Za nami jedna trzecia zimowego okienka transferowego w Premier League. Na razie nie byliśmy świadkami zbyt wielu ruchów, jednak to nie oznacza, że kluby angielskiej ekstraklasy niczym nas nie zaskoczyły. Philippe Coutinho w Aston Villi to niemała niespodzianka. Oprócz ekipy z Birmingham swoje kadry wzmocniły m.in. Everton czy Newcastle. Czy te roszady są wystarczające? A może to inne pozycje potrzebują zmian? W drugiej części podręcznika transferowego dla drużyn angielskiej ekstraklasy spojrzymy na sytuację kolejnych dziesięciu klubów, ułożonych w alfabetycznej kolejności.
- W drugiej części podręcznika transferowego dla Premier League przeanalizujemy sytuację kolejnych dziesięciu ekip angielskiej ekstraklasy
- Kogo potrzebuje Liverpool? Być może Luisa Diaza, ale na pewno… Mohameda Salaha, którego sytuacja kontraktowa nadal nie została rozstrzygnięta
- Na kogo czeka Manchester City? Wydaje się, że Obywatele w lecie poszukają napastnika z najwyższej półki
- Największym wzmocnieniem Wolverhampton jest trener – Bruno Lage radzi sobie coraz lepiej na Molineux
Liverpool
The Reds raczej nie są nadzwyczajnie aktywni na rynku. Spokój, opanowanie, względna oszczędność – to skrócony opis standardowych transferowych poczynań Liverpoolu. Jednak klub z czerwonej części Merseyside nie może wiecznie polegać na wspomnianym schemacie. Oczywiście, nerwy i pośpiech nie są najlepszymi doradcami, jednak kibice z pewnością chętnie posłuchaliby o planach na wzmocnienia kadry. A te raczej nie są zbyt obszerne. W kontekście przeprowadzki na Anfield Road padło nazwisko Luisa Diaza z Porto i… to raczej wszystko. Więcej mówi się o sytuacji kontraktowej Mohameda Salaha. A przecież Egipcjanin musi mieć z kim grać.
Manchester City
Manchester City jaki jest, każdy widzi. The Citizens pewnie zmierzają w kierunku kolejnego mistrzostwa i chyba tylko katastrofa zdoła ich powstrzymać przed obroną tytułu. W tej chwili Obywatele zapewne koncentrują się wywalczeniu jak najlepszego wyniku w Lidze Mistrzów, co nikogo nie powinno dziwić – porażka w zeszłorocznym finale to wyjątkowo bolesne wspomnienie. Kto zatem powinien dołączyć do drużyny Pepa Guardioli, by ta stała się jeszcze bardziej kompletna? Odpowiedź może być tylko jedna – środkowy napastnik. Chociaż City doskonale radzi sobie bez dziewiątki, jeżeli tylko nadarzy się okazja pozyskania Erlinga Haalanda lub Harry’ego Kane’a, włodarze klubu z Etihad na pewno nie omieszkają przynajmniej spróbować. Na razie powinno obyć się bez zbędnych ruchów – budżet odpoczywa przed latem.
Manchester United
Środkowy obrońca i środkowy pomocnik – te dwie pozycje koniecznie potrzebują wzmocnienia. Manchester United (przynajmniej w teorii) dysponuje niemal nieograniczonymi środkami, dlatego Czerwone Diabły mogą marzyć o niemal o każdym piłkarzu. Jednak budżet i pragnienia to jedno – rzeczywistość i dostępność konkretnych piłkarzy to drugie. Wiele mówi się o Denisie Zakarii, którego chętnie pod swoimi skrzydłami widziałby Ralf Rangnick. Jeżeli z United pożegna się Eric Bailly, a Phil Jones nadal będzie wędrował między szatnią a gabinetami lekarzy, na Sir Matt Busby Road powinien trafić przynajmniej jeden defensor. Mimo wszystko wydaje się, że klub z Old Trafford w pierwszej kolejności powinien myśleć o przewietrzeniu kadry. Ale na to najprawdopodobniej przyjdzie czas dopiero po sezonie.
Newcastle United
Pieniądze to nie wszystko. No bo przecież kto chciałby dołączyć do Newcastle w styczniu, by już kilka miesięcy później “świętować” spadek z Premier League? Ewentualne zapisy w kontrakcie mogą nie wystarczyć. Mimo tego na St. James’ Park zameldował się już Kieran Trippier, za chwilę dołączy do niego Chris Wood, a kolejnym transferem ma być Benoit Badiashile. Mało? Na utrzymanie może to nie wystarczyć. I tak jak w przypadku innych drużyn zamieszanych w walkę o pozostanie na najwyższym szczeblu, jeden, dwa czy nawet trzy wzmocnienia to za mało. Sroki mogą kupić “wszystkich”, jednak mogą nie kupić także nikogo. Jeżeli Eddie Howe coś z tego wyczaruje, powinien zostać solidnie wynagrodzony.
