Leicester w poważnym kryzysie. Wilki pokazały pazur

Ruben Neves
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Ruben Neves

Drugim pojedynkiem 26. kolejki Premier League w niedzielne po południe było starcie Wolves – Leicester. Nudą na Molineux nie wiało, bo jeszcze przed przerwą obie drużyny wpakowały piłkę do bramki. Później więcej szczęścia miały Wilki i to zespół Bruno Lage zainkasował całą pulę 2:1 (1:1), pogrążając tym samym sytuację Lisów z King Power.

W pierwszej połowie było wszystko

Mecz idealnie ułożył się dla Wolverhampton. Zaledwie po dziewięciu minutach Ruben Neves wykorzystał świetnie podanie Jimeneza i strzałem zza pola karnego pokonał Schmeichela, trafiając nie do obrony w prawy dolny róg.

Stracona bramka motywująco podziałała na Leicester. Brendan Rogers próbował zmobilizować swoich piłkarzy, aby szybko odpowiedzieli na trafienie gospodarzy. Jednak zamiast kolejnych goli na boisku trzeszczały kości. Dalej nie brakowało świetnych okazji po obu stronach, ale arbiter aż pięć razy wyciągał żółtą kartkę do przerwy.

Niespodziewanie, kiedy wydawało się, że do szatni w lepszych humorach zejdą Wilki, Lookman wyrównał rezultat rywalizacji po strzale na wślizgu z bliskiej odległości.

Leicester dalej bez wygranej

Po przerwie zawody niewiele różniły się od pierwszej połowy. Dalej Leciester lepiej czuło się przy piłce, szukając swoich szans w ataku pozycyjnym.

Tymczasem inny plan mieli gospodarze. Zespół Bruno Lage próbował wysoko odebrać piłkę, aby od razu ruszyć z kontratakiem. I tak w 66. minucie Leander Dendoncker posłał długie podanie do Podence’a, który na krawędzi szesnastki hukną w stronę lewego słupka.

Po raz kolejny Schmeichel nie miał szans, dlatego skapitulował. Lisy zawzięcie próbowały doprowadzić do remisu, ale ostateczne komplet punktów został na Molineux. Nie jest to dobra wiadomość dla Brendana Rogersa. Trener ma powody do obaw, kiedy od pięciu kolejek z rzędu Lisy nie odniosły żadnego zwycięstwa.

Komentarze