Bramy zostały otwarte, a pierwsze transfery już za nami. Zimowe okienko nie jest tak obfite, jak letnie, jednak na brak emocji zwykle narzekać nie możemy. Styczeń to dobry czas na przegląd wojsk – postanowiłem przeanalizować sytuacją każdego klubu Premier League i wybrać jedną pozycję, która w mojej opinii potrzebuje wzmocnienia lub po prostu zwiększenia rywalizacji. Większość drużyn w tym mercato zapewne nie dokona rewolucji, co nie oznacza, że wyszczególnione propozycje nigdy nie zostaną wykorzystane. Aktywność na rynku bez wątpienia wrośnie dopiero po zakończeniu sezonu. Przed Wami druga część transferowego poradnika – od Fulham do Newcastle.
Fulham – wszechstronny cofnięty napastnik
Scott Parker obecnie zapewne nie jest najbardziej szczęśliwym człowiekiem na świecie. Jego podopieczni zaczęli punktować, jednak cztery oczka w czterech ostatnich spotkaniach i tylko dwa gole raczej nie napawają optymizmem. Nawet zatrzymanie Liverpoolu i Southampton blednie przy impotencji strzeleckiej Fulham. The Cottagers legitymują się średnią 0,86 zdobytej bramki na mecz. Mitrović, Lookman, Cavaleiro i Kamara łącznie zgromadzili pięć trafień, natomiast dwa z nich padły po uderzeniach z 11. metra. Największy wkład w ofensywny dorobek stołecznej ekipy ma Bobby Reid (4 gole), jednak reprezentant Jamajki najczęściej występuje na pozycji ofensywnego pomocnika i nie jest typowym napastnikiem. Fulham najczęściej gra w formacji z jednym wysuniętym graczem, chociaż w starciu z Southampton w pierwszej linii oglądaliśmy dwóch zawodników.
Jeżeli Scotty Parker nie zdecyduje się na formację z duetem snajperów, pozostaje nam czekać na zmartwychwstanie Aleksandara Mitrovicia, który miał być piłkarzem idealnym na warunki Premier League. Cóż, może i nadal tak jest, jednak dopóki Serb nie przypomni sobie, że jednak potrafi być skuteczny i regularny, trudno opierać na nim siłę rażenia. Niewykluczone, że 26-latek odzyskałby dawną dyspozycją, gdyby obok siebie miał kreatywnego partnera. Idealnym kandydatem do roli przewodnika wychowanka Partizana wydaje się Matheus Cunha. Brazylijczyk z berlińskiej Herthy to zbiór cnót wszelakich – dysponuje świetnym dryblingiem i przeglądem pola, potrafi celnie przymierzyć z dystansu i odnajduje się w taktyce nastawionej na kontrataki. Były zawodnik Lipska lubi grać pierwsze skrzypce, co może okazać się nieocenione w sytuacji Fulham, któremu brakuje zdecydowanego lidera.
Leeds – doświadczony obrońca z Premier League, który posiada umiejętność wyprowadzania akcji ofensywnych
Bez wątpienia największą bolączką beniaminka jest defensywa, a konkretnie jej szczelność. Chociaż Marcelo Bielsa preferuje taktykę znaną jako „najlepszą obroną jest atak”, bez wątpienia nie jest zadowolony z tego, że jego podopieczni stracili więcej goli niż Sheffield czy Fulham. Tylko golkiper West Bromwich Albion musiał wyciągać piłkę z siatki częściej niż Illan Meslier. Niestety nie udało się ściągnąć Bena White’a, a pozyskanie Robina Kocha i Diego Lllorente na razie trudno ocenić w pozytywny sposób (z powodu urazów obaj łącznie zagrali tylko 12 spotkań!). Pascal Struijk nie gwarantuje pewności pod bramką, chociaż trener Pawi docenia Holendra za umiejętność wyprowadzania piłki. Z kolei kapitan Leeds, Liam Cooper, regularnie boryka się z problemami zdrowotnymi. W tej sytuacji jedynym w pełni „przekonującym” defensorem jest Luke Ayling. Jeżeli reszta jego kolegów nie narzekałaby na zdrowie, z pewnością nie zastanawialibyśmy się nad ewentualnymi wzmocnieniami szyków obronnych.
