Naby Keita nie jest zadowolony ze swojej pozycji w Liverpoolu. Dotychczas prowadzone były rozmowy w sprawie przedłużenia wygasającego za rok kontraktu, ale zostały one przerwane. Środkowy pomocnik może zmienić pracodawcę – twierdzi Florian Plettenberg.
- W 2018 roku Liverpool wydał na Keitę 60 milionów euro
- Gwinejczyk nie jest zadowolony ze swojej pozycji w klubie. W ostatnim czasie głównie przesiaduje na ławce rezerwowych
- Rozmowy w sprawie przedłużenia wygasającego 30 czerwca 2023 roku kontraktu zostały przerwane
Niewypał transferowy może odejść
Niespełnione nadzieje – tak można określić pobyt Naby’ego Keity w Liverpoolu. Środkowy pomocnik przeniósł się na Wyspy Brytyjskie z RB Lipsk w 2018 roku, a wydana na niego kwota w postaci 60 milionów euro sugerowała, że stać go nawet na bycie gwiazdą ligi. Przez ten kilkuletni okres w Premier League nie zbliżył się natomiast poziomem do występów z czasów Bundesligi.
Poza drobnymi wyjątkami i chwilowymi zwyżkami formy, 27-latek głównie zawodził. Nie pomagało mu również wątłe zdrowie, które raz na jakiś czas odbierało szanse na regularne treningi. Jurgen Klopp nigdy nie odstawił go od gry, lecz w najważniejszych momentach stawiał na innych zawodników.
Obecnie Keita wciąż przechodzi przez nie najlepszy okres. Nie pojawił się na boisku w żadnym z dwóch dotychczasowych ligowych spotkań, a w meczu o Tarczę Wspólnoty zaliczył zaledwie pięć minut. Reprezentant Gwinei skarży się na swoją pozycję w zespole, co doprowadziło nawet do zerwania negocjacji w sprawie przedłużenia kontraktu.
Aktualna umowa Keity obowiązuje do 30 czerwca 2023 roku. Liverpool chciałby kontynuować współpracę, ale veto może postawić sam piłkarz. Jeżeli jego sytuacja się nie zmieni, wówczas nie będzie mowy o nowym podpisie, a zamiast tego obie strony się ze sobą pożegnają. Środkowy pomocnik nie wyklucza odejścia, choć w tej sprawie ma dojść jeszcze do kolejnych rozmów.
Zobacz również: Nie tylko Man Utd, kolejny zainteresowany transferem Casemiro
Chyba redaktor nie wie jak wygląda Naby Kejta, równie dobrze mogliście wstawić zdjęcie Lewandowskiego…bo to nie jest Kejta, tylko Konate, więc co to za różnica czyje zdjęcie dodajecie…
Trudno w sumie się dziwić, skoro autor jest kibicem CFC…
Brawo panie redaktorze, to jest właśnie Naby Keita (z prawej) ;-))