W środę o godzinie 16:00 rozgrywały się trzy spotkania Premier League. Manchester City skromnie pokonał Sheffield United (1:0), Crystal Palace okazało się lepsze od Wolverhampton (2:1), a West Brom zremisował z Fulham (2:2).
Obywatele wrócili na fotel lidera
Spotkanie najlepszej ekipy ostatnich tygodni z czerwoną latarnią ligi powinno mieć z góry nałożony scenariusz. Sheffield United przeżywa jednak swój najlepszy moment w tym sezonie – wygrało dwa z ostatnich trzech ligowych spotkań. I to rzeczywiście nie była prosta przeprawa dla podopiecznych Pepa Guardioli, ale na swoje szczęście szybko objęli prowadzenie. Już w 9. minucie Ferran Torres popisał się świetną kontrolą nad piłką i wygrał pojedynek w polu karnym z Jaydenem Bogle’em. Hiszpan odwrócił się przodem do bramki i wystawił piłkę do Gabriela Jesusa. Golkiper rywali położył się, a Brazylijczyk z łatwością wbił futbolówkę do siatki.
Była to najlepsza okazja Obywateli w pierwszej połowie. Po zmianie stron kolejnego gola mogła przynieść kolejna akcja Torres-Jesus, ale Brazylijczyka uprzedził tym razem Aaron Ramsdale. Pierwszy celny strzał po przerwie Manchester City oddał dopiero w 72. minucie, ale uderzenie zza pola w wykonaniu Oleksandra Zinchenki obronił golkiper Szabel.
Gospodarze nie zachwycili, ale zapewnili sobie powrót na fotel lidera Premier League i mają obecnie cztery punkty przewagi nad Manchesterem United.
Wystarczył jeden błysk Eze
Przed spotkaniem obie ekipy miały na koncie tyle samo punktów i widać to było na murawie. Mimo wszystko to Crystal Palace zasłużyło na pochwałę po pierwszej połowie, bo choć nie oddali strzału w światło bramki, to wykazywali większą inicjatywę, by rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść.
Po zmianie połów wykazali się zaś godną pozazdroszczenia skutecznością. Na pół godziny przed końcem meczu Orły wyprowadziły kontrę. Piłka trafiła na prawą stronę, do Jordana Ayew. Ghańczyk zatańczył z obrońcą i wystawił futbolówkę Eberichiemu Eze, a Anglik, w swoim stylu, przyjął kierunkowo i huknął bez zastanowienia. Nie był to dobry strzał, ale zasłonięty Rui Patricio go przepuścił. Był to pierwszy celny strzał Crystal Palace w tym spotkaniu. Orły pokazały, że w meczach z bezpośrednimi rywalami mogą konkurować bez najmniejszych kompleksów. Pokonały u siebie Wolverhampton i zrobiły kolejny krok w kierunku zapewnienia sobie utrzymania.
Bez rozstrzygnięcia w pojedynku ekip walczących o utrzymanie
Tylko Sheffield United znajduje się w tabeli poniżej West Bromu i Fulham. Bezpośredni pojedynek dwóch rywali ze strefy spadkowej był jak walka o śmierć i życie. Zawodnicy obu ekip udowodnili to na boisku, grając ostro i starając się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Jedyną bramkę w pierwszej połowie zdobyli goście. Już w 10. minucie Bobby Reid wykorzystał podanie Aleksandra Mitrovicia i wyprowadził Fulham na prowadzenie. Po zmianie stron padło znacznie więcej goli. Tuż po zmianie połów wyrównał Kyle Bartley, a w 66. minucie Matheus Pereira wyprowadził The Baggies na prowadzenie. Ostatecznie jednak mecz na noże zakończył się podziałem punktów, gdy na kwadrans przed końcem Ivan Cavaleiro wykorzystał podanie Harrisona Reeda.
Sytuacja obu ekip staje się coraz bardziej katastrofalna. Fulham traci do pierwszego bezpiecznego miejsca cztery punkty, a West Brom sześć. Coraz realniejsza wydaje się teza, że na przełomie stycznia i lutego znamy już trzech tegorocznych spadkowiczów.
Dzięki Pep za zrypanie kolejki w FPL.