- Rasmus Hojlund trafił do Manchesteru United latem za sporą sumę pieniędzy. Długo nie potrafił jednak znaleźć drogi do siatki w Premier League
- Duńczykowi ta sztuka udała się we wtorek. Jego gol zapewnił Czerwonym Diabłom efektowny triumf nad Aston Villą
- Po ostatnim gwizdku napastnik przyznał, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie
“Trwało to chwilę, ale jestem szczęśliwy”
Manchester United do przerwy przegrywał z Aston Villą dwiema bramkami. Wiele wskazywało na to, że fani Czerwonych Diabłów otrzymają w ramach Boxing Day rózgę zamiast prezentów świątecznych. Wszystko zmieniło się jednak po przerwie. Dublet ustrzelił Alejandro Garnacho, a ostateczny cios The Villans zadał Rasmus Hojlund. Było to wyjątkowe wydarzenie dla reprezentanta Danii, który trafił na Old Trafford latem za 74 miliony euro. 20-latek potrzebował równo połowy sezonu, by ustrzelić swoją pierwszą bramkę w Premier League.
– Trochę to trwało, ale jestem szczęśliwy. Obecnie jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Widać to po celebracji. Wierzyliśmy aż do samego końca i pokazaliśmy wielki charakter. Bardzo cieszę się z tak wyczekiwanej bramki w Premier League. Mam nadzieję, że coś na tym zbudujemy i będziemy kontynuować drogę do przodu – mówił po ostatnim gwizdku napastnik. Swojego podopiecznego chwalił też Erik ten Hag. – Cieszę się z trafienia Rasmusa Hojlunda. Powiedziałem mu, że strzela dla Danii, trafia też w Lidze Mistrzów, więc musi wierzyć, a gole przyjdą same. Jestem przekonany, że teraz łatwiej mu będzie o kolejne bramki – wyznał Holender.
Hojlund rozegrał łącznie 23 mecze dla Manchesteru United we wszystkich rozgrywkach. Strzelił w nich sześć bramek.
Zobacz też: Ten Hag zdradził, co zmienił w przerwie meczu z Aston Villą.
Komentarze