Manchester United skromnie wygrał na wyjeździe z Norwich City (1:0). Jedyną bramkę spotkania zdobył w drugiej połowie Cristiano Ronaldo z rzutu karnego, który sam wywalczył. Świetnymi interwencjami, również po uderzeniu Przemysława Płachety, popisał się David De Gea.
- Norwich City postawiło się Manchesterowi United, ale ostatecznie przegrało 0:1
- Jedyną bramkę strzelił Cristiano Ronaldo
- W wyjściowym składzie gospodarzy po raz pierwszy wystąpił Przemysław Płacheta, który zanotował solidny występ
- W drugiej połowie boisko opuścił, trzymając się za klatkę piersiową, Victor Lindeloef
Norwich postawiło się faworytom, ale i tak przegrało
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem polscy kibice otrzymali dobrą informację. Po raz pierwszy bowiem w wyjściowym składzie Norwich City wystąpił Przemysław Płacheta. W pierwszej połowie gospodarze mocno postawili się Manchesterowi United. Nie tylko byli skonsolidowani w defensywie, ale i starali się odgryzać. Dobry mecz rozgrywał też Tim Krul, który obronił strzał Cristiano Ronaldo. Po najlepszej okazji gości w poprzeczkę z rzutu wolnego trafił Alex Telles.
Po zmianie stron dał o sobie znać w ofensywie Płacheta. Polak sprytnie zwiódł Harry’ego Maguire’a w polu karnym, ale jego strzał był już skierowany prosto w Davida De Geę. Hiszpan miał w tej połowie jeszcze kilkukrotnie ratować kolegów. W 57. minucie sprytnie obrócił się Teemu Pukki i huknął, jak z armaty, ale golkiper Czerwonych Diabłów zdołał obronić ten strzał koniuszkami palców.
Wtedy też przydarzyło się coś niepokojącego. Murawę opuścił Victor Lindeloef, który trzymał się za klatkę piersiową. Rangnick, pomny sytuacji Christiana Eriksena czy Sergio Aguero, nie ryzykował i zdjął swego obrońcę z boiska.
Kanarki prezentowały się naprawdę dobrze, ale w 73. minucie same napytały sobie biedy. To wtedy Max Aarons pociągnął Ronaldo za koszulkę. Arbiter musiał podyktować rzut karny, z czego sam Portugalczyk skrzętnie skorzystał. Krul nie miał szans na obronę bomby posłanej z jedenastego metra. W końcówce świetnie w polu karnym odnalazł się jeszcze Ozan Kabak, ale ponownie udaną interwencją popisał się De Gea.
To był kolejny niezbyt efektowny występ Czerwonych Diabłów. Mimo tego podopieczni Ralfa Rangnicka sięgnęli po kolejny komplet punktów, a sam Niemiec może kontynuować wdrażanie swojej filozofii.
Komentarze