W popołudniowej serii gier w ramach 15. kolejki Premier League, West Ham grał z Brighton. Spotkanie w Londynie z początku nas nie rozpieszczało. Dopiero pod koniec pierwszej połowy padł gol, po którym Łukasz Fabiański musiał wyciągać piłkę z siatki. Bramka do szatni na dobre rozkręciła widowisko i mecz zakończył się emocjonującym remisem 2:2.
W premierowej odsłonie więcej do powiedzenia miały Mewy. Piłkarze Brighton lepiej czuli się przy piłce oraz z większą łatwością atakowali bramkę strzeżoną przez reprezentanta Polski. Fabiański był pewnym punktem swojego zespołu, jednak tuż przed przerwą skapitulował. 35-latek nie miał większych szans na skuteczną interwencję przy strzale Maupay’a. Francuz wykorzystał kilka centymetrów wolnego miejsca w polu karnym i podczas próby podania do lepiej ustawionego kolegi szczęśliwie nabił Rice’a. Futbolówka ponownie znalazła się pod jego nogami i tym razem bez zastanowienia uderzył w kierunku lewego słupka.
Do szatni w lepszych nastrojach zeszli goście. Tymczasem David Moyes na początku drugiej połowy wprowadził na plac boju Yarmolenko i Lanzini’ego. Ofensywne zmiany przyniosły oczekiwany efekt już po upływie kwadransa. Młoty dzielnie goniły przeciwnika i wyrównanie przyniosła bramka Johnson’a. Lanzini w ostatniej chwili musnął piłkę do 20-latka, a ten technicznym strzałem w prawy górny róg pokonał golkipera Brighton.
W końcówce zobaczyliśmy szybką wymianę ciosów. Podczas rzutu rożnego w 70. minucie Dunk nieoczekiwanie pokonał Fabiańskiego. Soucek w próbie odbioru futbolówki niefortunnie trafił nią w kapitana Brighton, który momentalnie wykorzystał błąd 25-latka, strzelając do bramki z odległości kilku metrów.
Młoty nie zrezygnowały z walki o punkt. Za wcześniejsze niepowodzenie zrehabilitował się Soucek. Defenyswny pomocnik gospodarzy wyskoczył najwyżej do dośrodkowania ze stałego fragmentu gry i pewnym strzałem głową doprowadził do remisu.
West Ham od trzech kolejek nie może odnieść zwycięstwa. Nieregularne punktowanie spowodowało, że Młoty zakotwiczyły w środku tabeli. Natomiast Brighton na wygraną czeka od ponad miesiąca. W najbliższych tygodniach Mewy będą grały z nożem na gardle, ponieważ ich słaba dyspozycja przyczyniła się do spadku na szary koniec ligowej stawki.
Komentarze