Gdy Everton sprowadzał z Realu Madryt Jamesa Rodrigueza, część ekspertów kręciła na to nosem. Nie minęło kilka tygodni, a na Goodison Park napłynęły pierwsze przeprosiny. – Wygląda na to, że kompletnie się myliłem – mówi były piłkarz, a obecnie ekspert, Darren Bent. Nie brakuje opinii, że z takim składem The Toffees zawalczą o pierwszą czwórkę Premier League.
Tekst zawiera treści reklamowe | +18 | Obowiązuje regulamin
W sobotę 19 września Everton po raz pierwszy od trzynastu lat znalazł się na szczycie tabeli Premier League. I nie ma tu ani grama przypadku. Układanka menedżera Carlo Ancelottego wygląda coraz sensowniej, zwłaszcza, że wzmocniono ją takimi zawodnikami jak Allan i James Rodriguez. The Toffees stać w tym sezonie na wiele i mogą poważnie namieszać w czołówce ligi. Nie jest to opinia wyrażana jedynie przez fanów z Goodison Park.
Ancelotti celuje w pierwszą czwórkę
Ekipa z Liverpoolu zaczęła ligowy sezon od wygranej 1:0 na boisku Tottenhamu. Do siatki głową trafił wówczas Dominic Calvert-Lewin, który zachwyca formą na starcie rozgrywek. Tydzień później, przeciwko West Bromwich Albion (5:3) zanotował on hat-tricka. Media – i to całkiem słusznie – rozpływają się też nad dyspozycją Jamesa Rodrigueza. Kolumbijczyk już w swoim debiucie dla Evertonu wypracował aż pięć sytuacji bramowych. To więcej niż jakikolwiek inny piłkarz w swoim debiucie w Premier League – wyliczyli statystycy.
Efekt tego był taki, że w minioną sobotę po raz pierwszy od sierpnia 2007 roku Everton znalazł się na szczycie tabeli Premier League. – Widzę w naszym zespole znacznie więcej motywacji, skupienia i ambicji niż w poprzednim sezonie – pochwalił swoją drużynę Carlo Ancelotti. Włoch nie poprzestał zresztą na tym. Jasno zapowiada, co będzie celem Evertonu w rozpoczętym we wrześniu sezonie. – Zamierzamy walczyć o miejsce w pierwszej czwórce tabeli i awansować do europejskich pucharów. Uważam, że naprawdę możemy to osiągnąć – zaznaczył.
W porównaniu o poprzedniego sezonu w poczynaniach The Toffees widać kolosalną różnicę. Mówimy przecież o zespole, który zakończył sezon w drugiej części ligowej tabeli. Trudno jednak byłoby obwiniać za ten wynik Ancelottiego, który przejął stery w klubie w grudniu zeszłego roku. Dopiero teraz, po dokonaniu transferów, ułożeniu i przygotowaniu składu do rozgrywek, można śmiało powiedzieć, że jest to jego drużyna.
Odrodzenie Jamesa Rodrigueza
O tym, co potrafi zrobić magia nazwiska menedżera pokazał transfer Jamesa Rodrigueza. Trudno byłoby przypuszczać, by Kolumbijczyk zdecydował się na przenosiny do Evertonu, gdyby zespół ten prowadził mniej renomowany szkoleniowiec. Dżentelmeni ci doskonale się znają, gdyż Ancelotti prowadził Jamesa w Realu Madryt i Bayernie Monachium. To właśnie u boku włoskiego taktyka w hiszpańskiej La Liga 29-latek grał najlepszą piłkę w swojej karierze. Teraz, po przenosinach do Anglii, chciałby z pewnością do tego nawiązać. Zwłaszcza, że w Evertonie będzie gwiazdą i niepodważalnym liderem, wokół którego układana ma być reszta zespołu.
Nie wszyscy chwalili jednak Anglików za dokonanie tego transferu. Nie brakowało opinii, że jest on chybionym ruchem The Toffees, bo James najlepsze lata kariery ma już za sobą, a poza tym nie pasuje do brytyjskiego stylu gry. Jednym z wątpiących był Darren Bent. Były napastnik, a obecnie ekspert telewizyjny szybko zrewidował jednak swój pogląd. – Byłem jednym z tych, którzy mówili, że to bezsensowny ruch Evertonu. Klubowi i kibicom należą się jednak przeprosiny. Widziałem Jamesa w dwóch pierwszych meczach Premier League i zmieniłem zdanie. Dla Evertonu to może być strzał w dziesiątkę. Wyglądał rewelacyjnie – uważa Bent.
Nikt raczej nie twierdzi, że The Toffees nawiążą w tym sezonie walkę z Liverpoolem i Manchesterem City. W konfrontacji z Tottenhamem, Arsenalem, Manchesterem United czy Leicester nie stoją jednak wcale na straconej pozycji. – Po wzmocnieniach, jakie dokonaliśmy, nasi fani mają prawo oczekiwać wyników – przyznał sam Ancelotti. Sami eksperci na Wyspach są podzieleni, ale mało kto prognozuje, by Everton zakończył sezon na gorszym niż siódmym miejscu w tabeli. Europa League jest więc na wyciągnięcie ręki.
