Manchester City przegrywał z Newcastle United już 1:3, ale ostatecznie wyszarpał remis na St. James` Park. To zaskakujący wynik, biorąc pod uwagę przewagę mistrzów Anglii.
- W pierwszej połowie gracze Pepa Guardioli zdecydowanie przeważali, ale przegrywali 1:2
- Druga część rywalizacji zaczęła się od trzeciego gola dla Newcastle United
- Manchester City zdołał jednak wyrównać w ciągu trzech minut
Haaland i Bernardo Silva uratowali Manchester City
Kuriozalny przebieg miała pierwsza połowa na St. James` Park. Manchester City już w 5. minucie wyszedł na prowadzenie po trafieniu Ilkaya Gundogana. Po golu Niemca, piłkarze Pepa Guardioli mieli jeszcze dwie doskonałe okazje do zdobycia bramki, zasadniczo do 28. minuty zdecydowanie przeważając, jeśli chodzi o kreatywność i posiadanie piłki.
Dopiero wówczas obraz gry niespodziewanie uległ zmianie. Najpierw Allan Saint-Maxim znakomicie dośrodkował w pole karne, a jego podanie na gola zamienił Almiron. Z kolei w 39. minucie sprytnym strzałem przy prawym słupku, piłkę w bramce umieścił Callum Wilson. Mając na uwadze początkowy okres gry, prowadzenie do przerwy Newcastle United było wielkim szokiem.
Drugą odsłonę Sroki również zaczęły z wysokie C. W 54. minucie przepięknym strzałem z rzutu wolnego popisał Kieran Trippier.
Mistrzowie Anglii nie zamierzali się jednak poddawać. Już kilka minut po bramce Trippiera, do siatki trafił Erling Haaland. W 64. minucie z kolei wyrównał Bernardo Silva. W 74. minucie wydawało się, że za bezmyślny faul, czerwoną kartkę otrzyma Trippier. Po analizie VAR, defensor NUFC pozostał jednak na boisku. Mimo faktu, że sędzia główny tego spotkania doliczył aż osiem minut, żadna z ekip nie była w stanie już zdobyć zwycięskiej bramki.
Komentarze