Wolverhampton Wanderers pokonał 2:1 Arsenal w spotkaniu 22. kolejki Premier League. Ozdobą meczu był kapitalny gol Joao Moutinho, który bez wątpienia może kandydować do trafienia sezonu. W drugim spotkaniu ligi angielskiej rozgrywanym we wtorek o godzinie 19:00 piłkarze Sheffield United odnieśli cenne zwycięstwo 2:1 nad West Bromwich Albion, łapiąc kontakt z zespołami walczącymi o utrzymanie.
Niesamowite zwroty akcji, czerwone kartki i fantastyczny gol
Wolves mieli nadzieję, że uda im się zakończyć passę ośmiu ligowych spotkań bez wygranej. Zadanie nie było jednak łatwe, bo na drodze ekipy z Molineux Stadium stanęli podopieczni Mikela Artety. Arsenal miał zamiar kontynuować serię meczów bez porażki z Premier League, która trwała od 26 grudnia minionego roku.
Pierwsza połowa dała kibicom angielskiej piłki dwa gole. Ogólnie sporo działo się w rywalizacji z udziałem obu drużyn. Były emocje i zwroty akcji. Pierwszy gol w meczu padł już w dziewiątej minucie, gdy Bukayo Saka skierował piłkę do siatki. Ostatecznie jednak jego trafienie zostało anulowane. Po weryfikacji VAR stwierdzono, że jeden z zawodników Arsenalu znajdował się na pozycji spalonej, więc gol nie mógł zostać uznany.
Wynik rywalizacji został natomiast otwarty w 32. minucie. Po indywidualnej akcji gola strzelił Nicolas Pepe. Iworyjczyk wykończył efektownym strzałem indywidualną akcję. To jednak było dobre złego początki Kanonierów. W doliczonym czasie pierwszej połowy czerwoną kartkę za faul na rywalu zobaczył David Luiz. Kara dla Arsenalu była jednak podwójna, bo gospodarze otrzymali jeszcze rzut karny, którego wykorzystał Ruben Neves.
Tymczasem w 49. minucie genialnym uderzeniem wyróżnił się Joao Moutinho. Portugalczyk huknął jak z armaty, oddając strzał z mniej więcej 30 metrów. Żadnych szans na udaną obronę nie miał Bernd Leno i Wolves objęli prowadzenie. Mimo niekorzystnego wyniku londyńczycy nie złożyli broni, szukając gola wyrównującego. Niemniej w 73. minucie czerwoną kartką za dotknięcie piłki ręką ujrzał bramkarz Arsenalu. Losy rywalizacji były zatem przesądzone. Trzy punkty zainkasowali gospodarze.
Szable z cennym triumfem
Obie ekipy przystępowały do potyczki, chcąc wrócić na zwycięski szlak. Sheffield United w trakcie minionego weekendu było zmuszone uznać wyższość Manchesteru City, przegrywając 0:1. Z kolei West Bromwich Albion zremisowało z Fulham 2:2. Mając na uwadze to, że obie ekipy przed startem spotkania były na dwóch ostatnich pozycjach w tabeli, to można się było spodziewać walki.
W pierwszej części gry pod względem posiadania piłki zdecydowanie dominowali gospodarze. Niemniej gola strzelili zawodnicy gości. Prowadzenie objęli w 41. minucie za sprawą Matta Philipsa, który skierował piłkę do siatki z bliskiej odległości. West Bromwich z prowadzenia mógł się cieszyć tylko do 58 minuty. Wówczas do wyrównania doprowadził Jayden Bogle, który oddał precyzyjne uderzenie, po którym piłka wylądowała tuż obok słupka.
Wynik spotkania został z kolei ustalony w 73. minucie. Gola na 2:1 dla gospodarzy strzelił Billy Sharp, który zachował się najprzytomniej po dośrodkowaniu piłki w pole karne przez Chrisa Bashama. Tym samym trzy oczka zgarnęła ekipa dowodzona przez Chrisa Wildera. Dzięki tej wiktorii Sheffield United legitymuje się 11 punktami na koncie.
To co ostatnio odwalają sędziowie w Anglii to ładny cyrk… czasem odechciewa się oglądać…
Rozumiem, że to był rzut karny dla Wolves ale nie bardzo przyjmuje do wiadomości, iż jest to faul na czerwoną kartkę. To wyglądało jakby w momencie strzału gość kopnął w Luiza.Niebawem jak napastnik wbiegnie w pole karne to obrońcy będą musieli z niego wyjść żeby nie musnąć przeciwnika.. Abstrachujac od tej sytuacji to Arsenal spokojnie mógł, a nawet powinien już prowadzic 2 lub 3-0. Gratulacje dla Wolves.
Luiz chyba dostał już czerwo z przyzwyczajenia. Cała sytuacja wyglądała dość groteskowo – zahaczenie kolanem o podeszwę, a w następstwie otoczenie sędziego przez piłkarzy Wilków i presja, po której Pawson i spółka chyba zapomnieli, że mają VAR i użyli go jedynie do sprawdzenia potencjalnego ofsajdu. Willan Jose wykazał się niezłym cwaniactwem, a Luiz wielokrotnie już ( wcześniej słusznie) piętnowany czerwem, teraz dostał za tzw “twarzowe”. Szkoda Artety, bo w końcu jego praca zaczęła przynosić efekty. Druga kartka dla Leno już zasłużona – tu szkoda nawet słów, ale tak naprawdę wszystko odmieniła ta decyzja o karnym w kolejnej minucie, nie wiedzieć czemu doliczonej, do dwóch doliczonych minut… Ciekawe co na to powie Pan Mark Clattenburg… W każdym razie, masz rację pierwsza połowa w wykonaniu Kanonierów powinna zamknąć ten mecz.
a proszę bardzo wypowiedź MC:
Sędzia popełnił duży błąd pokazując Davidowi Luizowi czerwoną kartkę. Zawodnicy Arsenalu mają prawo czuć się skrzywdzeni. Zgadza się, Brazylijczyk sfaulował przeciwnika w polu karnym i Wolves należała się jedenastka, a zasada braku podwójnego karania dotyczy jedynie sytuacji, kiedy piłkarz stara się odebrać rywalowi piłkę, ale w żadnym wypadku Luiz nie zrobił tego celowo i przepisy przewidują w takiej sytuacji pokazanie jedynie żółtej kartki oraz odgwizdanie karnego. Natomiast nikt nie powinien mieć wątpliwość, że Bernd Leno został słusznie wyrzucony z boiska za zagranie ręką.
/ Mark Clattenburg
No to biorąc pod uwagę jeszcze bezpardonowe wejście Kilmana w nogi Saki przy oddawaniu strzału w pierwszej minucie meczu
mamy drukowano sezonu.
Przepisy sie zmienily. Gdy w czystej sytuacji do strzelenia gola faulujacy nie ma szans zagrac pilki to dostaje czerwona kartke z automatu.
Czyli to by wyjaśniało czerwoną kartkę dla Bednarka. Sytuacje wręcz lustrze – piłkarz 1:1 z bramkarzem i zawodnik bez szans na wyłuskanie piłki.
Ja myślę że to nic nie wyjasnia 😉
To ciekawe dlaczego Mark Clattenburg mówi że nie ma mowy o czerwonej kartce?
Ta czerwona to smiech. Mimo ze nie znosze Luiza jeszcze z jego czasow w Chelsea, uwazam ze czerwona sie nie nalezala. Ten faul to przypadek.