Dziennikarze Daily Mail przekazali, że Manuel Lanzini nie dojechał na środowy trening do ośrodka West Ham. Argentyńczyk wraz ze swoim kierowcą ulegli groźnemu wypadkowi. Auto zjechało z drogi i wylądowało na boku.
- Manuel Lanzini miał poważny wypadek w drodze na trening
- Auto wypadło z drogi i potrzebna była interwencja straży pożarnej
- Piłkarz West Ham wraz z kierowcą wyszli z całego zdarzenia bez szwanku
Chwile grozy Lanziniego
Manuel Lanzini dopiero, co wrócił ze służby narodowej. Niespodziewanie Argentyńczyk wraz ze swoim szoferem ulegli groźnemu wypadkowi w drodze na środowy trening West Ham. Z relacji świadków wynika, że pojazd nagle zjechał z drogi i wylądował w rowie przewrócony na bok.
Podobno jezdnia była śliska z racji na padający wcześniej deszcz. Cała sprawa badana jest przez policje, bo istnieje podejrzenie, że kierujący Mercedesem V-class mógł nie dostosować prędkości do obowiązujących przepisów.
Wszystko mogło skończyć się o wiele gorzej. Gdyby pojazd skręcił w inną stronę, zapewne uderzyłby w nadjeżdżające z naprzeciwka samochody.
– To cud, że on żyje. Było o włos od tragedii. Pojazd z Lanzinim nagle stracił przyczepność, wypadł z drogi i wylądował na boku. Aby ich wyciągnąć potrzeba była straż pożarna – przekazał anonimowy świadek wypadku w rozmowie z Daily Mail.
Nieoficjalnie na wyspach mówi się, że do wypadku doszło w godzinach 14-15, kiedy Manuel Lanizni jechał w kierunku Rush Green we wschodnim Londynie. Według Daily Mail Argentyńczykowi i jego kierowcy nic się nie stało.
29-latek trenował z resztą zespołu w czwartek, dlatego będzie dostępny na najbliższy mecz przeciwko Everton. Od dłuższego czasu jest nieodłącznym elementem układanki Davida Moyesa. Łącznie rozegrał aż 36 spotkań, w których zanotował sześć goli i trzy asysty.
Czytaj więcej: Uchodzące ciśnienie, czyli co siedziało w głowie Michniewicza
Komentarze