Arsenal poinformował, że Eddie Nketiah podpisał nowy kontrakt, obowiązujący do 30 czerwca 2027 roku. 23-letni napastnik był istotny dla Mikela Artety w końcówce minionego sezonu i ma odgrywać większą rolę w kolejnej kampanii. Anglik będzie od teraz nosił koszulkę z numerem 14, który w przeszłości należał do Thierry’ego Henry’ego czy Pierre’a-Emericka Aubameyanga.
- Eddie Nketiah podpisał umowę wiążącą go z Arsenalem do 2027 roku
- Napastnik pokazał się już z dobrej strony pod wodzą Mikela Artety
- 23-latek przejął też numer 14, który kibicom Kanonierów kojarzy się głównie z legendarnym Thierrym Henrym
Arsenal zabezpiecza atak, Nketiah na dłużej w Londynie
Arsenal poinformował o kolejnym istotnym ruchu wykonanym przed rozpoczęciem letniego okienka transferowego. Kanonierzy zdołali przekonać jednego z najbardziej obiecujących graczy do podpisania wieloletniego kontraktu. Eddie Nketiah związał się z londyńczykami aż do 30 czerwca 2027 roku.
Napastnik trafił do Arsenalu w wieku 14 lat – karierę rozpoczynał w akademii Chelsea. Szybko poznano się na jego talencie. W pierwszym zespole zadebiutował już w 2017 roku. Podczas domowego debiutu w Pucharze Ligi przeciwko Norwich City ustrzelił dublet.
W minionym sezonie Nketiah również odegrał znaczną rolę – zwłaszcza w końcówce rozgrywek. Mikel Arteta desygnował go do gry w wyjściowym składzie w ośmiu ostatnich starciach. 23-latek odpłacił się pięcioma trafieniami w tym okresie.
Anglikiem interesowały się zarówno kluby Premier League, jak i Bundesligi, ale zdecydował się na tworzenie historii na Emirates Stadium. O tym świadczy też nowy numer na jego koszulce. Napastnik nie przestraszył się presji i zmienił dotychczasową 30 na 14. To numer nierozerwalnie związany z najlepszym strzelcem w historii klubu, Thierrym Henrym. Ostatnio nosił go inny świetny snajper, Pierre-Emerick Aubameyang.
Nketiah podpisał pięcioletni kontrakt. Jego rola w pierwszym zespole powinna wzrosnąć w najbliższym sezonie.
W minionej kampanii 23-latek rozegrał 27 meczów we wszystkich rozgrywkach. Strzelił w nich dziesięć bramek.
Zobacz również: Gundogan wróci do ojczyzny?
Komentarze