Kolejny zawód swoim kibicom sprawili w sobotnie popołudnie podopieczni Carlo Ancelottiego. Prowadzony przez niego Everton tylko zremisował 1:1 na wyjeździe z plasującym się w strefie spadkowej Burnley.
Everton w sześciu ligowych spotkaniach poprzedzających ten pojedynek zapisał na swoje konto zaledwie cztery punkty. W tym czasie drużyna z Goodison Park doznała aż czterech porażek. W sobotę miała jednak bardzo dobrą okazję do sięgnięcie po pełną pulę, bowiem jej rywalem był bardzo słabo spisujący się w tym sezonie Burnley.
Tymczasem sobotnie spotkanie doskonale ułożyło się dla gospodarzy, którzy już w trzeciej minucie objęli prowadzenie. Westwood zagrał przed pole karne do mającego dużo miejsca Brady’ego, który zdecydował się na uderzenie z dystansu. Precyzyjnie uderzona piłka wylądowała w bramce Evertonu tuż przy słupku.
W kolejnych minutach do ataku ruszyli goście i doprowadzić do wyrównania mogli już w 14. minucie. Dobrej sytuacji nie zdołał jednak wykorzystać Calvert-Lewin, którego uderzenie wybronił bramkarz. Goście cały czas szukali swoich okazji, ale przez długi czas z mizernym skutkiem. Wydawało się nawet, że w pierwszej połowie wynik nie ulegnie zmianie. W doliczonym czasie gry Everton zdołał jednak doprowadzić do wyrównania. Po zagraniu Richarlisona z lewej stronie wzdłuż linii bramkowej piłkę do siatki wpakował Calvert-Lewin.
Kilka minut po przerwie gości z Liverpoolu na prowadzenie próbował wyprowadzić James Rodriguez, który zdecydował się na techniczny strzał sprzed pola karnego. Świetną interwencją popisał się jednak Pope, który odbił futbolówkę na rzut rożny. Była to jedna z nielicznych groźniejszych sytuacji w drugiej odsłonie.
Siedem minut przed końcem meczu celnie na bramkę Evertonu po rzucie rożnym główkował Wood, ale na wysokości zadania stanął bramkarz gości. W doliczonym czasie gry okazję do rozstrzygnięcia meczu na korzyść przyjezdnych miał Tosun, ale także nie zdołał pokonać Pope’a. Wynik 1:1 nie uległ zmianie.
Komentarze