Mauricio Pochettino zabrał głos na temat sytuacji Romelu Lukaku

Mauricio Pochettino pierwszego lipca rozpoczął swoją pracę w Chelsea. Argentyńczyk na dzisiejszej konferencji prasowej odpowiedział na pytania dziennikarzy, które dotyczyły m.in. Romelu Lukaku czy Masona Mounta. Anglik zdecydował się przejść do Manchesteru United.

Mauricio Pochettino
Obserwuj nas w
IMAGO / James Manning Na zdjęciu: Mauricio Pochettino
  • Chelsea rozpoczyna nową erę, której przewodził będzie Mauricio Pochettino
  • Drużynę The Blues opuściło już kilku zawodników, a lista może być jeszcze dłuższa
  • 51-latek wypowiedział się m.in. o sytuacji Romelu Lukaku i Masona Mounta

“Musimy iść naprzód. Przeszłość to przeszłość”

Chelsea zatrudniła Mauricio Pochettino na stanowisku trenera i to on będzie odpowiedzialny za przebudowę londyńskiego zespołu. 51-letni Argentyńczyk w piątek po południu spotkał się z dziennikarzami i zabrał głos na temat między innymi Romelu Lukaku, którego przyszłość jest niepewna i Masona Mounta, który przeszedł do Manchesteru United. Belgijski napastnik liczy na ponowną przeprowadzkę do Interu Mediolan, ale jego karta zawodnicza wciąż należy do The Blues.

Jestem naprawdę szczęśliwy, że zostałem trenerem Chelsea. Pracujemy naprawdę ciężko. Ufam temu klubowi. Ufam sternikom i właścicielom, że zapewnią mi narzędzia, dzięki którym nasz zespół będzie konkurencyjny. Mamy jakość, ale zamierzamy dodać jeszcze więcej jakości – mówi Mauricio Pochettino.

Nie wiem, co się stało z Masonem Mountem, ale musimy iść naprzód. Przeszłość to przeszłość. Romelu Lukaku? Musi wrócić 12 lub 13 lipca, aby być częścią składu i rozpocząć presezon. Wszyscy zawodnicy, którzy przyjeżdżają, pierwszą rzeczą, jaką robią, jest przyjście do mojego biura i przywitanie się. Tego właśnie oczekuję również od niego, jeśli nadal jest piłkarzem Chelsea – dodał Argentyńczyk.

Jestem tutaj, aby wygrywać. Jeśli nie wygrywasz w klubie takim, jak Chelsea, to będziesz miał kłopoty – zakończył były opiekun Paris Saint-Germain, Tottenhamu Hotspur czy Espanyolu Barcelona.

Komentarze