Angielscy giganci solidarnie wycofali się z pomysłu dołączenia do Superligi, ale zdaniem tamtejszych mediów chcą wyjść z alternatywną inicjatywą. Angielska Premier League miałaby zostać przekształcona w British Premier League. Zaproszenie do tych rozgrywek otrzymałyby dwa najbardziej utytułowane kluby Szkocji – Celtic i Rangers. Ponadto mistrz kraju byłby wyłaniany w ramach play-offów z udziałem czterech drużyn.
Temat dołączenia klubów z Glasgow do Premier League powraca niczym bumerang co dekadę. Ostatni raz rozważano go w okolicach 2011 roku. Pomysł upadł, gdy z powodu nieprawidłowości finansowych Rangers zostali zdegradowani do najniższej klasy rozgrywek. By się odbudować potrzebowali ponad sześciu lat. Teraz, w 2021 roku, odzyskali w końcu mistrzostwo kraju. Na północy Wielkiej Brytanii wszystko wróciło więc do normy. Nie wszystkim Szkotom podoba się jednak to, że są od kilku dekad zmuszeni oglądać rywalizację obu klubów z Glasgow. Nikt poza nimi nie jest w stanie włączyć się do walki o tytuł. Na słabą Scottish Premiership narzekają też działacze Celticu i Rangers, bo uważają, że rywalizacja w tak słabej lidze nie pozwala im się rozwinąć. Wpływy od sponsorów i telewizji, w porównaniu do tych z Anglii, są śmiesznie niskie.
Alternatywa dla Superligi
Przed kilkoma dniami media na Wyspach zaczęły żyć tematem British Premier League. Zaczęto się od artykułu w The Sun, a później sprawę podchwycili dziennikarze innych gazet. Dodarto bowiem do informacji, że kluby z “Top 6” angielskiej Premier League mają pomysł na reformę rozgrywek. Ma to być pokłosie nieudanego projektu związanego z Superligą. Do zmagań stojących w kontrze do UEFA i Ligi Mistrzów dołączyć zamierzali Chelsea, Arsenal, Tottenham, Liverpool i oba kluby z Manchesteru. Pod presją kibiców i opinii publicznej w ciągu mniej niż 48 godzin angielscy przedstawiciele się z tego pomysłu wycofali. Wśród właścicieli klubów nadal panuje jednak przekonanie, że rozgrywki klubowe należy zreformować. I skoro nie mają większego wpływu na to, jak będą wyglądać europejskie puchary, to chcą zadziałać na krajowym podwórku.
Wielka szóstka z Anglii doszła podobno do wniosku, że aby uatrakcyjnić rozgrywki i zdobyć jeszcze większy kontrakt telewizyjny, należałoby zreformować Premier League, łącząc siły ze Szkotami. Do elity zaproszeni zostaliby Celtic i Rangers, a liga nosiłaby nazwę British Premier League. W przeciwieństwie do Superligi projekt ten miałby poparcie ze strony UEFA i FIFA. The Sun przytoczył niedawną wypowiedzieć prezydenta międzynarodowej unii piłkarskiej, Gianniego Infantino, którego zapytano o możliwość połączenia lig w Belgi i Holandii, a także rozgrywek w Meksyku z amerykańską MLS.
– Jeśli chcemy, aby drużyny grały na całym świecie na najwyższym poziomie, to musimy być otwarci na nowe pomysły. Jestem przekonany, że w tym względzie zostaną podjęte najlepsze decyzje, ale wszelkie połączenia muszą być dokonywane z poszanowaniem zasad – wyjaśnił Infantino.
To jednak nie wszystko. Wśród pomysłów jest także to, aby urozmaicić samą walkę o tytuł. Z tego też względu po zakończeniu sezonu zasadniczego cztery najlepsze drużyny tabeli British Premier League miałyby przystąpić do play-offów. Zwycięzca rozgrywek wyłaniany byłby po półfinałach i wielkim finale.
