Premier League: Niedzielna koronacja na króla Londynu

Romelu Lukaku
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Romelu Lukaku

W piątej serii gier Premier League dojdzie do kolejnych derbów Londynu. Tym razem będziemy świadkami pojedynku Tottenhamu z Chelsea. Faworyt tego starcia jest oczywisty – The Blues nie powinni mieć problemu z pokonaniem osłabionych Spurs. Wiele wskazuje na to, że kolejny świetny występ zaliczy Romelu Lukaku, który w niedzielny wieczór spróbuje poprawić swój dorobek strzelecki i zostać królem stolicy. Co czeka nas w pozostałych dziewięciu meczach? Kto zdoła się przełamać, a kto utrzyma wysoką dyspozycję?

  • Leeds szuka okazji na wyjście z kryzysu – potyczka z Newcastle wydaje się doskonałym momentem na powrót do świata żywych
  • Wolverhampton Bruno Lage znalazło się na właściwych torach? Czy na długo?
  • Anfield Road, Etihad, Villa Park – tutaj nie powinno zabraknąć goli
  • Niedziela może należeć do gości – Leicester, Manchester United i Chelsea są stawiani w roli faworytów swoich starć

Piątek: czas na przełamanie

Cztery mecze, dwa punkty, cztery strzelone gole i aż jedenaście straconych – Leeds w fatalny sposób rozpoczęło swój drugi sezon w Premier League. Czy to już słynna klątwa, czy może zaledwie powolny start? Niezależnie od tego, jakie problemy trapią Pawie, mecz z Newcastle to doskonała okazja na przełamanie niekorzystnej passy. Sroki plasują się jeszcze niżej niż ich piątkowi rywale, a ponadto zagrają bez najlepszego snajpera, Calluma Wilsona. Z kolei w szeregach gości zabraknie pauzującego za czerwoną kartkę Struijka i Jacka Harrissona, który najprawdopodoniej otrzymał pozytywny wynik testu na obecność wirusa.

Sobota: faworyci nie powinni rozczarować

W sobotę będziemy świadkami szczęściu spotkań. Dzień rozpoczniemy na Molineux Stadium, gdzie Wolverhampton podejmie Brentford. Wilki pod wodzą Bruno Lage rozkręcały się przez trzy kolejki, jednak w końcu zdołały zaprezentować solidną próbkę swoich możliwości i pokonały Watford. Portugalski szkoleniowiec poinformował, że jego drużyna nie zmaga się z żadnymi nowymi urazami, a więc możemy się spodziewać, że wyjściowa jedenastka nie doczeka się zmian. Kibice Wolves i menedżerowie Fantasy Premier League szczególnie liczą na Raula Jimeneza. Meksykanin jest jedynym piłkarzem obok Salaha, który osiągnął dwucyfrowa liczbę strzałów oddanych z pola karnego (12) i stworzonych szans (12).

O 16:00 pierwszy gwizdek równocześnie zabrzmi na czterech stadionach Premier League. W roli gospodarz wystąpią Burnley, Liverpool, Manchester City i Norwich. Faworyci tych pojedynków nie powinni rozczarować – w dwóch przypadkach są to gospodarze, a w jednym goście. W którym z meczów nie sposób wskazać kandydata do zwycięstwa? Podział punktów nie będzie zaskoczeniem w rywalizacji Kanarków z Watfordem. Wprawdzie drużyna Daniela Farke’a jeszcze nie zdobyła ani jednego punktu, jednak w jej poczynaniach można zauważyć iskierkę nadziei na zdecydowanie lepszą przyszłość. Szkoleniowiec ekipy z The Hawthorns poinformował, że do składu wrócili Dimitris Giannoulis i Josh Sargent. Niestety, po raz kolejny zabraknie Przemysława Płachety.

