Tylko jeden punkt na swoje konto zapisali w sobotnie popołudnie piłkarze Liverpoolu. Podopieczni Juergena Kloppa zremisowali 1:1 u siebie z Newcastle United tracąc bramkę w doliczonym czasie gry. W efekcie skomplikowali swoją sytuację w walce o pierwszą czwórkę w tabeli Premier League.
Liverpool w sobotnie popołudnie chciał się zrehabilitować za ostatnie potknięcie w meczu przeciwko Leeds United i wrócić na zwycięski tor. Podopieczni Juergena Kloppa przystępując do meczu z Newcastle United zdawali sobie sprawę, że kolejna strata punktów może bardzo mocno zmniejszyć ich szanse na zakończenie sezonu w pierwszej czwórce ligowej tabeli i grę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Z kolei Sroki chciały potwierdzić dobrą formę, po tym jak zdobyły siedem punktów w trzech ostatnich ligowych meczach.
Liverpool – Newcastle. Trafienie Salaha i dobre interwencje Alissona
Mecz na Anfield Road nie mógł rozpocząć się lepiej dla The Reds, którzy już w czwartej minucie objęli prowadzenie. Po zagraniu Sadio Mane z lewej strony boiska, pojedynek z rywalem w polu karnym wygrał Mohamed Salah, a następnie pewnym uderzeniem z około siedmiu metrów nie dał szans bramkarzowi Newcastle.
Newcastle bardzo groźnie odpowiedziało w 21. minucie, gdy po podaniu z głębi pola w sytuacji sam na sam z Alissonem znalazł się Sean Longstaff. Naciskany przez rywali pomocnik gości przegrał jednak ten pojedynek z Brazylijczykiem.
Ostatni kwadrans pierwszej połowy należał do Liverpoolu. Do sytuacji strzeleckich chodzili Sadio Mane, Diogo i Mohamed Salah, ale żadnemu z nich nie udało się podwyższyć prowadzenia swojego zespołu.
Feralny doliczony czas gry
W drugiej połowie Newcastle starało się odgryzać. Dziesięć minut po przerwie okazję do doprowadzenia do wyrównania miał Joelinton, ale ponownie górą był Alisson. W 57. minucie do interwencji zmuszony został Martin Dubravka, który nogami obronił nieprzyjemny strzał Roberto Firmino z prawej strony pola karnego.
Drużyna Juergena Kloppa praktycznie do końca meczu miała spotkanie pod pełną kontrolą. The Reds mieli również okazje do podwyższenia swojego prowadzenia ale bramkarz Newcastle zanotował kilka bardzo dobrych interwencji. Sposób na jego pokonanie w drugiej połowie nie potrafili znaleźć między innymi Mane i James Milner.
Gdy wydawało się, że Liverpool dowiezie skromne zwycięstwo do końca spotkania, w doliczonym czasie gry gospodarze stracili koncentrację. Ostrzeżeniem dla nich było już trafienie Wilsona, które nie zostało uznane po interwencji VAR z powodu zagrania piłki ręką. W piątej minucie doliczonego czasu gry Newcastle wyrwało jeden punkt. Bohaterem gości okazał się Joseph Willock.
Tak jak tydzień temu – BARDZO K… DOBRZE…
Niech ten WHU znajdzie się w TOP4, bo Liverpool nie zasługuje z taką indolencją w ataku…
Weź sp… z tym drukowaniem. Jakim trzeba być, nawet nie wiem jak to nazwać, żeby pisać tydzień w tydzień to samo… na pewno trzeba mieć nie równo pod sufitem….
Nie rozumiem czemu został mój komentarz usunięty skoro wypowiadam się o meczu , a więc powtórzę że moim zdaniem mecz był drukowany przeciwko Live.
Już nawet admin ma dość twojego bełkotu. Swoją drogą nie musisz nic pisać bo wiadomo co napiszesz
W tym sezonie to już apogeum drukowania , już nawet zrezygnowałem z canal+ i oglądam w necie ponieważ miałem dość płacenia za oglądanie oszustw na moim klubie
A widziałes z jakiego powodu legenda United straciła posadę selekcjonera reprezentacji Walii ? ☺️ Co do meczu to frajersko stracone pónkty , w pierwszej połowie LFC powinien zamknąć mecz .
Oczywiście to pytanie o Giggsa kieruję do @Fergitajm
A co mnie to obchodzi i co to ma wspólnego z meczem? Ważne że top4 ucieka Liverpoolowi a taki byłeś pewien że ukończą sezon wyżej niż Utd
Fergitajm 😉
A dla mnie ważne że United kolejny sezon( już chyba z 7 pod żąd ) nie wygra żadnego znaczącego pucharu 🤗
Czyli jak każdy mecz 😀
Remis jak najbardziej zasłuży z przebiegu gry. Piłkarze The Reds mogą mieć tylko i wyłącznie do siebie pretensje bo w 1rwszej połowie powinno być po meczu. Linia ofensyfna nic nie wnodi do gry tragedia to co robią Mane i Jota o Firmino już nie wspominam.
Gol nieuznany dla Srok powinien być jak najbardziej uznany, cóż LFC najwyraźniej na siłę broni się przed LM.