Próba analizy wszystkich godnych polecenia opcji wymagałaby przestrzeni liczonej w setkach, o ile nie tysiącach słów. Dlatego nie podejmuję się przeglądu całego rynku Fantasy Premier League, a koncentruję się na piłkarzach, którzy w moim mniemaniu należą do kategorii “must-have”. Wydaje się, że w naszych kadrach nie może zabraknąć siedmiu niżej wymienionych zawodników. Pozostałe osiem miejsc to różnice, dzięki którym zdobędziemy więcej punktów niż inny. Jednak by korzystać z tak zwanych “differentials”, musimy dysponować solidnymi fundamentami.
- W minionym sezonie Fantasy Premier League nie wyobrażaliśmy sobie gry bez Emiliano Martineza – w tej edycji w jego buty, a właściwie rękawice może wskoczyć bramkarz Brighton
- Zarówno w defensywie, jak i pomocy powinniśmy postawić na duet z czerwonej części Liverpoolu i Manchesteru
- Jednym z pewniaków naszego składów może być niesamowicie bramkostrzelny napastnik beniaminka
Bramkarz: Robert Sanchez
W poprzedniej edycji wszyscy ekscytowaliśmy się popisami Emiliano Martineza, który zdobył aż 186 punktów. Nic dziwnego, że w tym sezonie bramkarz Aston Villi cieszy się wysokim posiadaniem – w swoich składach ma go aż 37,2% wszystkich graczy. Jednak Argentyńczyk kosztuje już 5.5 miliona, czyli o milion więcej niż w minionym roku, co może wydawać się stosunkowo dużym wydatkiem. W tej sytuacji z pomocą przychodzi nam golkiper Brighton. Robert Sanchez jest tani, ma pewne miejsce między słupkami, a Mewy przynajmniej do 8. kolejki czeka dosyć spokojny kalendarz. Hiszpan był jednym z odkryć sezonu 20/21 – zanotował aż 10 czystych kont, tracąc tylko 27 goli w 26 kolejkach. Sanchez nowym Martinezem? Inwestycja w wysokości 4.5 miliona powinna się opłacić.
Obrońcy: Luke Shaw, Trent Alexander-Arnold, Ben White
Duet z czerwonej części Manchesteru i Liverpoolu to zestaw, bez którego nie powinniśmy rozpoczynać bieżących rozgrywek. Luke’a Shawa w swoich składach widzi ponad połowa menedżerów (56%), natomiast posiadanie Trenta Alexandra-Arnolda utrzymuje się na poziomie 33%. Obaj są świetni w ofensywie, a ich ekipy nierzadko kończą mecz z czystym kontem. Defensor United został wyceniony na 5.5 miliona, co nie wydaje się nadzwyczajnie obciążającym nasz budżet wydatkiem, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę dyspozycję 26-latka podczas Mistrzostw Europy.
Nieco inaczej wygląda sytuacja 22-latka z Anfield Road. TAA to piłkarz, który gwarantuje ponadprzeciętne liczby w ataku (2 gole/8 asyst w tamtym sezonie i 4/15 w edycji 19/20) i często wykonuje stałe fragmenty gry, ale kosztuje aż 7.5 miliona, co może odstraszać potencjalnych nabywców. Alexander-Arnold to tak naprawdę jeden z dwóch obrońców klasy “ultra premium” – drugim jest tańszy o pół miliona Andy Robertson, który na razie zmaga się z kontuzją. Mimo ceny, która raczej nie zachęca do inwestycji, brak TAA w naszej kadrze może okazać się bolesny. Zwłaszcza jeżeli ten już w pierwszym meczu popisze się dubletem asyst.
Na przeciwległym biegunie cenowym znajdziemy nowy nabytek Arsenalu, Bena White’a. Świeżo upieczonego reprezentanta Anglii możemy pozyskać za 4.5 miliona. Za tak niewielką kwotę staniemy się posiadaczami podstawowego obrońcy ekipy, która nie zwykła tracić wielu goli. Sam White nie jest zawodnikiem bramkostrzelnym, jednak w jego przypadku liczymy na dobrą grę przede wszystkim we własnym polu karny. Jeżeli sezon w barwach przeciętnego Brighton zakończył z 12 czystymi kontami, w koszulce Kanonierów powinien przebić to osiągnięcie.
Pomocnicy: Bruno Fernandes, Mohamed Salah
Wybór wśród pomocników godnych polecenia jest ogromny. Już za cenę sześciu milionów znajdziemy zawodników, którzy są gotowi regularnie punktować. Jednak próba analizy wszystkich opcji wymagałaby przestrzeni liczonej w setkach, o ile nie tysiącach słów. Tymczasem wśród piłkarzy drugiej linii mamy dwa kombajny punktowe, które gwarantują co najmniej 200 punktów. Podobnie jak w przypadku obrońców, ten duet również reprezentuje czerwień Manchesteru i Liverpoolu. Bruno Fernandes i Mohamed Salah to para, której nie możemy pominąć w naszych składach. Obaj wykonują stałe fragmenty gry, obaj zdobywają mnóstwo oczek w klasyfikacji kanadyjskiej i obaj kosztują fortunę.
12 milionów za Portugalczyka i pół miliona więcej za Egipcjanina – za absolutne gwiazdy Fantasy Premier League zapłacimy łącznie 24.5 miliona, jednak ten wydatek jest w pełni uzasadniony. Zarówno B. Fernandes jak i Salah to także doskonały wybór na kapitana. Bruno, nawet jeżeli jest w gorszej dyspozycji, prawdopodobnie i tak wykorzysta rzut karny lub przynajmniej zanotuje asystę, natomiast zawodnik Liverpoolu jeszcze nigdy nie zszedł poniżej 200 punktów w sezonie. Ta dwójka to gwarancja jakości.
Napastnicy: Ivan Toney
6.5 miliona za króla strzelców Championship, który w poprzednim sezonie zdobył 31 bramek i zapisał na swoim koncie dziesięć ostatnich podań, nie wydaje się wygórowaną kwotą. Ivan Toney to tak naprawdę jedyny napastnik w tej kategorii cenowej, co do którego możemy mieć pewność, że regularnie będzie pojawiał się na murawie i dostarczy nam wiele radości. Jeżeli napastnik Brentford uzyska 1/3 dorobku zgromadzonego na zapleczu Premier League, będziemy niesamowicie zadowoleni z tej inwestycji. Anglik może przebić lub przynajmniej powtórzyć wynik Teemu Pukkiego, który w drodze po awans strzelił 29 goli, a w elicie popisał się 11 trafieniami. Nie należy zapominać o tym, że Toney także we wcześniejszych rozgrywkach sięgnął po nagrodę dla najlepszego snajpera ligi – na poziomie League One wychowanek Northamtpon 24 razy pokonał golkiperów rywali. 6.5 miliona i 55 bramek w dwa sezony to bez wątpienia godna polecenia lokata naszego kapitału.
Komentarze