Norwich City
Czy Norwich już pożegnało się z Premier League? Nie. Jednak Kanarki bez wątpienia znajdują się na kursie spadkowym. I to od samego początku sezonu. Co pomoże pomóc ekipie Deana Smitha? Transfery, to oczywiste. Jednak w tym przypadku nie sposób wyszczególnić jednej pozycji, która wymaga zmian. Właściwie najłatwiej byłoby uznać, że The Canaries potrzebują gruntownej przebudowy. Obrona nie funkcjonuje, ofensywa właściwie nie istnieje. Być może kolejna wizyta w Championship okaże się oczyszczająca dla wiecznego beniaminka.
Southampton
Czarne chmury Championship chyba już zostały odegnane. Nikt już nie wymienia Southampton w jednym szeregu z Norwich, Watfordem czy Burnley. Jednak to raczej nie satysfakcjonuje włodarzy Świętych. Górna połowa tabeli to przyzwoite minimum. Dlatego Ralph Hasenhuttl potrzebuje nieco świeżej krwi, zwłaszcza w środku pola. Z St. Mary’s media łączą reprezentanta Nigerii, Joe Aribo. Piłkarz Rangersów przebywa obecnie na Pucharze Narodów Afryki, co w przypadku konkretnego zainteresowania The Saints nie powinno stanąć na przeszkodzie.
Tottenham Hotspur
Tottenham “coś” robi, tego nie można mu odmówić. Szeregi Spurs dosyć regularnie zasilają piłkarze, którzy – oprócz kilku wyjątków – nie potrafią odnaleźć się w szatni londyńczyków. I tak to się kręci. Antonio Conte nie jest zadowolony z kadry, jaką dysponuje, a na dodatek ciągle musi liczyć się z odejściem Harry’ego Kane’a, który jest daleki od dyspozycji z poprzednich rozgrywek. Mówi się o Adamie Traore, Lingardzie czy Lampteyu. Mówi się też, że stołeczna ekipa może mieć problem z zakupem większych nazwisk, szczególnie w zimie.
Watford
Watford to ciekawy klub. Czasami aż zbyt ciekawy. Szerszenie regularnie się zmieniają i niejednokrotnie tych zmian jest za dużo. Za wszystkim stoi rodzina Pozzo, która wręcz uwielbia, jak coś się dzieje. Dlatego w zimie na Vicarage Road trafiło już czterech piłkarzy – Samir, Edo Kayembe, Hassane Kamara i Yaser Asprilla. To najprawdopodobniej nie koniec transferów, jednak trudno przypuszczać, że jakikolwiek ruch przyniesie nagłą zmianę gry jednego z głównych kandydatów do spadku.
West Ham United
Sam Antonio meczu nie wygra. Owszem, już zdarzało mu się to robić, jednak na dłuższą metę ten plan nie miał i nie ma najmniejszych szans powodzenia. Reprezentant Jamajki wręcz błaga o wsparcie. West Ham potrzebuje napastnika o nieco innych parametrach niż 31-latek. Kogoś, kto pozwoli Davidowi Moyesowi na większą swobodę taktyczną. Jednak nie tylko ta sfera boiska wymaga działań. Wydaje się, że głośniejsze są wołania środka defensywy. Kontuzje Zoumy i Ogbonny w znaczący sposób osłabiły pole manewru Młotów. Nawet wtedy, gdy Francuz wróci na murawę, trudno wyobrazić sobie, by WHU zdołał utrzymać się w czołówce z tak słabo obsadzoną pozycją środkowego defensora. Dawson i Diop mogą zostać uznani za solidnych. Tylko tyle. To zdecydowanie za mało, by walczyć o wyższe cele.
Wolverhampton Wanderers
Największym wzmocnieniem dla Wilków po raz kolejny okazuje się trener. Bruno Lage uporządkował zespół na tyle, że o Wolves bez wahania możemy mówić “to jest drużyna Bruno Lage’a”. Jednak nawet jeżeli uznamy, że o sile ekipy z Molineux stanowi szkoleniowiec, tenże szkoleniowiec musi mieć kim grać. A Portugalczyk uznał, że wobec urazów Boly’ego i Mosquery potrzebuje środkowego obrońcy. I wydaje się, że bez wzmocnień się nie obejdzie. Na celowniku Wolverhampton miał znaleźć się Nikola Milenković z Fiorentiny.
Haaland czy Kane? Kogo widzicie w City? Ja stawiam na Norwega. Jednak nie chodzi o szansę na transfer, a o atrakcyjności ligi. Dla dobra całej stawki, a przede wszystkim samego Tottenhamu, Anglik potrzebny jest w kadrze Spurs. Byle tylko miał z kim grać, a o to na razie wyjątkowo trudno.