Niewątpliwie hitem 7. kolejki Premier League była rywalizacja Liverpool – Manchester City. Oba zespoły pokazały nam kawał dobrego futbolu. Zdecydowanie więcej działo się po przerwie. Wówczas zobaczyliśmy cztery trafienia. Mecz zakończył się szalonym remisem 2:2 (0:0). Przy takim obrocie spraw, liderem tabeli pozostaje londyńska Chelsea.
Do przerwy więcej jakości zaprezentował Manchester City
Początek meczu w wykonaniu graczy The Reds nie należał do najlepszych. Liverpool musiał podporządkować się do stylu przeciwnika. Tymczasem Manchester City grał swój futbol. Piłkarze wymieniali się podaniami, co chwilę zyskując coraz więcej terenu. W dodatku również w ataku więcej do pokazania mieli Obywatele.
Zespół Josepa Guardioli stworzył sobie przynajmniej kilka dobrych okazji. Umówmy się. Gole wisiały w powietrzu. Worek z bramkami w końcu musiał się rozwiązać, ale pomimo znaczącej przewagi gości, do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis.
Kunszt Salaha nie wystarczył, Obywatele odrobili straty
W drugiej połowie zobaczyliśmy zupełnie inne spotkanie. Liverpool ruszył do przodu, co opłaciło się już po upływie godziny. Wtedy Mohamed Salah na krótko rozegrał akcję z Sadio Mane. Senegalczyk wyczuł intencje kolegi i po chwili znalazł się sam na sam z Edersonem. Skrzydłowy bez większego problemu umieścił piłkę w lewy dolny róg bramki.
Po 10 minutach odpowiedział Manchester City. Obywatele doprowadzili do remisu za sprawą Phila Fodena. Uwagę obrońców świetnie na sobie skupił Gabriel Jesus. Brazylijczyk w ostatniej chwili odegrał do Anglika, który idealnie przymierzył tuż obok prawego słupka.
Nie był to koniec strzeleckich emocji. O swoim kunszcie znów przypomniał nam Mohamed Salah. Tym razem gracz The Reds na kwadrans przed końcem meczu, wpisał się na listę strzelców. Piłkarz w swoim stylu zbiegł ze skrzydła, po czym huknął nie do obrony po dalszym słupku.
Co ciekawe, The Citizens znów zdołali szybko doprowadzić do remisu. Ostateczny rezultat w tym meczu ustalił Kevin De Bruyne. Belg postawił na siłę, kiedy bezpańska futbolówka znalazła się pod jego nogami. Strzał z dystansu zaskoczył Alissona, przez co obie drużny podzieliły się punktami.
czy osoba pisząca artykuł oglądała mecz ?
to nie De Bruyne zaskoczył Alissona tylko rykoszet Matipa
a tak to ogólnie kawał świetnej piłki na najwyższym poziomie,
szkoda setki Fabinho w końcówce.
dwa zespoły strzelające mnóstwo bramek, bez podobno nieodzownej “dziewiątki” w składzie.