ma zostać zrównoważony środkami pozyskanymi ze sprzedaży m.in. Guehiego, Tomoriego i Abrahama (transfer bliski finalizacji), więc nie powinien obciążyć budżetu w nadzwyczajny sposób. Mimo tego Chelsea nie stać na to, by reprezentant Czerwonych Diabłów w nowych-starych barwach prezentował się tak, jak robił to w koszulce Manchesteru United.

The Blues kupują 28-latka, widząc w nim napastnika, który imponował formą podczas pobytu w WBA, Evertonie i Interze. Big Rom nie może pozwolić sobie na żadne przestoje i spadki formy. Timo Werner i Kai Havertz przybyli do Londynu za ogromne pieniądze, jednak w związku z młodym wiekiem i brakiem doświadczenia gry poza granicami kraju, w rachunek zysków i brat wliczono okres aklimatyzacji. W przypadku belgijskiego snajpera nie ma mowy o taryfie ulgowej. Ma strzelać od pierwszej minuty.

Manchestersko-londyńskie demony przeszłości

Romelu Lukaku spędził w Anglii osiem lat. W tym czasie zdołał rozegrać 252 ligowe spotkania, podczas których 113 razy wpisał się na listę strzelców i zaliczył 42 asysty. Doskonale prezentował się w koszulce WBA, świetnie spisywał się w trykocie Evertonu, przyzwoite liczby notował także w barwach Manchesteru United i rozegrał 10 spotkań w Premier League jako zawodnik Chelsea. Pobyt Stamford Bridge był absolutnie nieudany. Absolwent akademii Anderlechtu nie zdobył zaufania Andre Villasa-Boasa i musiał poszukać minut na wypożyczeniu. Teraz 28-latek wraca na stare śmieci i musi zmierzyć się z demonami przeszłości. Każde potknięcie będzie oznaczało walkę ze wspomnieniami. A te, dotyczące stolicy, nie należą do najprzyjemniejszych.

96 meczów i 42 trafienia – to dorobek Romelu Lukaku na Old Trafford. Licznik minut Belga jako zawodnika Czerwonych Diabłów zatrzymał się na 7072 minutach, co oznacza gola co 168 minut. Nie jest to wynik pozwalający porównywać się z najlepszym napastnikiem Premier League, Harrym Kanem, jednak równocześnie nie jest to powód do wstydu. Jednak Big Rom w koszulce United nie wyglądał na snajpera światowej klasy. Jeżeli Lukaku, którego podziwialiśmy w Interze to ten właściwy Lukaku, podczas gry dla The Red Devils zawodnik urodzony w Antwerpii kompletnie nie przypominał siebie. Momentami wyczyny reprezentanta Belgii wywoływały w kibicach Manchesteru śmiech przez łzy. I to właśnie ten obraz zostawił po sobie w Anglii Romelu Lukaku. Teraz w glorii Mistrza Włoch wraca na znane sobie boiska i musi sprawić, by Wyspiarze zapomnieli o jego gorszych momentach. To konieczność – inaczej jego powrót zostanie uznany za nieudany.

Komentarze