W trzech ostatnich bezpośrednich pojedynkach The Reds z Crystal Palace padło aż 13 bramek. Wszystkie autorstwa ekipy z Anfield. Czy Orły zdołają odwrócić ten niesamowicie niekorzystny trend i zaskoczą Liverpool na Anfield Road? Być może zespół Patricka Viery zdoła naruszyć defensywę rywali, jednak nie powinniśmy spodziewać się, że przyjezdni wyjadą z Merseyside z jakimkolwiek dorobkiem punktowym. O szybkie sprowadzenie CP na ziemię zadba ofensywny tercet 19-krotnych mistrzów Anglii – Diogo Jota, Sadio Mane i Mohamed Salah. Co z Roberto Firmino? Brazylijczyk ciągle nie jest gotowy do gry.

Święci jak ognia boją się delegacji do Manchesteru. W lutym odwiedzili Old Trafford i wrócili do domu z bagażem dziewięciu goli, natomiast miesiąc później na Etihad Alex McCarthy pięć razy wyciągał piłkę z siatki. W piątej kolejce Premier League podopieczni Ralph Hasenhüttla odwiedzą niebieską część miasta, z którego nazwą mają wyjątkowo nieprzyjemne wspomnienia. Być może tym razem obrona Obywateli nie będzie stanowiła takiego monolitu jak zwykle, ponieważ z urazami zmagają się Laporte i Stones, jednak jakikolwiek inny wynik niż wysokie zwycięstwo City będzie niespodzianką. Southampton czeka kolejne ciężkie popołudnie.

Tak, Arsenal jest faworytem meczu. Chociaż w kontekście odległej, 16. pozycji Kanonierów w stawce i zaledwie jednego strzelonego gola trudno to sobie wyobrazić, to mimo wyjątkowo niekorzystnych liczb londyńczycy jadą na Turf Moor w jednym celu – po drugie zwycięstwo w tym sezonie. Jeżeli The Gunners nie wywiozą z Lancashire trzech oczek, chyba już nikt nie będzie miał wątpliwości, że czas Mikela Artety na The Emirates nieuchronnie zbliża się do końca. Burnley to przeciwnik z kategorii tych do łatwego i szybkiego pokonania.

Sobotę zakończymy starciem Aston Villi z Evertonem. Na Villa Park spodziewamy się gradu goli. I to nawet mimo absencji Dominica Calverta-Levina. Defensywa gospodarzy nie należy do najbardziej szczelnych, natomiast w szeregach The Toffees wysoką dyspozycję utrzymują Gray, Doucoure, Towsnend, a przecież skrzydeł nie rozwinął jeszcze Richarlison. Czy argentyńscy piłkarze The Villans w ten weekend wrócą do gry? Dean Smith na konferencji prasowej nie zdradził, czy Martinez i Buendia znajdą się w wyjściowej jedenastce. O wszystkim ma zadecydować ostatnia jednostka treningowa.

Niedziela: goście będą się czuć jak u siebie

Leicester, Manchester United, Chelsea – te zespoły w niedzielę wystąpią w roli przyjezdnych. Vardy, Ronaldo, Lukaku – a to trzej napastnicy, którzy powinni poprowadzić gości do zwycięstwa. Mimo obiecujących wyników nie należy spodziewać się, że Brighton zdoła odeprzeć napór wściekłych Lisów, podrażnionych wyjątkowo niesatysfakcjonującym dorobkiem punktowym w Premier League i nieudanym początkiem zmagań w Lidze Europy. Trudno także oczekiwać, by West Ham pozbawiony najlepszej strzelby, czyli Michaila Antonio, zaskoczył lidera tabeli, a więc Czerwone Diabły z Old Trafford. W końcu nie sposób stawiać na triumf Tottenhamu w pojedynku z The Blues. Spurs przystąpią do tego meczu bez Bergwijna, Lucasa Moury, Tangangi, Diera, Sona, a ciągle nie jest jasne, jak wygląda sytuacja Romero czy Sancheza.

Komentarze