The Sun przekonuje, że utworzenie British Premier League miałoby mieć poparcie rządu Wielkiej Brytanii i premiera Borisa Johnsona. Ten podobno liczy na to, że storpedowałoby to polityczne plany Szkotów na uzyskanie niepodległości. Wspólna liga piłkarska sprawiłaby bowiem, że rozpad UK stałby się jeszcze bardziej skomplikowany. Dobra wola ze strony polityków czy angielskich gigantów to jednak za mało, by reforma ligi doszła do skutku. Zgodę musiałyby wyrazić pozostałe kluby w najwyższej klasie rozgrywek, a te już w przeszłości przeciwko podobnemu pomysłowi protestowały.
Małych trudno będzie przekonać
– Oni po prostu obawiają się konkurencji ze strony Celticu i Rangers – ocenił dawny gracz Liverpoolu, a obecnie menedżer, Steven Gerrard. W opozycji do tego pomysłu mają być takie kluby jak Newcastle, Aston Villa czy Everton. Wiedzą bowiem, że mając u siebie potentatów z Glasgow będą mieli jeszcze mniejsze szanse na czołówkę tabeli. Dwa dodatkowe kluby w Premier League oznaczałyby poza tym, że dla kogoś przy tak sytym stole zabraknie po prostu miejsca.
Jeśli Celtic i Rangers z marszu zostaliby dokooptowani do angielskiej elity, kwestia degradacji i awansów musiałaby zostać zreformowana. Informator The Sun zasugerował, że sezon wcześniej z ligi spaść musiałyby aż cztery zespoły. Spekuluje się też, że po reformie rozgrywki mogłyby zostać zmniejszone do 18 uczestników, aby meczów w sezonie było trochę mniej.
Nikt z przedstawicieli “Top 6” nie odniósł się na razie do rewelacji o British Premier League. Głos zabrał za to menedżer West Hamu United, David Moyes. – Dlaczego nie połączyć swoich sił? Jesteśmy Wielką Brytanią, więc niech Anglicy grają wspólnie ze Szkotami. Premier League to wielki produkt, ale mając tu Celtic i Rangers liga byłaby jeszcze atrakcyjniejsza. Te kluby wniosłyby jeszcze większą rywalizację i jeszcze więcej pieniędzy – zaznaczył Moyes.
Szkoleniowiec West Hamu podzielił się przy tym swoim pomysłem, by rozgrywki podzielić na dwie osobne dywizje. – Dzięki utworzeniu Premier League II w danej lidze grałoby tylko paręnaście zespołów. W ten sposób meczów byłoby mniej, a przecież wiele klubów od dawna sygnalizuje, że terminarz jest zbyt bardzo napięty – dodał Moyes.
Jak upadł projekt Big Picture
O reformie rozgrywek w Anglii najwięksi dyskutowali już w ubiegłym roku. W październiku wszystkie kluby Premier League jednogłośnie odrzuciły projekt “Big Picture”. Propozycja nakreślona przez władze Liverpoolu i Manchesteru United zakładała zmniejszenie ligi do 18 drużyn i rezygnację z rozgrywek Carabao Cup oraz meczu o Tarczę Wspólnoty. – Wszystkie 20 klubów Premier League zgodziło się jednomyślnie, że dokument “Project Big Picture” nie będzie brany pod rozwagę ani popierany przez Premier League czy też FA – tłumaczono w późniejszym oświadczeniu.
Nie ma więc mowy, by jakiekolwiek daleko idące zmiany w rozgrywkach zaszły bez zielonego światła ze strony mniejszych kubów. The Guardian zauważa jednak, że tym, co mogłoby przekonać wszystkich do pomysłu British Premier League byłyby jeszcze większe niż do tej pory pieniądze. To, że temat Celticu i Rangers wypłynął właśnie teraz nie jest przypadkowe. W najbliższych miesiącach negocjowana będzie bowiem nowa umowa telewizyjna Premier League na lata 2022-2025. Ostatnia, zawarta w 2018 roku, wyniosła 4,5 miliarda funtów. Nie wiadomo jednak czy teraz, z powodu pandemii koronawirusa, liczba ta nie będzie znacznie mniej okazała. Wówczas stanowisko klubów w sprawie reformy rozgrywek może szybko ulec zmianie.
Komentarze