Cenny punkt na swoje konto zapisało w piątkowy wieczór Southampton, które w meczu 34. kolejki Premier League zatrzymało u siebie Leicester City. Mecz zakończył się remisem 1:1, choć Święci przez zdecydowaną większość pojedynku grali w osłabieniu.
W roli zdecydowanego faworyta do piątkowego spotkania przystępowało trzecie w tabeli Leicester City, które chciało zrobić kolejny krok w kierunku zagwarantowania sobie występów w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Święci poza własnym boiskiem nie mieli po swojej stronie większych atutów.
Mecz fatalnie rozpoczął się dla drużyny Jana Bednarka. Gospodarze już od 10. minuty musieli grać w osłabieniu, po tym jak czerwoną kartką za brzydki faul na Vardy’m po własnym błędzie ukarany został Jannik Vestergaard. Grające z przewagą jednego zawodnika Leicester miało inicjatywę, ale niewiele z tego w pierwszej połowie wynikało. Podopiecznym Brendana Rodgersa nie udało się znaleźć sposobu na defensywę i bramkarza rywali.
Kwadrans po wznowieniu gry w drugiej połowie prowadzący to spotkanie sędzia podyktował rzut karny za zagranie piłki ręką przez Kelechiego Iheanacho. Gospodarze wykorzystali prezent i kilka chwil później objęli prowadzenie. Z jedenastu metrów do bramki strzeżonej przez Kaspera Schmeichela trafił James Ward-Prowse.
Radość Świętych z prowadzenia nie trwała jednak długo, bowiem już siedem minut później Leicester doprowadziło do wyrównania. Po dograniu Iheanacho ładnym uderzeniem głową popisał się Jonny Evans.
Lisy do końca meczu dążyły do tego, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale ostatecznie im się to nie udało. W końcówce meczu dobrą okazję do zdobycia gola miał Vardy, ale świetną interwencją popisał się McCarthy.
Komentarze