Ekipie z Elland Road jest potrzebny doświadczony piłkarz, najlepiej ponad 30-letni, który zna smak chleba z ekstraklasowego pieca. Wspomniany zawodnik raczej musiałby pogodzić się z rolą rezerwowego, jednak równocześnie w każdej chwili powinien być gotowy do gry w wyjściowej jedenastce. W tej sytuacji transfer definitywny nie jest konieczny – by zaspokoić wspomniane wymagania, wystarczy półroczne wypożyczenie. Tym razem zakres poszukiwań zawężamy do tego samego szczebla, a swój wzrok kierujemy na Londyn. Na The Emirates znajdziemy dwóch zawodników, którzy nie są ulubieńcami Mikela Artety – David Luiz nie jest stałym bywalcem wyjściowej jedenastki, natomiast Sokratis nawet nie został zgłoszony do rozgrywek! Patrząc przez pryzmat Bielsy, to Brazylijczyk lepiej odnalazłby się w Leeds. Były reprezentant Canarinhos dobrze czuje się w roli defensora wyprowadzającego piłkę i jest groźny przy stałych fragmentach gry, zarówno jako egzekutor (rzuty wolne), jak i adresat podań (rzuty rożne).
Leicester – rezerwowy napastnik/zmiennik Vardy’ego
Jamie jest wielki, jednak – oczywiście zachowując odpowiednie proporcje – podobnie jak Robert Lewandowski, potrzebuje zmiennika. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież w kadrze Lisów znajduje się utalentowany Kelechi Iheanacho, który z powodzeniem… Niestety, Nigeryjczyk w tym sezonie jest cieniem samego siebie, a już w poprzednich rozgrywkach zdradzał oznaki słabej dyspozycji. Vardy nie może i nie będzie grał wszystkiego, co sprawia, że styczniowy transfer napastnika jest po prostu nieunikniony. Kogo potrzeba Leicester? Zawodnika obdarzonego ponadprzeciętnym przyspieszeniem i zdolnego do gry z kontry.
Ciekawym kandydatem wydaje się Danilo z holenderskiego Twente. Brazylijczyk nie tylko jest świetnym egzekutorem, ale także nie ma problemu z celnym dograniem do kolegów, o czym świadczą jego aktualne liczby – 11 goli i 4 asysty. Wydaje się, że 21-latke nie trzeba byłoby długo przekonywać do zmiany Eredivisie na Premier Leaue, jednak zgodę na jego odejście musiałby wyrazić Ajax, z którego wychowanek Corinthians jest wypożyczony. Lider klasyfikacji strzelców holenderskiej ekstraklasy to łakomy kąsek dla drużyn z czołowych lig. Die Godenzonen znani są z umiejętnego promowania i sprzedaży zdolnej młodzieży, więc jeżeli tylko Lisy zgłoszą się z zadowalającą propozycją, z pewnością nie zostanie ona odrzucona.
Liverpool – środkowy obrońca
Urazy to rzecz ludzka, szczególnie jeżeli organizm jest poddany tak ogromnym obciążeniom. Jednak niektórzy są bardziej podatni na urazy, inni nieco mniej. Wydaje się, że do tej pierwszej grupy należy Joe Gomez, który z powodów zdrowotnych w swojej karierze opuścił już ponad 130 spotkań. Niestety, nie tylko Anglik obecnie narzeka na kontuzję – Jurgen Klopp nie może skorzystać także z usług Joela Matipa i Virgila van Dijka. Chociaż Niemiec zarzeka się, że w styczniu nie sprowadzi żadnego defensora, kibice The Reds wręcz żądają wzmocnień tej formacji. Rhys Williams, Nathaniel Phillips i Sepp van den Berg (jeszcze) nie gwarantują poziomu godnego mistrza Premier League, natomiast Fabinho i Jordanowi Hendersonowi raczej daleko do regularnej gry w środku obrony.
