Mecz Newcastle – Manchester United mógł zakończyć się sensacją. Gospodarze zaprezentowali się świetnie w 19. kolejce Premier League. Zapracowali oni na zwycięstwo z faworyzowanym przeciwnikiem. Ostatecznie zremisowali jednak tylko 1:1 i pozostali w strefie spadkowej.
St. James’ Park w euforii
Poniedziałkowa konfrontacja piłkarzy Newcastle i Manchesteru United była ich starciem numer 150 w historii. Zdecydowanie więcej spotkań wygrały Czerwone Diabły. Sroki od początku robiły jednak wszystko, aby tym razem sięgnąć po pełną pulę.
Gospodarze objęli prowadzenie już w siódmej minucie. Gdyby nie Raphael Varane, gola by jednak nie było. Francuz popełnił błąd w opanowani piłki i pozwolił na to, aby przechwycił ją Sean Longstaff. Anglik zagrał świetnie na skrzydło do Allana Saint-Maximina, który przedryblował rywali, zszedł do środka i przymierzył w prawy róg bramki. Dla piłkarza Newcastle to czwarty gol w tym sezonie. Warto zauważyć, że Francuz trafiał wyłącznie na St. James’ Park.
Piłkarze z Old Trafford zdominowali statystykę posiadania piłki, ale fakt ten nie pomógł im w wypracowaniu dobrej okazji strzeleckiej. Gdy goście decydowali się już na uderzenie, przeważnie było ono blokowane przez czujnych defensorów Newcastle, które do przerwy wygrywało 1:0.
Po przerwie działo się jeszcze więcej
Manchester United w pierwszej połowie nie funkcjonował tak, jak chciał Ralf Rangnick. Niemiecki trener zdecydował, że na drugą część meczu nie wyjdą już Mason Greenwood i Fred. W ich miejsce pojawili się Edinson Cavani oraz Jadon Sancho. Anglik nie zaprezentował niczego specjalnego. Urugwajczyk był zaś bardzo aktywny. Miał kilka okazji strzeleckich, ale do siatki trafił dopiero w 71. minucie. Wówczas Bruno Fernandes zaimponował rewelacyjnym przerzutem piłki do Cristiano Ronaldo. Portugalczyk zagrał do Cavaniego, a ten trafił w rywala przy pierwszej próbie. Za drugim razem umieścił już futbolówkę w siatce.
Newcastle nie zamierzało się zadowolić jednym punktem i co chwila gościło w szesnastce faworyzowanego przeciwnika, który zasłużył na porażkę. Od tej uchronił go jednak David de Gea. Kapitalnie dysponowany Hiszpan w 88. minucie miał najlepszą paradę w tym spotkaniu. Obronił bowiem lecące w górny róg bramki uderzenie Miguela Almirona. Ostateczny wynik poniedziałkowej konfrontacji to 1:1.
Komentarze