– Mają Jamesa, Allana czy Abdoulaye’a Doucoure’a. To świetne transfery i dobrze wydane pieniądze – ocenił Perry Groves, legenda Arsenalu. – Mając takie wzmocnienia obowiązkiem Evertonu jest to, by zameldować się w pierwszej szóstce. Jeśli wykonają jeszcze jeden krok naprzód, to w ich zasięgu będzie Top4 – dodał.
Poniedziałkowy hit na Anfield
W ten weekend The Toffees czeka wyprawa do stolicy na mecz z Crystal Palace. Oba zespoły świetnie weszły w sezon i mają na koncie po sześć punktów. The Eagles wygrali na Old Trafford z Manchesterem United, dlatego niczego nie można brać w tym meczu za pewnik. Hitem trzeciej serii gier będzie natomiast poniedziałkowa batalia na Anfield. Broniący tytułu mistrzowskiego Liverpool wygrał przed tygodniem w przekonującym stylu na Stamford Bridge (2:0), pokazując klasę z poprzedniego sezonu.
Crystal Palace – Everton 1×2 kursy | ||||
Wygrana Crystal Palace |
Remis | Wygrana Evertonu |
||
STS | 3.70 | 3.35 | 2.08 | Sprawdź ofertę STS |
Fortuna | 3.70 | 3,35 | 2.12 | Sprawdź ofertę Fortuny |
PZBuk | 3.70 | 3.55 | 2.10 | Sprawdź ofertę PZBuk |
Betclic | 3.80 | 3.45 | 2.15 | Sprawdź ofertę Betclic |
Superbet | 3.80 | 3.30 | 2.10 | Sprawdź ofertę Superbet |
NAJWYŻSZY KURS | ||||
Kursy aktualne na 24.09.2020 11:09 |
– Arsenal dobrze wszedł w sezon, wygrał dwa mecze i prezentuje się znacznie lepiej niż na finiszu ostatnich rozgrywek. Wciąż jest jednak jeden, a może nawet dwa stopnie za Liverpoolem – uważa ekspert BBC i były defensor The Reds, Mark Lawerson. – Nie chce mi się wierzyć, by Kanonierzy przyjechali na Anfield i przysporzyli gospodarzom problemów – dodał.
Z drugiej strony warto mieć na uwadze, że w sierpniu, w meczu o Tarczę Wspólnoty, to ekipa Mikela Artety była górą i wygrała po rzutach karnych. Liverpool rozkręca się jednak z meczu na mecz, a teraz zagra u siebie. Gospodarze wzmocnili się dodatkowo Thiago Alcantarą, który już podczas swojego debiutu przeciwko Chelsea potrafił zrobić różnicę.
Co ciekawe start tego meczu przesunięto z 20:15 na 20:00 czasu lokalnego. Wszystko przez nowe rozporządzenie premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, który nakazał zamykanie wszystkich pubów w Anglii i Walii o 22:00. Powodem jest rozprzestrzeniająca się pandemia koronawirusa. Dzięki temu, że poniedziałkowy mecz rozpocznie się chwilę wcześniej, fani będą mogli bez przeszkód zobaczyć go poza domem, pijąc piwo ze swoimi znajomymi.
Liverpool – Arsenal 1×2 kursy | ||||
Wygrana Liverpoolu |
Remis | Wygrana Arsenalu |
||
STS | 1.48 | 4.70 | 6.30 | Sprawdź ofertę STS |
Fortuna | 1.50 | 4.65 | 6.30 | Sprawdź ofertę Fortuny |
PZBuk | 1.47 | 4.65 | 6.15 | Sprawdź ofertę PZBuk |
Betclic | 1.53 | 4.90 | 6.20 | Sprawdź ofertę Betclic |
Superbet | 1.50 | 4.80 | 6.00 | Sprawdź ofertę Superbet |
NAJWYŻSZY KURS | ||||
Kursy aktualne na 24.09.2020 11:09 |
Trzecia kolejka Premier League:
W nawiasie typ redakcji Goal.pl.
Sobota:
13:30 Brighton – Manchester United (2)
16:00 Crystal Palace – Everton (2)
18:30 WBA – Chelsea (2)
21:00 Burnley – Southampton (x)
Niedziela:
13:00 Sheffield United – Leeds (2)
15:00 Tottenham- Newcastle (1)
17:30 Manchester City – Leicester (1)
20:00 West Ham – Wolverhampton (1)
Poniedziałek:
18:45 Fulham – Aston Villa (x)
21:00 Liverpool – Arsenal (1)
Ze Wielkiej Brytanii dla goal.pl: Michał Wachowski
Komentarze