W niedzielne po południe mecz Leicester – Brentford, otworzył rywalizację w ramach 30. kolejki Premier League. Tym razem komplet punktów padł łupem Lisów 2:1 (2:0). Zeszłoroczny beniaminek zbyt późno zmniejszył stratę do rywala, co finalnie zaważyło o końcu passy zwycięstw na dwóch potyczkach.
Świetny start Leicester
Pierwsze chwile spotkania były wyrównane. Wraz z upływem czasu Leicester przejął inicjatywę, spychając Brentford do głębokiej defensywy. Wysoki pressing Lisów zdał egzamin już w 20. minucie, kiedy Harvey Barnes huknął z dystansu w kierunku prawego okienka.
Co ciekawe, dosłownie akcję później Pszczoły mogły wyrównać. Gdyby nie kapitalna interwencja Kaspera Schmeichela, gospodarze szybko straciliby prowadzenie. Niemniej jednak kwadrans przed przerwą James Maddison wpisał się na listę strzelców po pięknym uderzeniu z rzutu wolnego.
Brentford odpowiedział zbyt późno
Druga połowa przyniosła bramki dopiero w końcówce. Leicester wolał utrzymać korzystny rezultat niż tracić swoją przewagę przez głupi błąd w defensywie.
Natomiast Brentford nie miał nic do stracenia, więc rzucił wszystkie siły do ataku. Pomimo lepszej postawy od rywala, Pszczoły nie potrafiły wykorzystać swojej przewagi. Ekipie gości nadzieję na chociażby punkt przywrócił Yoane Wissa, strzelając ze średniego dystansu. Dzięki temu trafieniu, końcówka trzymała w napięciu do ostatniego gwizdka.
Leicester potrzebował tej wygranej. Tymczasem Brentford po dwóch zwycięstwach z rzędu uznał wyższość rywala, z kolei Christian Eriksen nie znalazł się w kadrze meczowej z powodów osobistych.
Komentarze