Arsenal ma za sobą kolejne udane spotkanie. W niedzielę Kanonierzy pokonali Brentford 3-0, dzięki czemu pozostaną na fotelu lidera tabeli Premier League. Mikel Arteta nie chce składać deklaracji dotyczących walki o mistrzostwo Anglii.
- Arsenal nie dał większych szans Brentford i pokonał swoich niedzielnych rywali 3-0
- Dzięki czemu punktom Kanonierzy utrzymali się na fotelu lidera Premier League
- Mikel Arteta nie zamierza deklarować walki o krajowe mistrzostwo
Arsenal nie przestaje zaskakiwać
W ostatnich latach Arsenal przyzwyczaił nas do swojej nieregularności. Świetne mecze przeplatał poważnymi wpadkami, przez co nie był w stanie włączyć się do walki o najwyższe cele. W minionym sezonie Kanonierzy nie znaleźli się w strefie gwarantującej udział w Lidze Mistrzów, a na ten moment ich dyspozycja jest największym pozytywnym zaskoczeniem.
Podopieczni Mikela Artety świetnie rozpoczęli bieżącą kampanię, potykając się jedynie w potyczce z Manchesterem United. W niedzielę po raz kolejny udowodnili wysoką dyspozycję i bez większych problemów ograli na wyjeździe Brentford. Wynik 3-0 znów zaognił dyskusję dotyczącą potencjału i możliwości londyńczyków. Na pomeczowej konferencji hiszpański menedżer nie zamierzał jednak składać deklaracji dotyczących walki o krajowe mistrzostwo.
Jestem naprawdę zadowolony z tego, jak graliśmy, z wydajności, jak kontrolowaliśmy pewne obszary gry, które są obowiązkowe, jeśli chcesz zdominować mecz z Brentford. Jestem naprawdę zadowolony z tego, że zminimalizowaliśmy ich szanse na korzystny wynik.
Dzisiaj jesteśmy na szczycie ligi, z czego jestem bardzo szczęśliwy. Ostatnio byłem zirytowany, ponieważ przegraliśmy, a teraz wykorzystaliśmy naszą złość. Chcieliśmy wrócić na szczyt i pokazać, że zasługujemy na to miejsce. Naciskamy, aby być najlepszym, jakim możemy być i to jest cel, a wtedy tabela po 38 meczach nie będzie kłamać – mówi Arteta.
Arsenal spędzi przerwę reprezentacyjną na fotelu lidera Premier League. Przewaga nad drugim Manchesterem City wynosi punkt.
Zobacz również: Bayern ruszy latem po czołowego napastnika
Komentarze