Reece James rozegrał we wtorek pierwszy mecz od października. Niestety, przebywał na boisku przez niespełna godzinę, bo ponownie doznał kontuzji kolana. Graham Potter nie ukrywa, że stan zdrowia angielskiego obrońcy go niepokoi.
- Reece James w październiku doznał poważnej kontuzji kolana
- Powrócił na boisko w środowym meczu z Bournemouth tylko po to, by ponownie doznać urazu
- Graham Potter nie ukrywa zaniepokojenia zdrowiem swego podopiecznego
“Każdy zespół na świecie tęskniłby za jakością prezentowaną przez Jamesa”
Reece James nie może mówić o szczęściu w tym sezonie. W październiku prawy obrońca doznał poważnej kontuzji kolana. Nie tylko wyłączyła go na dłużej z gry dla Chelsea, ale przez nią ominął również Mistrzostwa Świata w Katarze. Zdrowy James był pewniakiem dla Garetha Southgate’a i prawdopodobnie występowałby w pierwszym składzie. 23-latek spędził jednak mundial na mozolnym powrocie do zdrowia.
Wydawało się, że wygrał wyścig z czasem. Znalazł się w wyjściowej jedenastce na pierwszy mecz The Blues po przerwie reprezentacyjnej. Wraz z kolegami dobrze prezentował się na tle Bournemouth (2:0), ale przebywał na boisku zaledwie przez 53. minuty. Ponownie doznał kontuzji kolana, a trener Graham Potter po ostatnim gwizdku nie krył zaniepokojenia.
– Za wcześnie, by ocenić powagę kontuzji, ale ponownie chodzi o ten sam obszar, więc oczywiście, że jesteśmy zaniepokojeni. Musimy zobaczyć, co stanie się w przeciągu doby lub dwóch. Poczuł niepokojące ukłucie. Trzymamy za niego kciuki. Jest bardzo rozczarowany. Mamy tylko nadzieję, że nie jest z nim tak źle. Reece to piłkarz klasy światowej. Widzisz to z zewnątrz, ale dopiero pracując z nim rozumiesz, jak jest dobry. To niezwykły gracz. Wpasowałby się w każdą drużynę na świecie, więc każdy zespół by za nim tęsknił – powiedział nowy szkoleniowiec Chelsea. Niebawem powinniśmy poznać diagnozę urazu reprezentanta Anglii.
James rozegrał w tym sezonie 12 spotkań dla The Blues. Zanotował w nich dwie bramki i dwie asysty.
Zobacz też: Gwiazda Chelsea doznała kolejnej kontuzji.
Komentarze