Na Anfield Road potrzebny jest defensor z najwyższej półki. Takiego piłkarza wcale nie trzeba szukać zbyt daleko. Jak mówi stare angielskie przysłowie, wszystkie drogi z Southampton prowadzą do Liverpoolu. Tym razem w podróż powinien udać się Jan Bednarek. Silny, szybki, doświadczony na ligowych boiskach, groźny w polu karnym rywali, a do tego nie ma problemu z wyprowadzeniem ataku i dalekim, celnym podaniem. Polak to obecnie jeden z najbardziej wartościowych obrońców Premier League. Wychowanek Lecha ma zaledwie 24-lata i nie powinien kosztować fortuny. Jeżeli nie teraz (zmiana barw w styczniu raczej nie wchodzi w grę), w lecie klub z Merseyside powinna odnowić dobre kontakty łączące go z centralą transferową na St. Mary’s.
Manchester City – (prawie) żadnych potrzeb
W końcu możemy napisać to z pełnym przekonaniem – Manchester City nie potrzebuje kolejnych wzmocnień na pozycji środkowego obrońcy. Teraz zastanówmy się na drugą kwestią – czy The Citizens w ogóle potrzebują jakichkolwiek wzmocnień? Dwie malutkie rysy na wizerunku Obywateli to rezerwowy golkiper (przeciętny Zack Steffen) i trzeci napastnik (którego nie ma). Są one na tyle niezauważalne, że w zimie raczej nikt nie będzie sobie nimi zawracał głowy. Kadra jest kompletna w 95%. Na razie Szejk Mansour wzmocnił… klubową gablotę. Właściciel City zakupił najstarszą istniejącą wersję trofeum przyznawanego za zwycięstwo w Pucharze Anglii.
Manchester United – kuracja odchudzająca
Dwa kolory, jedno miasto i niesamowicie podobna sytuacja kadrowa. Kolejnych transferów na Old Trafford (raczej) nie potrzebują, a przynajmniej nie w zimie. Czerwone Diabły marzą o Jadonie Sancho i/lub Jacku Grealishu. Czy któregokolwiek z nich uda się sprowadzić do Manchesteru? Jednocześnie United zmagają się próbą uszczuplenia kadry i rozstaniem z kilkoma niechcianymi zawodnikami. Proces spalania niepotrzebnych kalorii rozpoczął się już kilka dni temu. Solskjaer potwierdził, że Sergio Romero i Marcos Rojo pożegnają się z Sir Matt Busby Way do końca tego sezonu. Niewykluczone, że obaj już w zimie trafią do Boca Juniors. W tym okienku barwy zmieni najprawdopodobniej Jesse Lingard, którym (co zaskakujące) interesuje się kilka mocnych ekip, w tym Inter Mediolan. Nierozstrzygnięta pozostaje kwestia Paula Pogby – ciągle nie wiadomo, czy Francuz zamierza kontynuować współpracę z angielskim klubem.
Newcastle – prawy obrońca
W tym sezonie na prawej flance w ekipie Srok grało już czterech zawodników. Javier Manquillo, Emil Krafth, Jacob Murphy i DeAndre Yedlin. Tylko dwóch pierwszych to nominalni obrońcy, a zaledwie jeden z nich lepiej czuje się w grze defensywnej niż na połowie przeciwnika. Wspomnianym “wyjątkiem” jest Emil Krafth, jednak Szwed po prostu nie reprezentuje poziomu godnego najwyższej klasy rozgrywkowej. Jeżeli Steve Bruce wybiera ustawienie z piątką obrońców (mecz z Liverpoolem), na wahadłach występują zawodnicy na wskroś ofensywni. Niestety ani Matt Ritichie, ani Murphy i Yedlin nie przedstawiają walorów przydatnych w strefie bliskiej własnej bramki.
By znaleźć idealnego kandydata, nie trzeba nawet opuszczać Wysp. Niecałe 200 kilometrów od Newcastle biega piłkarz, którego na St. James’ Park znają doskonale. James Tavernier, bo to o nim mowa, w szeregach Srok spędził sześć lat, jednak w koszulce w czarno-białe pasy wystąpił tylko dziesięć razy. Dla kapitana Rangersów ten sezon jest perfekcyjny. Jego ekipa przewodzi ligowej stawce, na wiosnę zagra w europejskich pucharach, a on sam zgromadził już 17 goli i 14 asyst! Nie ma najmniejszych wątpliwości, 29-latek to propozycja bez żadnych wad. Tej okazji po prostu nie można zmarnować – Tavernier musi wrócić do Anglii. Jednak czy opuści Ibrox na rzecz St. James’?
Komentarze