Na zakończenie rywalizacji w fazie grupowej Ligi Narodów reprezentacja Anglii nie dała żadnych szans Islandii. Gospodarze zaaplikowali rywalom cztery gole, nie tracąc przy tym ani jednego.
Środowe spotkanie na londyńskim Wembley rozgrywane było o przysłowiową pietruszkę. Reprezentacja Anglii szanse na awans do turnieju finałowego straciła po ostatniej porażce 0:2 z Belgią, natomiast Islandia także nie miała szans pozostanie w dywizji A.
Zdecydowanym faworytem byli podopieczni Garetha Southtgate’a i swoją wyższość nad rywalem potwierdzili już w pierwszej połowie. Anglicy dominowali na boisku, praktycznie nie dając dojść do głosu swoim rywalom, a swoją dużą przewagę udokumentowali zdobyciem dwóch bramek.
Anglików na prowadzenie w 20. minucie wyprowadził Declan Rice, który uderzeniem głową wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie Phila Fodena z rzutu wolnego. Kilka chwil później bliski zdobycia drugiego gola był Bukayo Saka, ale po jego strzale z kilku metrów instynktownie interweniował bramkarz islandzkiego zespołu.
W 24. minucie piłka po raz drugi znalazła się w bramce gości. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska i złej interwencji jednego z obrońców piłka trafiła pod nogi Masona Mounta, który minął w polu karnym jednego z rywali, a następnie mając przed sobą tylko bramkarza pewnie trafił do siatki. Jak się okazało, w pierwszej połowie wynik nie uległ już zmianie.
Od 54. minuty reprezentacja Islandii zmuszona była grać w osłabieniu, po tym jak drugą żółtą, a konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Birkir Savarsson. Wynik długo nie ulegał zmianie, ale w końcówce meczu Anglicy zadali rywalom dwa ciosy.
Islandczykom dał o sobie znać Phil Foden, który do asysty z pierwszej połowy dołożył dwa trafienia. Najpierw w 80. minucie wykorzystał podanie Jadona Sancho, natomiast pięć minut później, ustalając wynik na 4:0, trafił do siatki po dograniu Winksa.
Komentarze